Artykuł

Rob Zombie: Portrety rodzinne

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Rob+Zombie%3A+Portrety+rodzinne-91180
Rob Zombie od lat jest wierny dość nietuzinkowej wizji sztuki filmowej. Choć specjalizuje się w ekstremalnej odmianie horroru, wykorzystywana przez niego konwencja torture porn maskuje zupełnie odmienną jakość.

Robert Bartleth Cummings, urodzony 12 stycznia 1965 roku w Haverhill (Massachusetts) muzyk, autor komiksów, scenarzysta, reżyser oraz producent lepiej znany pod artystycznym pseudonimem Rob Zombie, od lat jest wierny dość nietuzinkowej wizji sztuki filmowej. Podobnie jak Alexandre Aja, Neil Marshall, Eli Roth czy James Wan jest członkiem Splat Pack – nieformalnej grupy reżyserów specjalizujących się w ekstremalnej odmianie horroru. Jednak wykorzystywana przez byłego lidera zespołu White Zombie konwencja torture porn maskuje zupełnie odmienną jakość. Cummings mnoży bowiem w swoich pełnometrażowych produkcjach (ale także w tekstach piosenek, grafikach i teledyskach) nawiązania do najróżniejszych tekstów popkultury, ze szczególnym uwzględnieniem klasyki kina grozy. Swoją pasję od lat dzieli z gronem oddanych przyjaciół, do których (obok etatowej muzy i obecnej żony, Sheri Moon Zombie) należą aktor i muzyk Bill Moseley, Tom Towles (Otis Toole z filmu "Henry: Portret seryjnego mordercy" Johna McNaughtona), Sid Haig (niegdysiejsza gwiazda kina blaxploitation) czy Ken Foree, znany przede wszystkim ze "Świtu żywych trupów" (1978) George'a A. Romero.

Z rodzinnego albumu

Oficjalnym debiutem reżyserskim Roba miał być horror luźno bazujący na komiksowym cyklu Jamesa O’Barra. Niestety, autorski scenariusz nie zdobył uznania, przez co "Kruk 3: Zbawienie" (2000) zrealizował Bharat Nalluri. Kontrowersyjny muzyk odrzucił z kolei propozycję nakręcenia crossovera "Freddy kontra Jason" (wakat skrzętnie wykorzystał Ronny Yu) i przygotował w pełni samodzielny projekt "Dom 1000 trupów", który do oficjalnej dystrybucji wszedł dopiero w 2003 roku. Powód? Opowieść o psychopatycznej rodzince Fireflyów (porywającej, torturującej, mordującej oraz utylizującej mniej lub bardziej przypadkowe ofiary) poraziła kierownictwo Universal Pictures stężeniem scen pełnych werystycznej przemocy, makabry oraz wszelakich patologii. Chociaż Zombie starał się obłaskawić wytwórnię (kręcąc dwie wersje materiału: "soczystą" oraz ocenzurowaną), film trafił do obiegu dopiero dzięki Lionsgate Entertainment.

 
"Dom 1000 trupów"

Kosztujący siedem milionów dolarów "Dom 1000 trupów" spotkał się z dużym zainteresowaniem widzów – w niedługim czasie zyskał status dzieła kultowego, zbierając równocześnie cięgi od amerykańskiej krytyki. Debiutancki obraz Roba Zombiego może jednak intrygować swoim schizofrenicznym klimatem, z jednej strony oferującym estetyczną jazdę bez trzymanki, z drugiej – okraszoną czarnym humorem zabawę w odgadywanie cytatów oraz wizualnych rebusów. Obsadzając akcję filmu w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, autor tym bardziej podkreśla inspirację progresywną odmianą horroru, w tym produkcjami pokroju "Teksańskiej masakry piłą mechaniczną" (1974) Tobiego Hoopera oraz "Wzgórza mają oczy" (1977) Wesa Cravena.

Upiorna familia Fireflyów (będąca unikalną krzyżówką "rodziny" Charlesa Mansona z ekscentrycznym tandemem rodem z serialu "The Munsters", którego Zombie jest wielkim fanem) swoje rodowe nazwisko zawdzięcza postaci kreowanej przez Groucho Marxa w "Kaczej zupie" (1933) Leo McCareya. Ale odniesień do kreacji legendarnego komika jest tu znacznie więcej. Kapitan Spaulding, afrykański badacz znany z "Sucharków w kształcie zwierząt" (1930) Victora Heermana, w interpretacji Sida Haiga stał się rubasznym właścicielem Muzeum Potworów i Szaleńców (ale także stacji benzynowej i jadłodajni serwującej pieczone kurczaki), który pod charakteryzacją klauna ukrywa o wiele bardziej złowieszcze oblicze. Podobnie uroczy hochsztapler Otis P. Driftwood, bohater "Nocy w operze" (1935) Sama Wooda, ma niewiele wspólnego z rozmiłowanym w nekrofilii albinosie (Bill Moseley) przekształcającym ciała ofiar w makabryczne eksponaty.


"Dom 1000 trupów"

Obok cytatów zaczerpniętych z "Dziwolągów" (1932) Toda Browninga, "Lunaparku" (1981) Tobiego Hoopera, "Domu przy cmentarzu" (1981) Lucio Fulciego czy "Nekromantika" (1987) Jörga Buttgereita, brodaty reżyser sprytnie przemyca nawiązania do disnejowskiej "Alicji w Krainie Czarów" (1951), "Nocy myśliwego" (1955) Charlesa Laughtona oraz "Prawdziwego męstwa" (1969) Henry’ego Hathawaya. W przybytku prowadzonym przez Spauldinga można ponadto dostrzec reprodukcje obrazów autorstwa brytyjskiego okultysty Aleistera Crowleya, którego wiersz "Poeta" (zaczynający się od słów "Pochowaj mnie w bezimiennym grobie") wykorzystany został w charakterze demonicznej inkantacji nagranej na taśmie magnetofonowej.

Jak Quentin Tarantino, Rob ma smykałkę do angażowania mocno przyblakłych gwiazd ekranu. W roli Glorii "Mamy" Firefly obsadził bowiem Karen Black, aktorkę znaną ze "Swobodnego jeźdźca" (1969) Dennisa Hoppera, "Nashville" (1975) Roberta Altmana czy "Wielkiego Gatsby'ego" (1974) Jacka Claytona. Małżonka reżysera wcieliła się natomiast w postać Very-Ellen "Baby" Firefly: infantylnej, choć nieobliczalnej femme fatale, której zabójczy czar dobrze podkreśla scena, w której wykonuje z playbacku słynne "I Wanna Be Loved By You" w interpretacji Helen Kane. Już swoim pierwszym filmem Zombie udowodnił, że uwielbia łączyć skrajne przeciwieństwa, co widać także na płaszczyźnie narracyjnej. Doskonałym tego przykładem jest dramatyczna, rozgrywająca się w zwolnionym tempie sekwencja ukazująca śmierć trzyosobowej grupy dochodzeniowej kierowanej przez szeryfa George’a Wydella (Tom Towles), gdzie swoisty efekt obcości powstaje poprzez wykorzystanie sentymentalnego utworu "I Remember You" Slima Whitmana.

Krwawe epitafium

W 2005 roku na ekrany kin wszedł sequel kontrowersyjnego przeboju, utrzymany jednak w diametralnie odmiennej stylistyce. Swoistą karykaturalność postaci Zombie zastąpił bardziej realistycznym szkicem, natomiast typową dla "Domu 1000 trupów" campową otoczkę wyparła dokumentalna niemalże maniera.  Z opowieści o rozpoczętej przez szeryfa Johna Quinceya Wydella (William Forsythe) vendecie przeciwko rodzinie Fireflyów – tropionym niczym dzika zwierzyna tytułowym "Bękartom diabła"Rob uczynił bezkompromisowy hołd złożony kontrkulturowym przebojom pokroju "Bonnie i Clyde" (1967) Arthura Penna, "Dzikiej bandy" (1969) Sama Peckinpaha, "Znikającego punktu" (1971) Richarda C. Sarafiana oraz "Badlands" (1973) Terrence’a Malicka.

 
"Dom 100 trupów"

Wcielający się w postać bezlitosnego mściciela Forsythe zgodnie ze wskazówkami reżysera budował swoją rolę w oparciu o charyzmatyczne kreacje Lee Marvina oraz Roberta Shawa. Z powierzonego zadania dobrze wywiązało się aktorskie trio Moseley-Haig-Moon Zombie, w przekonujący sposób oddając silną więź łączącą (anty)bohaterów zmierzających w stronę nieuniknionego przeznaczenia, które wcześniej upomniało się o pozostałych członków rodziny: "Mamę" (Leslie Easterbrook) oraz Rufusa Juniora (Tyler Mane). Komercyjnemu sukcesowi "Bękartów diabła" towarzyszyło o wiele bardziej przyjazne przyjęcie ze strony krytyków, a dedykowany pamięci Matthew McGrory’ego (wcielającego się w postać zdeformowanego olbrzyma o imieniu Tiny) obraz otoczony został nimbem kultowości, dzięki której nazwisko Roba Zombiego trafiło na listę potencjalnych twórców nowej wersji "Halloween" (1978).
 
Mój brat Michael

Kiedy na dobre porzucono pomysł o realizacji projektu "Michael Myers kontra Pinhead", niepokorny muzyk (z błogosławieństwem Johna Carpentera) zaproponował zupełnie nowe odczytanie biografii postrachu Haddonfield, pragnąc przywrócić zamaskowanemu nożownikowi moc wzbudzania w sercach widzów autentycznej grozy. Oczywiście w "Halloween" (2007) nie zabrakło dramaturgiczno-estetycznych rozwiązań znanych z oryginalnego filmu (w tym słynnego motywu muzycznego), jak również intertekstualnej gry ze skojarzeniami: obok znaczących filmów pojawiających się na ekranie telewizora jej ważnym elementem był występ Danielle Harris, znanej z czwartej oraz piątej odsłony oryginalnej serii.

 
"Halloween"

Ale reżyser skoncentrował się głównie na (nieunikającym wizualnej dosadności) studium psychiki mordercy, diagnozując jego socjopatyczne skłonności w kontekście alienacji oraz życia w cieniu rodzinnej patologii. Obsesyjne ukrywanie twarzy za maską klauna (potem zastąpionej przez wykonywane z paper mache groteskowe oblicza), bestialskie dręczenie zwierząt, skatowanie na śmierć szkolnego prześladowcy, w końcu – potrójne morderstwo dokonane w czasie tytułowego święta są kolejnymi przystankami w dość uproszczonej refleksji autora na temat genezy zła.  Przekonująco jednak prowadzi wątek poświęcony relacji Michaela (Daeg Faerch) z ukochaną matką (Sheri Moon Zombie), której samobójcza śmierć pogrąża chłopca w milczeniu na długie lata, oraz reprezentującym figurę nieobecnego ojca doktorem Samuelem Loomisem (Malcolm McDowell), bezradnie próbującego rozszyfrować enigmę, jaką jest Myers: człowiek ukryty po drugiej stronie maski lub potwór przybierający pozory człowieczeństwa.

Według Roba Zombiego, kluczowym motywem stojącym za decyzją o opuszczeniu przez dorosłego Michaela (Tyler Mane) murów Smith's Grove nie jest pragnienie zabicia swojej siostry, nieświadomej swojego pochodzenia Laurie Strode (Scout Taylor-Compton), lecz odnalezienie ostatniego żyjącego członka rodziny, którego (najprawdopodobniej) był w stanie pokochać. Sukces reboota otworzył drzwi przed potencjalnymi kontynuacjami, którymi Zombie początkowo nie był zainteresowany. Jednak obawa przed wypaczeniem jego autorskiej wizji sprawiła, że w 2009 roku artysta powrócił do Haddonfield, eksponując w mocno zbrutalizowanej fabule (swobodnie wykorzystującej wątki z filmu Ricka Rosenthala z 1981 roku) rolę psychoanalitycznych symboli, przenikających mistyczną niemalże więź łączącą Myersa z Laurie, odkrywającą prawdę o swoim mrocznym dziedzictwie, które stopniowo popychało ją w objęcia niepoczytalności.    

Powrót do domu

Wraz z zamknięciem dyptyku "Halloween" Zombie ukończył prace nad animacją "The Haunted World of El Superbeasto" (2009), wywiedzioną z autorskiego komiksu zwariowaną opowieścią o perypetiach tytułowego bohatera – byłego zapaśnika oraz twórcy filmów z nurtu exploitation. Chłodne przyjęcie dzieła sprawiło, że Rob skoncentrował się głównie na karierze muzycznej, choć bynajmniej nie porzucił planów związanych z kolejnymi produkcjami. W przyszłym roku na ekranach kin powinni zagościć "Lords of Salem", historia didżejki lokalnej stacji radiowej, która pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę z winylową płytą zawierającą ukryty przekaz budzący w bohaterce traumatyczne wspomnienia i zapowiadający nadejście tytułowych istot.

 
"The Haunted World of El Superbeasto"

Jednym z atutów filmu (reklamowanego przez reżysera jako unikalne połączenie Kubrickowskiego "Lśnienia" z "Diabłami" Kena Russella) jest ciekawa obsada. Wszak obok grającej pierwsze skrzypce połowicy Roba Zombiego oraz Kena Foree na ekranie pojawią się nieco zapomniana Dee Wallace, Meg Foster, María Conchita Alonso czy Lisa Marie Presley. Męskie grono reprezentują aktorzy charakterystyczni: Sid Haig, Michael Berryman oraz występujący w swojej ostatniej roli Richard Lynch. Chociaż kontrowersyjny autor póki co dość oględnie wypowiada się o swoich przyszłych filmowych projektach i odrzuca możliwość zrealizowania "Werewolf Women of the SS" (rzecz jasna z Nicolasem Cage'em jako Fu Manchu), a do tego plącze się w zeznaniach na temat dalszych losów produkcji "Tyrannosaurus Rex",  możemy być pewni, że nadal będzie spłacał swój dług zaciągnięty u niezliczonego potomstwa X Muzy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones