Wywiad

Nie narzekam na nudę - wywiad z aktorką Rie Rasmussen

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Nie+narzekam+na+nud%C4%99+-+wywiad+z+aktork%C4%85+Rie+Rasmussen-27597
Rie Rasmussen, modelka, scenarzystka, reżyserka, malarka i aktorka znana jest polskim widzom z krótkiej, ale zapadającej w pamięć roli w filmie Briana De Palmy"Femme Fatale", w którym wystąpiła w wysadzanym diamentami skąpym kostiumie w kształcie węża. W zeszłym roku zagrała tytułową rolę w najnowszym obrazie Luca Bensona "Angel-A". Specjalnie dla naszych czytelników roześmiana i pełna entuzjazmu Rie Rasmussen opowiada o pracy nad tą produkcją. Marcin Kamiński: To twoja pierwsza wizyta w Polsce?Rie Rasmussen: Nie. Byłam tu jakieś 10 lat temu jako nastolatka. Pamiętam, że wraz z przyjaciółmi trafiłam do niesamowitego klubu techno, w którym bawiłam się do upadłego. Żałuję, że teraz przyjechałam do Warszawy na zaledwie kilka godzin bo chętnie bym tam wróciła. Luc Besson w jednym z wywiadów przyznał, że do powrotu do reżyserii zachęcił go między innymi twój entuzjazm. To prawda? O mój Boże, naprawdę tak powiedział? Aż się zarumieniłam. Rzeczywiście mam wiele entuzjazmu do tego, co robię. Kocham filmy, uwielbiam tę branżę i bardzo się cieszę, że moja dobra energia udzieliła się również Lucowi. Jest moim idolem, uwielbiam jego filmy, to zaszczyt pracować z nim i mu pomagać. W jaki sposób trafiłaś do filmu "Angel-A"? O, to było bardzo proste. Zaczepiłam kiedyś Bessona na ulicy, uderzyłam go w twarz i krzyknęłam - stary, daj mi rolę. (śmiech). A poważnie, to znamy się od już jakiegoś czasu. Luc jest szefem studia Europa Corp., które wyprodukowało mój krótkometrażowy film "Thinning the Herd". Obraz został pokazany na festiwalu w Cannes, gdzie zdobył nominację do Złotej Palmy, co oczywiście sprawiło, że Luc zwrócił na mnie większą uwagę. Dzięki niemu mogłam swobodnie kręcić się po wytwórni, poznawać ludzi, przyglądać się ich pracy. Od czasu do czasu trafiał do mnie jakiś scenariusz. Jednym z nich był właśnie "Angel-A". Tekst od razu zrobił na mnie wrażenie. Czytając go bardzo się wzruszyłam, powiedziałam o tym Lucowi i kilka miesięcy później dostałam jego drugą wersję z informacją, że za kilka miesięcy ruszają prace na planie a ja mam zagrać jedną z głównych ról. Sama jesteś scenarzystką i reżyserką. Czy nie starałaś się zatem forsować na planie swoich rozwiązań i pomysłów? Na planie nie. Zawarliśmy z reżyserem układ, że na planie nie dyskutuję tylko wykonuję jego polecenia. Zanim jednak rozpoczęliśmy zdjęcia praktycznie cały czas wisiałam Lucowi nad głową i bez przerwy zarzucałam go swoimi pomysłami. Jestem osobą bardzo gadatliwą i jestem przekonana, że Luc parę razy był bliski tego, żeby mnie udusić bylebym tylko przestała mówić. Podczas pracy na planie każdy koncentrował się na tym, co do niego należało. Do zdjęć przystępowałam z przekonaniem, że jeśli chcę coś wnieść do tego filmu, to muszę się przede wszystkim doskonale do niego przygotować - mieć opanowane kwestie i rozumieć swoją postać. Za reżyserię odpowiedzialny był Luc, a ja - choć oczywiście zdarzały się sytuacje, w których sceptycznie oceniałam jego decyzję - całkowicie mu się podporządkowałam. Na planie aktor musi zaufać reżyserowi. Nie ma innego wyjścia. Rozpoczęcie zdjęć poprzedziło wiele tygodni prób. Czy to oznacza, że na planie nie było już miejsca na improwizację i po prostu nakręciliście to, co już mieliście przećwiczone? Oczywiście, że improwizowaliśmy. Film cały czas się rozwijał. Jednak jest jedna, podstawowa zasada. Improwizować można tylko wtedy, kiedy doskonale zna się swoją rolę. W przeciwnym razie to nie ma sensu. Szczególnie w przypadku takich produkcji jak "Angel-A", w których najważniejsze są rozbudowane dialogi. Film został zrealizowany w języku francuskim, który nie jest moim ojczystym językiem. Kiedy zaproponowano mi rolę w filmie praktycznie w nim nie mówiłam i przed rozpoczęciem zdjęć przez 3 miesiące intensywnie się go uczyłam. Choćby z tego powodu nie mogłam podejść do "Angel-A" zbyt swobodnie. Luc zresztą wcale mi tego nie ułatwiał. Wszystkie sceny dialogowe kręciliśmy bez przerw, zatem bardzo często musiałam przez długie minuty powtarzać jedną kwestię po kilka razy. Bez odpowiedniego przygotowania nie byłabym w stanie tego zrobić. Oczywiście na planie eksperymentowaliśmy. Jednak większość improwizacji dotyczyła nie wygłaszanych kwestii, ale gestów, zachowań, języka ciała. Wzorem takiego sposobu pracy jest dla mnie Marlon Brando, który potrafił podczas zdjęć wziąć do ręki szklankę i pozornie bawiąc się nią wykorzystać do wzbogacenia swojej roli. Jednak, jeszcze raz powtarzam, takie "zabawy" są możliwe tylko wtedy, gdy aktor doskonale zna swoją rolę. Próby gwarantują swobodę improwizacji.Rie RasmussenMimo zaangażowania znanych nazwisk w produkcję "Angel-A" powstawał trochę jak film niezależny - z niewielką ekipą i bardzo spontanicznie. Ponadto zdjęcia do niego powstawały w porządku chronologicznym. Jak oceniasz taki sposób pracy? Osobiście wolę kręcić filmy w porządku chronologicznym bo wtedy zupełnie inaczej on się rozwija. Aktorzy i ekipa bardziej angażują się w historię, którą opowiadają, rozwijają się razem z nią. Ponadto taki styl pracy daje aktorom więcej swobody. W miarę upływu czasu coraz lepiej rozumiemy swoich bohaterów, bardziej przejmujemy się ich losem, a to z kolei powoduje, że wszelkie improwizacje stają się dużo łatwiejsze i bardziej naturalne. W przypadku gdy kręci się kolejne sceny w różnej kolejności podchodzi się do nich z mniejszymi emocjami. Bardziej trzeba się wtedy opierać na słowach reżyserach, niż własnym wyczuciu. Oczywiście nie twierdzę, że chronologiczna kolejność zdjęć do klucz do sukcesu. Wydaje mi się jednak, że w przypadku takich skromnych i w sumie intymnych filmów jakim jest "Angel-A" warto z niej korzystać. O realizacji "Angel-A" dowiedzieliśmy się, kiedy już trwały prace na planie. Francuskie media pisały, że film powstawał w tajemnicy. Czy to prawda? To bzdura. Nigdy nie robiliśmy tajemnicy z tego, że przygotowujemy film. Nie unikaliśmy dziennikarzy i reporterów, sęk w tym, że kręciliśmy latem i nikt się nami nie interesował. Nie wiem dlaczego, bo chodziliśmy po mieście ze sprzętem i był wśród nas Jamel, który we Francji jest wielką gwiazdą. Dziennikarze najzwyczajniej "przespali" temat i później usiłowali to wytłumaczyć rzekomą tajemnicą otaczająca film. W rzeczywistości nic takiego nie było. Jak film został odebrany we Francji? Bardzo podobał się widzom, ale oczywiście nie zadowolił niezwykle wybrednych francuskich krytyków. Zresztą ani Luc, ani jego filmy nie mają we Francji łatwego życia. Luc często jest oskarżany o to, że jego produkcje to kopie amerykańskich filmów. Ponadto jest reżyserem, który zawdzięcza sukces samemu sobie i choć krytycy nie przepadają za jego produkcjami, to kochają je widzowie. Myślę, że Francuzi mają z tym problem. Oni najbardziej lubią artystów, którzy muszą borykać się z ciągłymi problemami i przymierać głodem. Wtedy mogą się nad nimi pochylić, pomóc im i poczuć się współautorami ich sukcesu. Luc nie daje im takiej szansy i dlatego go nienawidzą. Poza tym wielu krytykom przeszkadza fakt, że mimo ich niepochlebnych opinii Luc cieszy się międzynarodową popularnością. Kręci filmy, które trafiają do dystrybucji na całym świecie. Współpracuje z największymi gwiazdami i oczywiście zarabia dużo pieniędzy. W "Angel-A" odtwarzasz główną rolę, ale jesteś również reżyserską, scenarzystką, cenioną modelką, dziennikarką i malarką. Mam nadzieję, że niczego nie pominąłem? To prawda realizuję się w wielu dziedzinach. Moja matka jest malarką i w związku z tym zaczęłam malować jeszcze zanim zaczęłam chodzić. Ale oprócz rzeczy, które wymieniłeś, zajmuję się również fotografią - moje zdjęcia publikowane były we francuskich i włoskich magazynach oraz mam na swoim koncie jedną książkę, która niebawem zostanie opublikowana. Jak sam widzisz nie narzekam na nudę (śmiech). Imponujące. Czy jednak w przyszłości planujesz skoncentrować się tylko na jednej z wymienionych przez ciebie aktywności, czy też będziesz realizowała się we wszystkich? Na razie dobrze mi się wiedzie w branży filmowej, z którą chciałabym się mocniej związać. Mam już gotowy scenariusz swojej pierwszej produkcji fabularnej opowiadającej historię młodej dziewczyny dorastającej w atmosferze przemocy w byłej Jugosławii i mam nadzieję, że w miarę szybko uda mi się rozpocząć zdjęcia. Nie zamierzam jednak porzucać innych moich pasji. Cały czas maluję i rysuję. Przy "Angel-A" sama wykonałam storyboardy do scen z moim udziałem. W wywiadach przyznajesz, że uwielbiasz amerykańskie filmy z gatunku "noir". Co cię w nich fascynuje? Jest w tych filmach, coś takiego, co nie pozwala oderwać wzroku od ekranu. Mają wyjątkowy klimat, wspaniałych bohaterów i opowiadają wyjątkowe historie. Ponadto nie potrafię oprzeć się czarno-białym zdjęciom. Są niebywale piękne i nie odwracają uwagi od rzeczy najważniejszych - aktorów i fabuł. Orson Welles twierdził, że kolor zabija sztukę filmową, ponieważ rozprasza widza. Jeśli aktor źle zagra to w filmie czarno-białym na pewno zostanie to zauważone, w przypadku kolorowej produkcji niekoniecznie. Po nakręceniu i obejrzeniu "Angel-A" wiem, że miał rację. Polscy twórcy zapytani o ulubionych filmowców bardzo często wymieniają takie nazwiska jak Fellini, czy Bergman... Oczywiście znam i cenię ich twórczość. To prawdziwi mistrzowie, ale w kinie zawsze najbardziej pociągały mnie trzymające w napięciu historie. Opowieści, przy których można było na krótko zapomnieć o całym świecie i wraz z bohaterami przeżyć niesamowitą przygodę. Między innymi z tego powodu kocham dzieła Sama Peckinpaha. Jego "Dzika banda" to w moim przekonaniu najlepszy film w historii kina. Żaden inny obraz nie dostarczył mi takich emocji jak ten. Wszystko w nim jest doskonałe - scenariusz, reżyseria, zdjęcia, narracja, aktorstwo. Wszystko. Dziękuję bardzo za rozmowę

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones