Według dystrybutorów to właśnie jesień jest najlepszym okresem na wprowadzenie do kin nowych polskich tytułów. W najbliższych miesiącach czeka nas zatem wysyp rodzimych premier. Co najmniej kilka tytułów może okazać się sporymi niespodziankami.
PLASTIK NA ROWERZE W pierwszej kolejności czekamy na tytuły, które były pokazywane na festiwalu w Gdyni. Frekwencyjnym przebojem będzie z pewnością
"Jesteś bogiem" Leszka Dawida (premiera 21 września). Film
Dawida spełnia większość pokładanych w nim nadziei. Historia przyjaźni młodych ludzi przypadająca na okres transformacji, poza zręczną reżyserią i muzyką "Paktofoniki", wyróżnia się świetnymi rolami
Marcina Kowalczyka ("Magik"),
Dawida Ogrodnika ("Rahim") oraz
Tomasza Schuchardta ("Fokus"). O każdym z nich na pewno jeszcze nie raz usłyszymy.
19 października do kin wejdzie nagrodzona w Gdyni
"Obława" w reżyserii
Marcina Krzyształowicza o wojnie raz jeszcze, pokazanej jednak trochę inaczej. Egzekutor wyroków mści się za skrytobójczą śmierć oddziału partyzanckiego, w tle oglądamy bolesne konsekwencje zdrady.
Na 9 listopada przewidziano premierę
"Pokłosia", najbardziej kontrowersyjnego tytułu z Gdyni.
Władysław Pasikowski wbija kij w mrowisko - przypomina polskie grzechy z przeszłości, których symbolem stała się sprawa Jedwabnego, a bohaterom każe mówić rzeczy bolesne i niepopularne. Była realna szansa na wielkie kino, tym większy żal, że zbyt wiele scen zostało przez
Pasikowskiego puszczonych, a dialogi brzmią deklaratywnie. Również pod względem aktorskim
"Pokłosie" pozostawia wiele do życzenia.
"Pokłosie" / "Obława"
O ile jednak propozycję
Pasikowskiego trzeba traktować serio,
"Mój rower" Piotra Trzaskalskiego (premiera 16 listopada) jest filmem kokietliwym, obiecującym nie lada atrakcje, a oferującym w gruncie rzeczy produkt zaadresowany przede wszystkim do widzów telenowel i czytelników luksusowych magazynów dla pań. Nie mam nic przeciwko tej grupie odbiorczej, przeszkadza mi jednak hipokryzja twórców. Reżyser
"Ediego" powtarza sprawdzone chwyty stylistyczne, zdobiąc nimi wzruszającą z założenia opowieść o dochodzeniu do dojrzałości trzech pokoleń panów: dziadka, ojca i syna. Pocztówkowe zdjęcia,
Artur Żmijewski ze starannie wypracowanym szczękościskiem, wreszcie sielskie pejzaże i łzawy finał. Dla mnie: plastik na rowerze.
W tym kontekście dużo wartościowsze wydają się skromne filmy obyczajowe, które nie roszczą sobie pretensji do zmieniania świata. Pokazywana w Gdyni poza konkursem, ale bardzo ciepło przyjęta na festiwalach w Łagowie i w Zwierzyńcu
"Piąta pora roku" Jerzego Domaradzkiego to propozycja zaadresowana do grupy wiekowej 40+. Sentymentalna, nie zawsze w dobrym stylu, opowieść o późnej miłości bohaterów granych przez
Ewę Wiśniewską i
Mariana Dziędziela na pewno znajdzie entuzjastów, także wśród młodszych widzów.
"Być jak Kazimierz Deyna"
Chciałbym, żeby w kinach pojawił się też udany debiut
Anny Wieczur-Bluszcz "Być jak Kazimierz Deyna". To solidne kino popularne o smakowaniu życia i miłości do sportu, z cudownymi rolami dawno nieoglądanego w kinie
Jerzego Treli,
Przemysława Bluszcza i
Gabrieli Muskały.
CUDOWNE ZMARTWYCHWSTANIA Wkrótce do kin trafią nieliczne rodzynki próbujące nawiązać dialog ze stylistycznymi rozwiązaniami art-house'owego kina światowego: zbierający skrajne opinie, eksperymentalny
"Sekret" Przemysława Wojcieszka oraz jeden z najciekawszych kobiecych portretów w polskim kinie ostatnich kilkunastu lat,
"W sypialni" Tomasza Wasilewskiego (premiera 26 października) z nagrodzoną na festiwalu w Koszalinie kreacją
Katarzyny Herman.
Doświadczonego
Wojcieszka i debiutującego Wasilewskiego dzieli pokolenie, łączy natomiast pasja poszukiwaczy języka filmowego. Obu nie interesuje linearny opis, zastygłe struktury gatunkowe; sięgają głębiej. Dla
Wojcieszka punktem odniesienia jest
Fassbinder, dla Wasilewskiego -
Ozpetek i
Ozon.
Wojcieszek przygotowuje już kolejny, podobno jeszcze bardziej radykalny eksperyment, natomiast Wasilewski kończy w Warszawie zdjęcia do
"Płynących wieżowców", pierwszej w polskim kinie dużej fabuły o tematyce gejowskiej.
Do grupy eksperymentatorów zaliczyłbym także
Macieja Kowalewskiego i jego
"Trzy siostry T" (premiera 26 października), zrealizowaną przy minimalnym budżecie filmową wersję głośnej sztuki teatralnej autorstwa reżysera. Najmocniejszą stroną filmu są brawurowe kreacje
Ewy Szykulskiej,
Małgorzaty Rożniatowskiej,
Bogusławy Schubert i dawno nieoglądanego w kinie
Rafała Mohra oraz operujące czarnym humorem, surrealistyczne dialogi.
Czekam również na
"Dziewczynę z szafy" - profesjonalny debiut
Bodo Koxa, kojarzonego dotąd z kinem offowym, oraz
"Małe stłuczki" reżyserskiego duetu -
Aleksandry Gowin i
Ireneusza Grzyba - który kilka lat temu pokazał w Koszalinie ujmujące, niezależne
"Druciki". Być może w kinach pojawi się również utrzymana w atmosferze znanej z filmów
Davida Lyncha "Ixjana. Z piekła rodem" w reżyserii braci
Józefa i
Michała Skolimowskich (synów
Jerzego).
Zapewne wkrótce zobaczymy
"Dzień kobiet" Marii Sadowskiej, zainspirowany głośnym procesem pracownicy "Biedronki" oraz
"Zabić bobra" Jana Jakuba Kolskiego. Dostrzeżony w Karlovych Varach film
Kolskiego jest efemerydą, reżyserskim brudnopisem, którego liczne słabości niwelują nieliczne zalety. Szowinistyczna rozprawka o schizującym żołnierzu wracającym z wojskowej misji ma na szczęście w obsadzie charyzmatycznego
Eryka Lubosa, który stworzył w filmie najdojrzalszą rolę w karierze.
"Zabić bobra"
Ciekawostką jesiennego repertuaru są także filmy wyciągnięte z producenckiej szafy pancernej, o których istnieniu niemal zapomnieliśmy.
"Komisarz Blond i oko sprawiedliwości" w reżyserii
Pawła Czarzastego (premiera 31 sierpnia) był kręcony w kwietniu 2009 roku. W tym samym roku powstała komedia
"Od pełni do pełni" Tomasza Szafrańskiego (premiera 30 listopada). Cudowne zmartwychwstanie?
FAJNIE JEST MIEĆ DZIECKO Po pierwszych wewnętrznych pokazach bardzo dobre opinie zebrał ukończony już nowy film
Wojtka Smarzowskiego "7 dni",
"Nowhere" Małgorzaty Szumowskiej z
Andrzejem Chyrą i
Mateuszem Kościukiewiczem oraz
"Baby Blues" Kasi Rosłaniec. Reżyserka
"Galerianek" drąży swój temat, tym razem portretując bohaterkę, która "chce mieć dziecko, bo fajnie jest mieć dziecko". Niespodzianką sezonu może okazać się
"Ostatnie piętro" Tadeusza Króla z pierwszą główną rolą mistrza drugiego planu
Janusza Chabiora. Film zaczyna się niczym komedia, kończy jako film grozy, ma jednak rzadkie w polskim kinie wyczucie gatunku i dobre tempo.
"Baby blues"
Jesień to także czas premier koprodukcji. 26 października do kin wejdzie irlandzko-polskie
"Sanctuary" Norah McGettigan z główną rolą
Jana Frycza. Znakomita irlandzka krytyczka, Lynn Larkin, po pokazie
"Sanctuary" na festiwalu w Galway pisała w "Film Ireland": "Kreacja
Jana Frycza jest wybitna! Ze swoim cudownym, mocnym i głębokim głosem, aktor udowadnia, że można pokazać rozterki wewnętrzne bohatera w połączeniu z zespołem oryginalnych, charakterystycznych cech zewnętrznych".
Wcześniej, 26 września, do kin trafi
"Kobieta z piątej dzielnicy" Pawła Pawlikowskiego. Oczekiwania na nowy film twórcy
"Lata miłości" były chyba zbyt duże.
"Kobieta z piątej dzielnicy" to stylowy, mroczny melodramat, który zbyt często skręca w stronę metafizycznych odmętów. Warte wyróżnienia są na pewno zmysłowe zdjęcia
Ryszarda Lenczewskiego oraz kolejna udana rola
Joanny Kulig, tym razem u boku
Ethana Hawke'a i
Kristin Scott Thomas. Subtelna scena, w której
Kulig gra wyłącznie mimiką, a w tle słyszymy "Tomaszów"
Ewy Demarczyk, to przykład niewykorzystanych ciągle przez polskie kino lirycznych możliwości tej wybitnie uzdolnionej aktorki. Na początku przyszłego roku zobaczymy
Joannę Kulig ponownie, tym razem w dużej, hollywoodzkiej produkcji studia Paramount -
"Hansel i Gretel: Łowcy czarownic", raz jeszcze u boku gwiazd,
Jeremy Rennera i
Gemmy Arterton. Wtedy także do kin trafi pokazany w konkursie w Karlovych Varach -
"Polski film" Marka Najbrta z udziałem
Katarzyny Zawadzkiej i
Krzysztofa Czeczota, oraz izraelsko-polski
"Srebrny lis Felicji T." Edwarda Etlera ze zdjęciami
Jolanty Dylewskiej oraz
Olkiem Mincerem w jednej z głównych ról.
"Kobieta z piątej dzielnicy"
Mam nadzieję że wcześniej czy później zobaczymy też wyprodukowaną w Rosji biografię polskiej pieśniarki
Anny German w reżyserii Artema Antonowa z
Joanną Moro w roli tytułowej;
"American Dream" Janusza Kamińskiego z
Agnieszką Grochowską; oraz pokazany już na kilku festiwalach nowelowy projekt
Harmony'ego Korine'a "Fourth Dimension", którego najciekawszą częścią jest apokaliptyczno-surrealistyczna etiuda
Jana Kwiecińskiego "Jelonki" z udziałem
Pawła Smagały,
Tomasza Tyndyka i
Justyny Wasilewskiej.
Dużym międzynarodowym wydarzeniem będzie na pewno
"Kongres futurologiczny" według
Stanisława Lema w reżyserii twórcy
"Walca z Baszirem" Ariego Folmana. Polskim producentem
"Kongres" jest łódzki "Opus Film", a autorem zdjęć
Michał Englert.
NIE TYLKO "WAŁĘSA" Sierpniowa premiera
"Yumy" Piotra Mularuka otworzyła sezam z tytułami o dużym potencjale komercyjnym. W pierwszym półroczu 2013 roku zobaczymy jeszcze
"Sęp", thriller
Eugeniusza Korina z plejadą gwiazd w rolach głównych i drugoplanowych (
Żebrowski,
Przybylska,
Olbrychski,
Seweryn), oraz zręczny, niepozbawiony większych ambicji
"Supermarket" Macieja Żaka.
"Yuma"
Wciąż nie została ustalona premiera
"Wszystkich kobiet Mateusza" Artura "Barona" Więcka. Sądząc po zapowiedzi filmu, można spodziewać się kolejnej lirycznej komedii w rodzaju
"Anioła w Krakowie", tym bardziej że w głównej roli ponownie występuje
Krzysztof Globisz.
Jacek Bromski kręci właśnie
"Wyprawę na Księżyc", a Włoch,
Alessandro Leone, wyreżyserował
"100DNIÓWK@" z
Borysem Szycem,
Beatą Tyszkiewicz i
Jadwigą Jankowską-Cieślak.
Mocno zaniedbywane w Polsce kino familijne reprezentuje niezbyt udana adaptacja powieści
Rafała Kosika -
"Felix, Net i Nika oraz teoretycznie możliwa katastrofa" w reżyserii
Wiktora Skrzyneckiego (premiera 28 września), obecnie w Górach Świętokrzyskich trwają zdjęcia do młodzieżowego
"Gabriela" w reżyserii
Mikołaja Haremskiego. Filmy dla dzieci zawsze mogą liczyć na niezłą frekwencję, jednak niezależnie od atrakcyjności poszczególnych tytułów i tak największym, również komercyjnym, wydarzeniem najbliższych miesięcy będzie
"Wałęsa" Andrzeja Wajdy - premiera już w styczniu 2013.
"Wałęsa"
O ile
"Wałęsa" Wajdy pozostaje dla mnie wielkim znakiem zapytania, o tyle
"Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego wydaje się niemal pewniakiem. Twórca
"Przesłuchanie" to jeden z niewielu zawodowców w polskim kinie, którzy potrafią robić kino polityczne. Atutem historii biznesmenów, którzy wskutek działania fiskusa zostają pozbawieni majątku, jest brawurowa główna rola
Janusza Gajosa.
Pechowo układają się natomiast dystrybucyjne losy filmów o tematyce historycznej. O głośnym kilka lat temu projekcie
"Powstanie '44. Sierpniowe niebo" Ireneusza Dobrowolskiego z
Krzysztofem Kolbergerem (!) oraz
Anną Nehrebecką słuch zaginął, miałem jednak nadzieję, że w kolejną rocznicę powstania pojawi się w kinach od dawna gotowy
"Taniec śmierci. Sceny z powstania warszawskiego" Leszka Wosiewicza. Niestety, tytułu nie ma nawet w zapowiedziach. Szkoda, bo film
Wosiewicza, choć niedoskonały, pełen scenariuszowych mielizn i niepotrzebnych operatorskich ornamentów, jest wartościową, autorską wizją zmitologizowanego historycznego wydarzenia, opowiedzianą, co ciekawe, z ambiwalentnej historycznie strony, którą reprezentuje postać Ireny grana przez
Magdalenę Cielecką.
"Taniec śmierci"
Historyczne widowiska, niezależnie od budżetu, w ogóle mają w ostatnich latach pecha. Kontrowersyjna
"Tajemnica Westerplatte" Pawła Chochlewa powstaje od 2009 roku. Kilka miesięcy temu, ni stąd, ni zowąd, film pojawił się w zapowiedziach dystrybucyjnych na wrzesień tego roku. Bardzo szybko z nich zniknął.
Nieukończoną wersję
"Historii Roja, czyli w ziemi lepiej słychać" w reżyserii
Jerzego Zalewskiego, biografii "Roja", młodego chłopca (w tej roli wokalista rockowy,
Krzysztof Zalewski), który po wojnie sformował oddział partyzantki antykomunistycznej, producenci pokazują na półprywatnych pokazach w wybranych kinach i salach katechetycznych, ale nie wiadomo, czy film trafi w ogóle na ekrany. Problemy z postprodukcją ma również ciekawie zapowiadająca się
"Syberiada polska" Janusza Zaorskiego według powieści
Zbigniewa Domino. Początkowo film miał pojawić się w kinach w maju, następnie w październiku, ostatecznie wypadł z tegorocznych planów.
Jedynym historycznym pewniakiem pozostaje zatem polsko-włoska kolubryna zatytułowana
"Bitwa pod Wiedniem" Renzo Martinellego z
Jerzym Skolimowskim w roli Jana III Sobieskiego. Filmowego cudu nad Wisłą po
"Bitwie pod Wiedniem" raczej bym się jednak nie spodziewał.
***
Wyliczanka najbardziej oczekiwanych tytułów jest oczywiście dłuższa. Na liście powinny znaleźć się nowe produkcje
Jacka Borcucha (
"Nieulotne") i debiutanckie
"Zdjęcie" w reżyserii
Macieja Adamka.
"Nieulotne"
Nowy film kończy autor
"Drzazg" i
"Inferna" -
Maciej Pieprzyca (
"Chce się żyć"), trwają prace postprodukcyjne nad
"Nigdy się nie dowiesz" Jana Kidawy-Błońskiego, historii skomplikowanego erotycznego zauroczenia Polski i Żydówki na tle drugiej wojny światowej.
W pierwszej połowie 2013 roku zobaczymy oczekiwane z dużymi nadziejami nowe produkcje
Andrzeja Jakimowskiego (
"Imagine") i
Sławomira Fabickiego (
"Miłość"), nieco dłużej przyjdzie nam poczekać na
"Papuszę" Joanny i
Krzysztofa Krauze,
"Ambassadę" Juliusza Machulskiego i
"Pod mocnym aniołem" Wojciecha Smarzowskiego.
Wkrótce na plan filmowy ruszają
Magdalena Piekorz,
Paweł Pawlikowski,
Krzysztof Zanussi i
Łukasz Barczyk, nowe projekty przygotowują także
Paweł Borowski i
Anna Kazejak-Dawid, a swój debiut fabularny -
Marcin Koszałka. Złośliwości na bok: polski sezon 2012 / 2013 zapowiada się więcej niż ciekawie.