Artykuł

Popeye na kozetce

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Popeye+na+kozetce-99244
W tym zestawieniu jest coś niemal prowokującego – wielki Robert Altman adaptuje przygody rysowanego "Popeye'a". Film z 1980 roku to artystyczny sukces i porażka w jednym. Cudownie okropny konglomerat sprzeczności.



W epoce masowego przerabiania nostalgii na produkt kreskówka zamieniona w film aktorski może nie wydawać się czymś bardzo oryginalnym, jednak "Popeye" Roberta Altmana jest na tle konkurencji wyczynem iście cyrkowym. Krzepki marynarz to nie pierwszy bohater, który przeszedł klasyczną drogę – od komiksu do kreskówki i z kreskówki do filmu aktorskiego. W tempie kariery wyprzedzili go superbohaterowie wydawnictwa DC – Batman i Superman. Ale oni, choć zdarzało im się naginać prawa fizyki, funkcjonowali w świecie, który próbował imitować ten rzeczywisty, w którym człowieka przejechanego przez walec drogowy nie można było uratować, pompując w niego powietrze pompką do roweru. Altman rzuca się na szaloną rzeczywistość, która z zasady podlega stałej transformacji, nie zna ograniczeń, i z pewnym sukcesem tłumaczy ją na język filmu aktorskiego. Jego dziwaczny, mroczny musical to zarówno artystyczna porażka, jak i niebywałe osiągnięcie.

Popeye vs Batman

Popeye wydaje się jednym z tych nieprzetłumaczalnych fenomenów amerykańskiej popkultury, jak Hulk Hogan czy Kapitan Ameryka, których nie sposób w pełni zrozumieć Europejczykowi. Nie to, żeby nieprzetłumaczalny był urok oryginalnego stripu komiksowego czy slapstickowe dowcipy kreskówki z lat 30., ale inwestując w 1980 roku 20 milionów dolarów w wystawną kinową adaptację i wierząc, że wyjdzie z tego dobry film, trzeba było naprawdę ufać jakości materiału albo chociaż magicznej mocy marki. Świadczy o tym budżet i nazwiska związane z projektem – zanim film stał się kinowym debiutem Robina Williamsa, tytułową rolę negocjował sam Dustin Hoffman.

Kariera Popeye'a zaczęła się w 1929 roku w popularnym komiksowym stripie Elziego Crislera Segara "Thimble Theatre", który w momencie swojego debiutu miał za sobą już 10-letnią historię. Marynarz szybko przyćmił popularnością pozostałych bohaterów, z czasem całkowicie przejmując serię. W 1933 roku "zatrudniło" go studio pionierów animacji braci Fleischerów, szukających nowych gwiazd, zdolnych do konkurowania z postaciami Walta Disneya. Popeye spełnił pokładaną w nim nadzieję – filmową karierę rozpoczął od gościnnego występu u boku Betty Boop, którą szybko zastąpił na pozycji najbardziej rozpoznawalnego bohatera wytwórni. Dopiero w tym wydaniu pojawił się wieczny konflikt z Bluto, bitki o chuderlawą Olivię i stały motyw z dającym supersiłę szpinakiem (który mocno przysłużył się jego globalnemu spożyciu).

 

Chociaż Popeye jest uznawany za prototyp komiksowego superherosa (na film czekał długo, ale narodził się dekadę przed Supermanem i Batmanem), trudno wyobrazić go sobie w objęciach popularnego dziś trendu "Darker and Edgier", zgodnie z którym bohatera trzeba dostosować do starszego odbiorcy, zanurzyć w mroku i realizmie, jak zrobił to z Batmanem w swojej filmowej trylogii Christopher Nolan. Pewne wyobrażenie, jak mogłoby to wyglądać, dają gościnne występy Captaina Stronga w komiksach o Supermanie, w których marynarz z klapniętym oczkiem i nadmiernie rozwiniętymi przedramionami zyskał przystający do konwencji superhero portret, a zamiast szpinakiem, napychał się uzależniającym zielskiem kosmicznego pochodzenia. To jednak tylko komiczny epizod, hołd złożony Segarowi, bo Popeye z realizmem raczej nie flirtuje.

Ale wbrew pozorom, jak większość bohaterów kreskówek Fleischerów, Popeye nie celował też w newralgiczną dla kinowego sukcesu publikę dziecięcą, bo narodził się w czasach, gdy rynek nie był jeszcze tak ściśle posegmentowany. Humor braci Fleischerów nie jest skierowany bezpośrednio do maluchów; często wykracza poza slapstick i odwiedza bardziej ryzykowne terytoria. Ich świat gardzi stałością materii, poddaje się absurdowi, chwilami zamienia w wielki, pulsujący, surrealistyczny obraz. Jednookim marynarzem można straszyć co wrażliwsze maleństwa, a Betty Boop to w końcu najprawdziwsza seksbomba. Filmowa adaptacja wchodziła więc na śliski grunt.

Popeye vs Bergman

Tłumaczenie kreskówki na film to zadanie karkołomne, ale istnieją sposoby, by trochę je sobie ułatwić. W "Wojowniczych żółwiach Ninja" ciężar dźwigały zaawansowane technicznie kostiumy. "Rocky i Łoś Superktoś", "Alvin i wiewiórki" czy "Scooby-Doo" nie dość, że załapały się już na epokę cudów cyfrowych, to jeszcze opierały się na wprowadzeniu animowanej postaci do tradycyjnej komedii aktorskiej. Tymczasem Altman dokonał pełnego tłumaczenia jednego medium na drugie, szukając artystycznego ekwiwalentu dla rysowanej rzeczywistości. Kluczem przy tym tłumaczeniu uczynił formę musicalu, która pozwala na podporządkowanie świata najdziwaczniejszej partyturze. Wszyscy w jego filmie stają się częścią nie tylko zawodzącego chóru, ale i obłąkańczego baletu.

 

Miejsce akcji, portowe miasteczko Sweethaven, słodko-mroczną aurą przypomina nieco opresyjne mieściny z filmów Tima Burtona. Pełne dziwacznych indywiduów, rządzące się tajemniczymi prawami, witające przybysza słodką pieśnią, zdradzieckimi podatkami i trzaskiem zamykanych okiennic. Architektura balansuje na pograniczu bajki i horroru – urocze budynki w każdej chwili mogą się człowiekowi zawalić na głowę, jeśli tylko nie padnie się wcześniej ofiarą linczu. Nastrój podbijają piosenki ze ścieżki dźwiękowej napisanej przez Harry’ego Nilssona w wykonaniu mamroczącego Robina Williamsa i skrzeczącej Shelley Duvall. "Popeye" zachowuje ostentacyjną sztuczność musicalu, odbijając w krzywym zwierciadle jego plastyczno-muzyczną doskonałość. "Bóg musi nas kochać" – zawodzą chórem mieszkańcy, a wraki u brzegów jasno komunikują brak możliwości odwrotu.

Na nic byłyby jednak wszystkie zabiegi, gdyby w środku zamętu nie znaleźli się odpowiedni aktorzy. Zupełną perfekcją jest Shelley Duvall, która urodziła się po to, by zagrać Olive Oyl, nawet jeśli w historii kina ta rola ginie w cieniu pokazanego w tym samym roku "Lśnienia". Wyniosłość zamienia w cnotę, egoizm w urok, nieporadność w grację. Strzałem w dziesiątkę jest też Robin Williams – gdyby psycholog posadził jego marynarza na kozetce, pewnie nieźle by się przeraził. Mężczyzna z klapniętym oczkiem mamrocze ciągle coś do siebie, w swoim mocno niegramatycznym narzeczu, tapla się w kłębowisku nerwic, których mogliby mu pozazdrościć bohaterowie Ingmara Bergmana. Ich źródło nie byłoby zresztą trudne do ustalenia, gdyby przez chwilę posłuchać jego opowieści o dzieciństwie. Zanim opuścił go ojciec, zdążył zostawić po sobie trwały ślad, m.in. dając chłopcu do zabawy węgorza elektrycznego. Popeye wspomina z rozrzewnieniem, jak tatuś podrzucał go wysoko w powietrze i znikał, nim dziecko zdążyło wylądować.



Popeye vs 3D

W przypadku adaptacji zawsze wypływa kwestia wierności z oryginalnym materiałem. Wizualno-muzyczna symfonia, którą serwuje widzowi Altman, to wspaniała robota translatorska, ale pewnie nie wszyscy widzowie zdawali sobie sprawę, co w ogóle podlega tłumaczeniu. Mimo ukłonów w stronę kreskówki, film nawiązuje głównie do oryginalnego komiksu; to jego humor i nastrój tu dominują. Być może dlatego publiczność oczekująca szalonej dwugodzinnej naparzanki nie zapełniła kin tak tłocznie, jak oczekiwano. "Popeye" zarobił na siebie w kinach, jednak w przypadku takiej produkcji wpływy rzędu podwójnego budżetu interpretuje się jako porażkę. Na forum wydawnictwa Critterion jeden z dyskutantów celnie napisał, że jest to film, który dużo łatwiej podziwiać, niż pokochać.

Czy 33 lata, które upłynęły od premiery, to dość czasu, by wyciągnąć odpowiednią lekcję? Dzielny marynarz powrócić ma niedługo tryumfalnie w wydaniu 3D. Reżyser filmu, Genndy Tartakovsky, autor m.in. "Laboratorium Dextera", zapowiada, że zamierza uczynić film tak kunsztownym i nierealistycznym, jak to tylko możliwe. Za scenariusz odpowiadają twórcy filmowych "Smerfów". Komu puszkę szpinaku na pokrzepienie?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones