Relacja

Dwa Brzegi 2011: Diabeł w Kazimierzu

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Dwa+Brzegi+2011%3A+Diabe%C5%82+w+Kazimierzu-76417
Festiwal Dwa Brzegi wkracza w decydującą fazę. Gościnny występ w barwach Filmwebu Joanny Ostrowskiej zaowocował rozmową z Barbarą Sass (zapraszamy do wideorelacji). Obejrzeliśmy również "W imieniu diabła" – pierwszy film autorki "Krzyku" od blisko dwunastu lat. Dzień zakończył się pokazem "Porozmawiajmy o Kevinie" – filmu sprowadzonego prosto z festiwalu w Cannes, który polecała już na naszych łamach Malwina Grochowska.   

Barbara Sass nie ma lekko na Dwóch Brzegach. Może do woli odżegnywać się od inspiracji autentyczną historią sióstr betanek z Kazimierza, ale dziennikarze i tak nie dadzą jej spokoju. Jej film to fabularna wariacja na temat konfliktu buntowniczek z Kościołem i okupacji kazimierskiego klasztoru. Świetnie zrealizowana od strony technicznej i na nieszczęście zaprzęgnięta w służbę banalnej tezy o pułapkach religijnego fanatyzmu.

Zaczyna się w jak w horrorze: siostra Anna (ciekawa Katarzyna Zawadzka) budzi się z koszmaru i gania po klaustrofobicznych korytarzach klasztoru, które w obiektywie operatora Wiesława Zdorta przypominają scenografię ze snu szaleńca. Na ścieżce dźwiękowej i w równolegle montowanej scenie szept innej bohaterki – matki przełożonej, która modli się za duszę swojej strapionej owieczki. Ta druga zamieni wkrótce klasztor w arenę szamańskich praktyk i obrócona plecami do kurii zainicjuje "wiosnę kościoła". Ta pierwsza znajdzie się pomiędzy młotem a kowadłem – pragnąc wytrwać w klasztornej egzystencji, zgodzi się na wszelkie upokorzenia i poszuka sensu w szarlatańskich rytuałach. Jest jeszcze władza wykonawcza nowego kościoła w postaci ojca Franciszka, który wraz z twarzą Mariusza Bonaszewskiego dostaje w gratisie plakatowy "rys szaleństwa".  

Abstrahując od przemyślanej warstwy wizualnej (świetne, niemal monochromatyczne zdjęcia Zdorta), "W imieniu diabła" jest najlepsze, gdy jego reżyserka stara się nakreślić wielowektorowe relacje między bohaterami: pokazać starcie Anny z matką przełożoną (dobra, choć miejscami zbyt demoniczna Anna Radwan) i rodzącą się wśród betanek fascynację przybyszem z zewnątrz, Franciszkiem. Tym bardziej szkoda, że centralny konflikt wypada blado i kreślony jest zbyt grubą kreską. Sass nie rozdziela racji, nie stara się pocieniować bohaterów, ani zrównoważyć ich skrajnych stanowisk. Opowiada się za szacownym chrześcijaństwem, reprezentowanym przez dobrotliwego księdza z pobliskiej parafii, który paraduje w mundurze Armii Krajowej, mówi o Jezusie skrytym w innym człowieku i kupuje uciekinierce bieliznę w Intimissimi. Perspektywa, że wśród świeżo upieczonych jurodiwych mogła zaistnieć autentyczna epifania, wydaje się dla niej nie do zniesienia. Podobnie jak wizja ostatecznej utraty wiary przez bohaterkę. Nie wystarczy tu moralistyczna formułka, stanowiąca credo filmu: Łatwo dziś o bunt, o wiele trudniej o wierność. Ciężko zaufać też księdzu o dobrotliwej twarzy Mariana Dziędziela, który częstuje Annę krupniczkiem i zapewnia, że "jutro będzie lepi".  

Temat oryginalny, rzadko szczerze poruszany, otrzymał odpowiednią oprawę – pisze w naszej recenzji filmu "Porozmawiajmy o Kevinie", drugiego obrazu wartego uwagi podczas przedostatniego dnia Dwóch Brzegów Malwina Grochowska – Powstał obraz intensywny, może odrobinę przestylizowany, jednak wymagający od widza stalowych nerwów. […] Czy matczyna miłość ma granice? Wydaje się, że tytułowy bohater filmu Lynne Ramsay z premedytacją poszukuje twierdzącej odpowiedzi na to pytanie, czyniąc poligonem doświadczalnym rodzinny dom. Jego wyrachowana gra zaczyna się we wczesnym dzieciństwie: mały Kevin jest do cna złośliwy, pozbawiony dobrych chęci, niemal demoniczny. Film rytmicznie przeplatają dwa czasy akcji: gdy chłopak jest wyglądającym słodko kilkuletnim brzdącem, a matka (Tilda Swinton) – zadbana, dobrze usytuowana pisarka – stara się przyzwyczaić do jego nietypowego temperamentu, i gdy jako nastolatek doprowadza rodzicielkę na skraj załamania nerwowego, a ona zamienia się w złamaną życiem, przybitą kobietę. Odpryski wskazujące na przyczyny tej metamorfozy będą rozsiane po całym filmie, ale kluczowe dla akcji wydarzenia w pełni zostaną pokazane dopiero na końcu. (całość czytaj TUTAJ)

Już jutro wielki finał, podczas którego obejrzymy jeden z najbardziej oczekiwanych filmów festiwalu "NEDs" Petera Mullana – zwycięzcę ostatniego festiwalu w San Sebastian. Zapraszamy do naszej ostatniej relacji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones