Relacja

"Remember Me" - już graliśmy!

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/%22Remember+Me%22+-+ju%C5%BC+grali%C5%9Bmy-95551
"Remember Me" już na pierwszy rzut oka wydaje się jedną z "tych gier". Czym są "te gry"? To świetne, dopracowane wizualnie, estetycznie i konceptowo produkcje, którymi zachwyci się branża. Sprzedaż natomiast będzie tak żałosna, że deweloper zostanie skazany na indie-banicję ("Brutal Legend" jest tego najlepszym przykładem). Mimo pesymistycznej wizji nie sposób nie kibicować tej wyjątkowo urokliwej dystopii, umiejscowionej zresztą nie bez powodu w roku 2084.



Dontnod, nieznane światu francuskie studio, rzuca się na głęboką wodę. Oto bowiem mamy Paryż przyszłości. Wzorem neo-noirowego "Łowcy androidów" (z gotyckimi szlifami) w dolnych partiach miasta znajdziemy slumsy, ciemność i odrażające stwory, nad którymi górują jaśniejące iście niebiańskim blaskiem dzielnice bogaczy.

Pierwsze skrzypce w tym mało sympatycznym świecie gra korporacja Memorize i urządzenie zwane Sensen. Cóż to jest? Wyobraźmy sobie miks okularów Google, Facebooka i Twittera, który wszyto nam w postaci implantu w kark. Sensen pozwala, niczym współczesne sieci społecznościowe, dzielić się wspomnieniami. Tylko dzielić? Dla cierpiących na powstałe w wyniku używania Sensenu choroby istnieje możliwość transfuzji wspomnień. Zaś ktoś taki jak łowca pamięci może wyrugować z głowy użytkownika konkretne doświadczenia. Jeśli pamiętacie równie wesołą wizję w leciwym już filmie "Dziwne dni", od razu poczujecie atmosferę "Remember Me".

 

Nasza bohaterka ma na imię Nilin i jest łowcą wspomnień. Motyw ograny, podobnie zresztą jak dystopijne sci-fi, ale tu akurat – z racji leitmotivu – spójny z resztą fabuły. Nilin bardzo szybko wydostaje się z więzienia (nie wiedzieć czemu nazwanego w polonizacji La Bastille...) i wraz z kilkoma rebeliantami rozpoczyna odwet.

Chciałoby się powiedzieć "krwawy", ale konwencja robi nagle ostry zwrot w kierunku zimnej, mlecznej estetyki rodem z teledysku "All is full of love". Nawet podczas walk, gdy przeciążamy pamięć naszych wrogów, na ekranie nie pojawi się ani kropla krwi. Czy to w mroku slumsu 404 czy w dzielnicy bogatych mieszkańców czujemy pewną nierealność, dehumanizowanie przemocy.

A walk nie brakuje. Nilin z czasem, wzorem wielu bohaterów z amnezją, przypomina sobie dawne zdolności. System walki jest prosty, wręcz nieco prymitywny – tak przynajmniej wydaje się na początku. Świetnym pomysłem jest modyfikacja naszych combosów. W specjalnej zakładce menu możemy dowolnie ustalać typ ciosów. Przypuśćmy zatem, że mamy szablon pięciouderzeniowej kombinacji pięści i kopniaków (odpowiednio kwadrat i trójkąt na padzie). Możemy oczywiście pójść w klasyczną piąchopirynę i włożyć w odpowiednie sloty ciosy wyłącznie ofensywne. Ale może by tak w środek combosa wcisnąć cios regenerujący zdrowie, potem cios skracający czas odblokowania zdolności specjalnych, a na końcu wzmocnienie tego ostatniego uderzenia?

Kombinacji, mam nadzieję, będzie wiele. Kilka misji, które ogrywałem, pozwoliło już w miarę płynnie bawić się modułami uderzeń, ale nie było tego zbyt wiele. Z drugiej strony – to tylko pierwsze rozdziały. Oby pomysł został rozwinięty w wersji finalnej.

Niesamowicie ciekawym aspektem "Remember Me" są... elementy logiczne. Tak, szumnie nazywa się to modyfikacją wspomnień. Nasza bohaterka w odpowiednich fabularnie momentach może dostać się do głowy swojej ofiary i namieszać jej w głowie. Przykład z początku gry – łowczyni nagród, Olga Sedova, ma zamiar zabić Nilin. Nasza bohaterka dostaje się więc do mózgu Sedowy. W tym momencie widzimy interaktywną animację, podczas której Olga poddaje się transfuzji wspomnień, by uratować zniszczonego modyfikowaniem swojej pamięci męża. Po obejrzeniu całej sceny przewijamy ją i w odpowiednich momentach zmieniamy pewne szczegóły, tak by lekarz – we wspomnieniu – zabił męża Olgi, zamiast go ratować. Rozwiązanie takiej zagadki jest jedno, ale zabawy – w bród. Możemy sprawić na przykład, że to Olga zginie. Co prawda musimy i tak powtórzyć animację (osoba żyjąca nie może mieć przecież wspomnienia własnej śmierci), ale twórcy dają tu pewną dowolność do morderczych zabaw z ludzką pamięcią.

I to, wraz z mało optymistyczną fabułą, stanowi najbardziej przerażający konceptualnie element gry. Dontnod nie muszą silić się na filozoficzne rozważania na temat istoty człowieczeństwa. Nie ma tu też bombastycznych epistoł na temat istnienia poprzez pamięć. Za pomocą prostych zagadek i wydarzeń twórcy pokazują, jak upiorna może być przyszłość, w której nasze wspomnienia są tylko plastyczną masą, dowolnie modelowaną przez odpowiednio wytrenowanego errorystę. To, albo koniec w postaci jednego z leaperów, w którego głowie jest tylko ból i nienawiść.

     

Czy "Remember Me" będzie czarnym koniem w czerwcu? Oby. Na pewno warto pomyśleć nieco cieplej o tej grze. Jeśli historia rozwinie się tak, jak jest prezentowana na początkowych etapach gry, szykuje się smakowity kąsek dla fanów ponurego sci-fi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones