Artykuł

Parę osób, mały świat

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Par%C4%99+os%C3%B3b%2C+ma%C5%82y+%C5%9Bwiat-94313
Małe społeczności kojarzą się z bezpieczeństwem, niekiedy jednak bywają więzieniem. Ostatnio na naszych ekranach zrobiło się gęsto od filmów, które z różnych perspektyw przyglądają się takiemu "uwięzieniu w sąsiedztwie".
   
Krótko po sobie na nasze ekrany wchodzą trzy filmy wielkich europejskich talentów nowego wieku, które premierę miały na zeszłorocznym festiwalu w Cannes. Od 1 marca oglądać możemy "Za wzgórzami" Cristiana Mungiu, docenionego tam za role Cristiny Flutur i Cosminy Stratan oraz za scenariusz. Dwa tygodnie później w kinach pojawiło się "Polowanie" Thomasa Vinterberga z nagrodzoną kreacją Madsa Mikkelsena. W końcu, 25 kwietnia odbyć ma się polska premiera "Reality" Matteo Garrone, zdobywcy Grand Prix. Filmy to kompletnie różne, jednak coś, prócz zeszłorocznego Cannes, je łączy.

   

Pod względem geograficznym i kulturowym dzieła te charakteryzują odległe zakątki Europy. "Za wzgórzami" pokazuje postsowiecką Rumunię, w której w miejsce utopii komunizmu powróciła religia. W "Polowaniu" mamy dostatnią Północ, reprezentowaną przez duńską prowincję; w "Reality" dalekie Południe – włoski Neapol z całym swoim kolorytem. Tematycznie niby filmy dzieli wszystko. Pierwszy bada przystawalność prawosławia do dzisiejszych realiów, drugi społeczną reakcje na zagrożenie pedofilią, trzeci zaś – wpływ reality shows na postrzeganie rzeczywistości. W warstwie emocjonalnej bazują na odległych stanach – Mungiu pokazuje determinację w dostosowywaniu się do grupy, u Vinterberga na pierwszy plan wychodzi strach, w "Reality" – ambicja, przybierająca formę obłędu. Pomimo wszystkich różnic, stanowiących o oryginalności każdego z dzieł, jest coś dla tych filmów wspólnego, i to coś ogromnie ważnego. 

POZA NAWIAS


Z wszystkich trzech promieniuje pewna klaustrofobia: strach przed zawłaszczeniem jednostki przez grupę. Wszystkie wołają o większe otwarcie i głębszy oddech – tak dla swoich bohaterów, jak dla społeczności, które ci reprezentują. Za każdym razem akcja osadzona jest w małych – być może zbyt małych – społecznościach, które stanowią dla jednostki jedyny punkt odniesienia i ostateczny horyzont. Dla jednych (Voichiţa z "Za wzgórzami") są gwarancją bezpiecznego i szczęśliwego życia, dla innych (jej przyjaciółka Alina) – przyczyną porażki, śmiertelnym wręcz zagrożeniem. Bohaterów "Polowania" i "Reality" – mężczyzn w średnim wieku z ugruntowaną pozycją w swoich małych światach – łączy to, że aż trudno wyobrazić sobie ich egzystencję w innym miejscu. Do czasu. Obaj zostają wykluczeni, przestają rezonować z lokalną społecznością.

 
"Reality" / "Polowanie"

Na Lucasa (Mikkelsen) z "Polowania" pada podejrzenie, że wykorzystał seksualnie małą dziewczynkę. Choć tej już wcześniej zdarzało się kłamać, tego rodzaju zarzut jest zbyt poważny, by go zlekceważyć. Od mężczyzny odwracają się sąsiedzi, przyjaciele, nawet jego własna dziewczyna. Zostaje zwolniony z pracy, pobity, aresztowany. Ta sama społeczność, która była dla niego całym światem, przydziela mu nową rolę – pedofila. Z kolei w "Reality" Luciano (Aniello Arena) to lokalny klaun do rany przyłóż, który z życia we wspólnocie – choć jest jej skarbem – wyklucza się niejako sam. Nie może przełknąć nieprzyjęcia do "Big Brothera", w czym kibicowali mu wszyscy w okolicy.

Kiedy zbyt mocno zaczyna wierzyć w swoją wyjątkowość, myśleć nie w kategoriach podobieństwa, a różnicy, popada coraz głębiej w depresję, zamyka się w pokoju wyłącznie z kamerą, którą narcystycznie rejestruje sam siebie. Neapolitański plac, w którego centrum był niegdyś jego sklep rybny, żyje już bez niego, choć – tak jakby Luciano faktycznie był w wymarzonym domu Wielkiego Brata – komentuje i dyskutuje jego zachowanie. Podobnie zachowują się zakonnice zamknięte w małym klasztorku na odludzi w "Za wzgórzami". Nic nie umknie ich uwadze. Wspólnota, która powinna gwarantować bezpieczeństwo, odgradzać od nieprzyjaznego świata, sama staje się nieprzyjemna. Dla Aliny zamknięcie w tym środowisku oznacza wypranie z indywidualności, zarzucenie samej siebie, cierpienie. Ale nie ma dokąd uciec, bo wszędzie tak czy inaczej byłaby sama.


"Za wzgórzami"


PANOPTIKON

We wszystkich trzech filmach w grę wchodzi też choroba psychiczna. Świrują zakonnice w "Za wzgórzami" – nie tylko ta wyklęta, która postanawia zostać jedną z nich, ale i siostry odprawiające nad nią opętańcze egzorcyzmy. Trzeźwość zachowują tylko policjanci, w których głosach znać cynizm, pamiętający jeszcze dawne komunistyczne czasy. O bycie chorym oskarża się Lukasa – wątpliwości czy ten ma skłonności pedofilskie zaczyna dzielić nawet jego dziewczyna. Bo czy, tak naprawdę, kiedykolwiek jesteśmy w stanie odkryć, co zdarzyło się w cudzym życiu? Luciano z "Reality", po odrzuceniu przez il mondo dello spettacolo, zaczyna wydawać się, że telewizyjni producenci obserwują go i wystawiają – niczym Bóg Hioba – na kolejne próby. Wytworom swojej wyobraźni poświęca pieniądze, małżeństwo, pozycję w lokalnej społeczności. Paradoksalnie, by tę pozycję ugruntować. By ta mogła być z niego dumna. By nie stracić twarzy.

Czy jednak Luciano nie ma trochę racji? Nawet jeśli nie śledzi go Wielki Brat, czy nie jest bez przerwy obserwowany i poddawany ocenie? Garrone stawia pytanie, czy reality show, do którego czmychnąć chce Luciano, to nie ekwiwalent neapolitańskiego placyku? Struktura obu bowiem przypomina plan Panoptikonu – więzienia wymyślonego przez Jeremy'ego Benthama, w którym funkcje kontroli i voyeuryzmu doprowadzane zostają do perfekcji. Wszyscy wiedzą o wszystkich wszystko. Garrone pokazuje, że nie da się od tego uciec, że sam świat – a przynajmniej dzielnice Neapolu – to rodzaj więzienia. Nawet jeśli kolorowego i radosnego. Nie ucieknie też podejmująca decyzję pozostania w klasztorze Alina z "Za wzgórzami". "Chrzest", który tam przejdzie, przypominać będzie nieco wojskową falę, ukazaną niegdyś przez Władysława Pasikowskiego w "Krollu". Stal się hartuje, człowieka się łamie.

 
"Za wzgórzami"

Małe społeczności pilnie strzegące swoich członków robią to każdorazowo w dobrej wierze. Z myślą o bezpieczeństwie i dobrostanie "małej ojczyzny". Jednocześnie odbywa się to kosztem wolności jednostki. Panoptikon działa tak, że wszyscy jesteśmy tyleż  obserwowani, ileż wszyscy obserwujemy. I nierzadko przyjmujemy spojrzenie otoczenia za własne. Bohaterowie rzeczonych filmów uosabiają odwieczny dylemat: wolność czy bezpieczeństwo. By mieć jedno, zawsze trzeba poświecić drugie. W obrazowanych społecznościach dylemat ten został rozwiązany na korzyść tego drugiego. Postaci są swego rodzaju everymanami, a ich los mógłby spotkać każdego. Mowa bowiem nie tylko o filmowych światach. Dzieła te zabierają głos o kondycji bardzo konkretnych światów pozafilmowych.
   
TRZY ŚWIATY

Dania to mały kraj, przejrzysty, demokratyczny, ale jednocześnie poddany ścisłej kontroli – także sąsiedzkiej. Nic tu się nie ukryje, co oznacza niekiedy, jak w "Polowaniu", wyrok wydany przed wyjaśnieniem sprawy.  Prawo dozwala na wiele, obywatele korzystają z wolności, które w krajach o mniej dojrzałej demokracji nie są jeszcze respektowane. Z drugiej strony jednak państwo zostawia mniejszy margines bycia przez prawo niekontrolowanym. Odrobinę anarchii, zamknięto w przypominającej dziś skansen Christianii, ale i tam częściową autonomię od jurysdykcji państwowej zastępuje ścisła  kontrola sąsiedzka.

 
"Polowanie"

Włochy odwrotnie – tu duch jest zdecydowanie bardziej wyzwolony, wręcz o nadmiarze pierwiastka anarchicznego. Jednocześnie to państwo w porównaniu z Danią – także z racji lobby watykańskiego – o wciąż archaicznym systemie prawnym (weźmy choćby fakt, że rozwody zalegalizowano tam dopiero w 1970 roku). Prawo sobie, obyczaj sobie. Klaustrofobia polega tu na czym innym. Tworzy ją ogromne znaczenie więzów rodzinnych (szczególnie na południu), definiujące człowieka przez całe życie pochodzenie regionalne (gdy urodzisz się w Neapolu, zawsze już będziesz Napoletano) czy mgliste poczucie "honoru" (ciekawie krytykowała je w swoich największych filmach Lina Wertmuller). Tak silnie zawłaszczająca tożsamość tworzy patologie w postaci mafii, o której Garrone opowiadał w "Gomorze", nepotyzmu, rozpowszechnionego maminsyństwa. Albo wymusza – jak w "Reality" – ucieczkę w kolorowy świat iluzji.

Wreszcie Rumunia – obok Bułgarii najbiedniejszy kraj Unii Europejskiej, który zmaga się nie tylko z problemami finansowymi, lecz także z pewną pustką po upadku komunizmu. W większości krajów byłego Bloku Wschodniego wakat po nim zajął nacjonalizm i represjonowana w poprzednim systemie religia. Czy jednak w XXI wieku – pyta Mungiu – jest ona w stanie zapewnić jednostce cokolwiek prócz iluzji bezpieczeństwa, kończącej się jej zniewoleniem? Bo człowiek, będący częścią tego rodzaju hermetycznych światów, staje się niejako ich własnością. Zwróćmy uwagę na to, jak mało inkluzywne są to środowiska – w "Polowaniu" i "Reality" – filmach, osadzonych przecież w krajach o niezmiernie silnym fenomenie imigracji – społeczności te są niesamowicie homogeniczne, składają się z "samych swoich". Alina także musi zapłacić za zakłócenie harmonii tam, gdzie obcy nie mają wstępu.

 
"Reality"

Trudno wkroczyć w takie grupy, łatwo za to stracić pozycję w lokalnej hierarchii, zostać zredukowanym do roli kozła ofiarnego, chłopca do bicia, przestępcy czy szaleńca. Dlatego – jak zgodnie zdają się mówić wszystkie trzy filmy – trzeba znaleźć równowagę między indywidualizmem a wspólnotowością. Balans ten, jeśli nie niemożliwy, jest trudny. Jednak nadmierne zespolenie się z otoczeniem i całkowita rezygnacja ze "swojego" na rzecz "wspólnego" grozi byciem przez wspólnotę pożartym.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones