Wywiad

Czeka na mnie świat - rozmowa z Borysem Szycem

- / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Czeka+na+mnie+%C5%9Bwiat+-+rozmowa+z+Borysem+Szycem-33573
Od czasu "Symetrii" jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Grał u Machulskiego, Dejczera, Piekorz i Niewolskiego. Obecnie możemy oglądać go w nastrojowym "Południe-Północ", a niebawem do kin wejdzie komedia "Testosteron", również z jego udziałem. W naszym wywiadzie Borys Szyc opowiada o plusach i minusach swojej popularności, przyjaźni z Konradem Niewolskim i szybkiej jeździe samochodem.


Jak ci się pracuje z Konradem Niewolskim, w końcu to jemu i roli w "Symetrii" w dużej mierze zawdzięczasz swoją popularność. Nie tak dawno zagrałeś w jego komedii "Job, czyli ostatnia szara komórka".
Borys Szyc: Rzeczywiście "Symetria" to był krok milowy na mojej drodze filmowej. Mam świadomość, że Niewolski to postać kontrowersyjna, ale tak naprawdę on jest bardziej ludzki niż większość osób, które znam. Konrad uczy mnie zdrowego rozsądku i trzeźwego spojrzenia na świat. Inna rzecz, że wieszczy rychły koniec tego świata. On ma twardy kręgosłup moralny, trzyma się sztywnych zasad, jak w więzieniu. Dla niego niektóre rzeczy są czarno białe, nie doszukuje się odcieni. Ja jestem bardziej rozedrgany, niepewny, rozlazły. Zdarza mi się rozsypać, a wtedy on zbiera mnie do kupy. To chyba jedyna osoba, która tak skutecznie potrafi to zrobić.

Podobno nawet ustala ci nawet odpowiednią dietę.
Konrad jest maniakiem ćwiczeń na siłowni, dwa razy dziennie chodzi na treningi i mnie też w to wciągnął. W pewnym momencie życia właśnie to mnie uratowało. Kiedy zupełnie się pogubiłem, powiedział: halo, wracamy! Za to jestem mu wdzięczny. Łączą mnie z nim stosunki przyjacielskie, co przekłada się na naszą wspólną pracę. Nigdy się go nie obawiałem, on raczej w kobietach budzi strach i mieszane uczucia, co zresztą umie wykorzystać, bo to straszny kobieciarz, wbrew pozorom.(śmiech) To też nas łączy, tak jak parę innych rzeczy, które wystarczą mężczyznom, żeby się przyjaźnić.

Twierdzisz, że starasz się sprawiać wrażenie faceta, któremu wszystko się udaje. Czemu musisz stwarzać wrażenie, czyżby rzeczywistość była inna?
Wiesz jak to jest, to takie amerykańskie myślenie, że musisz zawsze robić dobre wrażenie. Właściwie jak się w ten sposób motywujesz na życie, to tak zaczyna to wyglądać. To rodzaj psychologicznej stymulacji samego siebie. Znam swoją wartość i wiem, co potrafię. Mam świadomość tego, co mogę zaproponować i co jeszcze we mnie tkwi, chociaż mam nadzieję, że sam jeszcze nie wszystko w sobie odkryłem. Ta pewność siebie zawsze mi towarzyszy, ale nie jestem czołgiem, który idzie zupełnie nieczuły na to, co się dzieje dokoła. Tak jak każdego człowieka dotykają mnie pewne rzeczy, a niektóre zupełnie rozbijają.

Jesteś jednym z najchętniej zatrudnianych aktorów, boisz się, że ta dobra passa kiedyś się skończy?
Nie boję się, że ktoś przestanie mnie zatrudniać, bardziej obawiam się tego, że skończą mi się pomysły i ochota do pracy. Znam wielu aktorów, którzy się wypalili. Niby cały czas pracują, ale nic im już nie sprawia przyjemności. Jak ci się za szybko i za dużo udaje, to może się przewrócić w głowie. Nie mówię o gwiazdowaniu, ale o tym, że nagle wszystko przestaje cię bawić. Czasami nachodzą mnie takie myśli, że sam ze sobą źle się czuję i chętnie wycofałbym się na jakiś czas albo w ogóle zniknął. Takie momenty przychodzą, kiedy widzę, że nie jestem w zgodzie ze sobą, kiedy zaczynam coś udawać.

Zagrasz w kontynuacji "Oficerów"?
Musiałby mnie niesamowicie zaskoczyć scenariusz. Powinien być jeszcze lepszy niż pierwsza część, to jedyna rzecz, która może przekonać mnie do udziału w "Oficerach", w przeciwnym razie skazujemy się tylko na odcinanie kuponów.

Ten serial daje przecież ci dużą popularność.
Mam teraz taką popularność, że nie muszę kontynuować gry w serialu. Nie zostawałem aktorem dla popularności, tylko po to, żeby robić rzeczy które sprawiają mi radość, które uważam za wartościowe. Nie ma sensu zanudzać siebie i innych.

Myślisz o sobie jak o dziecku szczęścia? Twoi koledzy ze szkoły filmowej nie mieli takiego farta.
Przyzwyczaiłem się do tego. Pracuję, zarabiam, rozpoznają mnie na ulicy, to moje życie codzienne. Nie widzę w tym nic nadzwyczajnego, ale jak spotykam młodych ludzi, którzy nie mają pomysłu na siebie, pasji, nie wiedzą, co robić dalej, to czuję się szczęśliwy, że Bóg obdarował mnie tym "czymś" i że los zawsze mi sprzyjał.

Ale twoja pasja nie przyszła od razu, początkowo chciałeś zdawać na prawo.
Bakcyl był zawsze, tylko gdzieś powoli się rodził. Teraz wydaje mi się to oczywiste, ale nie od razu to widziałem.

Popularność ma swoją cenę, na własnej skórze doświadczasz wścibskości mediów, które z butami wchodzą w twoje życie prywatne, przedstawiając cię jako częstego bywalca imprez i złego ojca. W którymś z wywiadów mówiłeś, że podjąłeś pewne kroki przeciwko jednej gazet, czy to nie jest przypadkiem walka z wiatrakami?
Nie wytoczyłem żadnego procesu, gówna lepiej nie dotykać, bo zawsze się pobrudzisz. To tak, jakbym miał nawiązywać dyskusję z brudnym, śmierdzącym wódą menelem na dworcu. Takie gazety są na całym świecie, szmaty, którymi można sobie podetrzeć tyłek. Jak się za bardzo przejmiesz, to zaczynasz działać emocjonalnie, wtedy przychodzą ci do głowy rozmaite myśli. Warto się dystansować od takich rzeczy.



Borys Szyc w filmie "Testosteron"


Ale to nie jest miłe, kiedy ktoś pisze, że porzuciłeś rodzinę.
No nie jest, ale co mam zrobić, jest tyle niemiłych rzeczy na świecie. Nie obchodzi mnie, że ktoś pisze jakąś bzdurę. Kocham, pozdrawiam i całuję wszystkie redakcje. (śmiech)

Czemu dorabiają ci gębę imprezowicza, pijaka?
Każdemu jakąś dorabiają.

Czy to nie jest tak, że trochę sobie na to zasłużyłeś?
A wolałabyś takiego grzecznego? Ja myślę, że typy niegrzeczne są jednak o wiele bardziej atrakcyjne dla ludzi. To otwiera również szufladę ról, które mnie interesują bardziej, niż te ugrzecznione i uduchowione.

A podoba ci się twój wizerunek niefrasobliwego chłopca i jednocześnie twardego faceta kreowany w mediach?
Czasami tak, czasami nie. Trudno mi powiedzieć, jaki jestem naprawdę.

Czy to prawda, że Borys Szyc jeździ 130 km/h?
Nawet 280 km/h jechałem. (śmiech)

Interesujesz się polityką?
Wszystko ma swój czas. Jak się jest młodym to ma się gdzieś takie rzeczy, olewa się tradycję, autorytety i chce się zmieniać świat. Potem się starzejemy, zbieramy doświadczenia, zauważamy, że nie wszystko jest czarno białe. Tak samo jest z interesowaniem się polityką, po prostu coraz więcej zaczynamy rozumieć.
U nas w kraju to zainteresowanie spada, kiedy taki natłok bzdur, kłamstw i kompletnej abstrakcji serwuje się nam na co dzień. Myślę, że ludzie starsi, tacy jak pokolenie moich rodziców, jest jeszcze bardziej pogubione niż my. Nie wiedzą co myśleć, co robić, twórcy nie wiedzą, o czym tworzyć. Był taki wywiad z Andrzejem Wajdą w "Gazecie Wyborczej", w którym mówił, że kiedyś wiedział przeciw czemu walczyć, w jakiej sprawie się wypowiadać. Teraz wszystko się zmieniło.

Chciałbyś grać więcej takich ról jak ta w "Południe - Północ" Łukasza Karwowskiego? Zagrałeś zakonnika, który opuszcza klasztor i w trakcie swojej podróży spotyka byłą prostytutkę.
Pewnie, że tak, to rola napisana specjalnie dla mnie. Ta propozycja sprawiła mi wielką radość. Wspólnie z Łukaszem pracujemy teraz nad nowym projektem i niebawem rozpoczniemy zdjęcia do filmu "Expecting love", gdzie zagram wspólnie z Agnieszką Grochowską. Będzie to opowieść o dziewczynie, która z braku perspektyw wyjeżdża do pracy w USA. Tam się zakochuje, ale niestety musi wracać do Polski. To kolejne spojrzenie na miłość oczami Łukasza. Ufam mu, bo świetnie pisze. Wybraliśmy się już do Los Angeles na zdjęciach próbne. Jestem przekonany, że w przyszłości będę pracował w różnych miejscach na świecie. Drzemie we mnie nieustanna chęć bycia na safari i zobaczenia egzotycznych rzeczy. (śmiech)

Ciągnie cię do Hollywood?
Byłem niedawno w Miami, zwiedziłem również Hollywod, ale mam nadzieję, że kiedyś znajdę się tam w trochę innej trochę roli. Każdy z aktorów ma taki american dream.

To prawda, że chcesz się przeprowadzić do twojej rodzinnej Łodzi?
Nie, ja po prostu reklamuję swoim wizerunkiem dewelopera z Australii, który buduje lofty w starej łódzkiej fabryce. Zamierza otworzyć tam wytwórnię filmową z prawdziwego zdarzenia, żeby przebić Czechy i Rumunię, gdzie powstało w ciągu ostatnich lat wiele amerykańskich produkcji. Te mieszkania robią niesamowite wrażenie, więc sam zapragnąłem takie posiadać i ono jest właśnie w trakcie budowy. Oczywiście nie przeniosę się tam na stałe, bo to jest niemożliwe. W Warszawie pracuję w teatrze, gdzie muszę być niemal codziennie.

Mówiłeś, że kiedy byłeś młody, Łodź bardzo cię przytłaczała.
Dlatego uciekłem do Warszawy. Jako 19-latek czułem, że to co miałem zrobić w tym mieście, już zrobiłem, więc czeka na mnie świat z otwartymi ramionami.

I czekał, jak się okazało.
Czekał, przynajmniej kawałek tego świata tutaj. Teraz czeka gdzie indziej, otworzyły się kolejne ramiona. Znowu szukam, rozchylonych ramion i ud. (śmiech)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones