Relacja

NH 2011: Odrażający, brudni, źli

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/NH+2011%3A+Odra%C5%BCaj%C4%85cy%2C+brudni%2C+%C5%BAli-76020
Tegoroczny festiwal przekroczył półmetek. Choć znajomi krytycy wzdychają, że czują już przesilenie, nadal dzielnie maszerują na kolejne konkursowe projekcje. Potem zaś wychodzą z nich w środku, bo – jak twierdzą – film można bez żalu przewijać na podglądzie.

Podobny komentarz można również było usłyszeć po seansie "Utopistów" Zbigniewa Bzymka, filmu, do którego najlepiej pasuje określenie "zupokształtny". Poharatani przez los bohaterowie, próbując zbudować na ziemi swój mały własny raj, zmagają się z tkwiącymi w nich demonami. Między szeptami, krzykami a czułymi słówkami rozpina się sieć nieuświadomionych do tej pory emocji. Reżyser tasuje scenami z różnych porządków i planów czasowych, pytając jednocześnie widza, jak może wyglądać nasza własna mała wyspa szczęśliwości.

 
"Utopiści"

Trzeba przyznać, że Bzymek nieźle to sobie wszystko wykombinował. Każdy z utopistów, choć wydaje się słaby, ma w sobie coś, co daje mu przewagę nad innymi. W ten sposób zostaje zachowana równowaga. Nauczyciel jogi i stolarz Roger  to "wyłączający się" często z rzeczywistości neurotyk, którego największym atutem jest to, że jest jedynym w tercecie  mężczyzną. Nieważne, czy mowa o społeczeństwie polskim, czy amerykańskim – jak widać, i tu, i tu członek traktowany jest jak berło dane z samych niebios. Córka Rogera, Zoe, właśnie wróciła z wojny i wygląda jak facet – ma krótkie włosy, mocne rysy twarzy i mięśnie, których pozazdrościłby jej niejeden "kark" z osiedla.  Byłaby ona doskonałym przywódcą, gdyby nie osłabiająca ją miłość do kuszącej schizofreniczki Mayi.  Wędrówka całej trójki ciągnie i się ciągnie, ale dla wytrenowanej nowohoryzontowej publiczności to żaden problem. 
 
Z dużą ciekawością czekałem na seans "Meek's Cutoff" w reżyserii Kelly Reichardt. W rolach głównych występują tuzy amerykańskiego kina niezależnego, Paul Dano i Michelle Williams, zaś temat filmu (niedole amerykańskich osadników w XIX wieku) interesował swego czasu samego Romana Polańskiego. Western Reichardt może jednak rozczarować tych widzów, którzy spodziewają się   krwi, przemocy, upodlenia i kanibalistycznych praktyk (a do takich okropieństw dochodziło wśród umierających z głodu rodzin próbujących zawojować Dziki Zachód).

 
"Meek's Cutoff"

Pozornie "Meek's Cutoff" wydaje się niepełny, gdyż nie ma w nim tradycyjnego początku i finału. Wyprawa ani się nie zaczyna, ani się nie kończy, tylko ciągle jest w trakcie. Dzięki temu reżyserka może jednak "zanurkować" w postaciach: przyjrzeć się ich charakterom oraz nadziejom i obawom związanym z wyprawą. Kluczowe wydaje się spotkanie z bezimiennym Indianinem, który początkowo jest więźniem bohaterów, a z czasem staje się przewodnikiem. Dokąd prowadzi karawanę: ku  ziemi obiecanej czy zasadzce przygotowanej przez braci z plemienia? Pewne jest tylko to, że ziemia jałowa pochłonęła osadników. Nie będą w stanie narzucić jej własnych zasad.

Największą popularnością na tegorocznych Nowych Horyzontach cieszy się cykl "Midnight Movies". Pokazywane w jego ramach filmy zyskały status kultowych głównie dzięki seansom o północy odbywającym się lata temu w undergroundowych kinach i studenckich campusach. Wówczas takie produkcje jak "Kret", "Rocky Horror Picture Show" i "Głowa do wycierania" rozluźniały gorset amerykańskiej moralności, budowały nowy język filmowy, a przede wszystkim pozwalały dojść do głosu odmieńcom. Do tych ostatnich (dziś nobliwych klasyków zbierających pokłony i worki nagród) zalicza się również John Waters.

 

Obwołany królem złego smaku reżyser jest bohaterem dokumentu "Divine Trash". Tytuł filmu (po polsku można go przetłumaczyć jako "boskie ścierwo") odwołuje się do twórczości Watersa, który od początku kariery z uciechą prezentował światu wszelakie obrzydliwości, włącznie ze zjedzeniem z ziemi psiej kupy. Jednocześnie, jakby na przekór fetoru zdającego się przekraczać ekran kinowy, Waters zawsze nienagannie się ubierał i dbał o cieniutki wąsik godny gwiazd niemego kina. Olbrzymia kultura osobista pozostała mu do dzisiaj, nawet gdy opowiada o scenie robienia loda przez ważącego 115 kilogramów drag queen.

W "Divine Trash" pojawiają się również rodzina i dawni współpracownicy Watersa, wspominający z rozrzewnieniem czasy realizacji "Różowych flamingów" – historii dwóch rodzin rywalizujących ze sobą o tytuł najpaskudniejszej familii wszechświata (film do obejrzenia na festiwalu). Twórcy dokumentu namówili również na rozmowę sędziwą cenzorkę, która w latach 70. mdlała z przerażenia, oglądając okropieństwa, jakich dopuścił się przed kamerą Waters z ekipą. Biedna kobieta do dzisiaj nie potrafi docenić talentu sprytnego obrazoburcy. A jak jest z Wami?
 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones