Recenzja filmu

Dziewczyna z tatuażem (2011)
David Fincher
Daniel Craig
Rooney Mara

Zimowa opowieść

Reżyser przypomina pająka wciągającego widza w sieć skomplikowanych intryg. Każda najdrobniejsza nitka (scena, dialog, a nawet gest) wydaje się niezbędna dla konstrukcji pajęczyny.
Kolega z redakcji porównał nowy film Davida Finchera do opowieści, którą snuje się w zimowy wieczór przy kominku z kubkiem herbaty z cytryną. Ponieważ "Dziewczyna z tatuażem" to mariaż mrocznego kryminału z thrillerem, powyższa charakterystyka może wydać się cokolwiek dziwna. Redaktor P. trafił jednak w samo sedno. Film trwa ponad dwie i pół godziny, a i tak wydaje się, że reżyserowi brakowało czasu na "wykończenie" wszystkich wątków (na rozkaz wytwórni w montażowni wycięto około godzinę materiału). Gdy w trzecim akcie akcja "Dziewczyny" nagle przyspiesza, odnosi się wręcz wrażenie gwałtu dokonanego na narracji. Fincherowi największą frajdę sprawia bowiem samo storytelling, czyli opowiadanie historii.

Jak się można jednak spodziewać po twórcy tej klasy co autor "Zodiaka", jest to opowiadanie znakomite. Reżyser przypomina pająka wciągającego widza w sieć skomplikowanych intryg. Każda najdrobniejsza nitka (scena, dialog, a nawet gest) wydaje się niezbędna dla konstrukcji pajęczyny.  W jej centrum znajdują się dziennikarz Mikael Blomkvist i hakerka Lisbeth Salander. On stracił właśnie oszczędności życia, po tym jak sąd skazał go w procesie o zniesławienie. Ona znajduje się pod stałą opieką kuratora sądowego, który uczynił z niej seksualną niewolnicę. Grający Blomkvista Daniel Craig jest świetny – ma spsiałą, zmęczoną twarz faceta przed pięćdziesiątką zbliżającego się powoli do smugi cienia. Jego ekranowa partnerka Rooney Mara gra, niestety, w niższej lidze – przypomina raczej zbuntowaną nastolatkę niż zakolczykowaną bombę z opóźnionym zapłonem, którą znamy z powieściowego oryginału Stiega Larssona. Zajęty głównym wątkiem śledztwa w sprawie zabójstwa sprzed czterdziestu lat Fincher zrezygnował z pogłębienia wewnętrznych portretów bohaterów oraz skomplikowanych relacji między nimi. Trochę szkoda, bo różnica pokoleń i charakterów w połączeniu z erotyczną fascynacją tworzy wybuchową jak nitrogliceryna mieszankę.

Pod względem realizatorskiej roboty "Dziewczyna z tatuażem" to ekstraklasa. Film ma zimny, przygnębiający nastrój, podparty "nieludzką" muzyką Trenta Reznora i Atticusa Rossa (Oscar za "Social Network"). W świecie pełnym gwałcicieli, oszustów i morderców nawet seks (a tego w filmie nie brakuje) wydaje się mało podniecający. Fincher rozrzedza momentami tę nieprzyjemną atmosferę przy pomocy czarnego humoru (kapitalny pomysł z piosenką Enyi puszczoną w trakcie sceny tortur). Podoba mi się też nawiązująca do filmów o Jamesie Bondzie czołówka "Dziewczyny" – energetyczna i pomysłowa wizualnie impresja z podłożonym coverem Led Zeppelin.

Propozycja nie do odrzucenia dla fanów dobrego kryminału.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dziewiętnaście miesięcy czekania. Tym razem, najbardziej oczekiwany przeze mnie film roku trafił do kin... czytaj więcej
Czuliście kiedyś, że wciągnęło Was do innego świata, że nie macie absolutnie żadnego wpływu na... czytaj więcej
Uwielbiam powtarzać, że twórczość Davida Finchera (nota bene mojego ulubionego twórcy) plasuje się w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones