Wywiad

Rozmawiamy z gwiazdą "Bez tajemnic", Magdaleną Popławską

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Rozmawiamy+z+gwiazd%C4%85+%22Bez+tajemnic%22%2C+Magdalen%C4%85+Pop%C5%82awsk%C4%85-100027
O godzinie 22:00 HBO wyemituje dziś kolejny odcinek trzeciego sezonu "Bez tajemnic". Jedną z głównych ról gra w nim Magdalena Popławska, znana m.in. z seriali "Usta usta" i "Przepis na życie" oraz filmów "Dziewczyna z szafy" i "Lęk wysokości". Nam aktorka opowiada o pracy nad rolą, zawodowej satysfakcji i hiszpańskim stylu życia.  



W taki ponury, deszczowy, polski dzień jak dzisiaj nie marzy się Pani kupić bilet lotniczy do jakiegoś słonecznego zakątka? Na przykład Barcelony...


To propozycja? (śmiech) No tak, marzy mi się.

Pytam o Barcelonę, bo wiem, że była Pani stypendystką tamtejszego Institut del Teatre. Jakie są największe różnice między nauczaniem aktorstwa w Polsce i Hiszpanii?


Największą różnicą dla mnie wtedy było to, że przychodząc do sekretariatu w krakowskiej szkole [Magdalena Popławska jest również absolwentką PWST w Krakowie – przyp. red.],  którą swoją drogą bardzo cenię, zawsze miałam jakiś kłopot, jak coś trzeba było zmienić. To jest generalnie problem w naszym systemie – jak się idzie na pocztę albo do urzędu, to zawsze ma się tam jakiś problem. A w Hiszpanii wszystko załatwiało się z uśmiechem na ustach. Ci ludzie są po to, żeby rozwiązywać problemy. Nie mówiąc o zupełnie innym stylu bycia Hiszpan. O kompletnym luzie, który oni mają we krwi ze względu na – jak to sobie tłumaczę – dobre nasłonecznienie. Pod wieloma względami jest między nami przepaść. Ale ciągle Hiszpanów gonimy.

Czy doświadczenie teatralne było przydatne podczas pracy nad "Bez tajemnic"? Serial składa się wyłącznie z długich scen dialogowych, zazwyczaj z udziałem dwójki aktorów.


To na pewno jest ważne, żeby mieć takie doświadczenie. Chociażby przy nauczeniu się 20-minutowych monologów. Wiem, że były osoby, które nie mogły tego zagrać, bo nie dawały sobie z tym rady. Już na castingu trzeba się było nauczyć 20 stron tekstu. To jest bardzo teatralna formuła, więc trzeba znaleźć ten punkt ciężkości i w zasadzie pracować jak w teatrze. Ewentualnie można używać trochę mniejszych środków. Chociaż teraz w teatrze gra się jak w filmie, więc to nie ma znaczenia. Wiadomo, że film jest bardzo techniczną pracą. Rzadko kiedy są takie długie ujęcia, zwłaszcza w naszym kinie. Tymczasem w "Bez tajemnic" to jest podstawa.

Miała Pani okazję pracować przy innych bardzo znanych serialach konkurencyjnej stacji. W jaki sposób realizacja "Bez tajemnic" różniła się od tamtych przedsięwzięć?


Nie rozdzielałabym tego ze względu na stacje, lecz na projekty. W jednym bardziej zatrybi i wszystkie te elementy się połączą, jakoś bardziej dogadasz się z ekipą. Akurat HBO i "Bez tajemnic" to bardzo specyficzny projekt. Nie ma takiego drugiego. To jest bardzo wymagająca produkcja. W zasadzie gadające głowy – siedzimy i przez 40 minut rozmawiamy. Tam się nic nie dzieje, niczym nie można sobie pomóc, niczym uatrakcyjnić. Wszystko jest w zasadzie skoncentrowane na nas i na naszym aktorstwie i jak my utrzymamy uwagę widza. To nie jest proste, gdy nie ma się znikąd pomocy. Ale jak się uda, to jest satysfakcja niebywała.



W każdym odcinku występuje Pani wyłącznie w duecie z Jerzym Radziwiłowiczem wcielającym się w terapeutę Pani bohaterki. Pan Jerzy sprawia wrażenie osoby srogiej. Czy taki jest w rzeczywistości?


Srogą osobą na pewno  nie jest. Jest bardzo dowcipnym wyluzowanym facetem. Być może przez różnicę wieku mamy trochę inny status i to nam wbrew pozorom pomogło w graniu. Jestem bardzo nadproduktywna w tym sensie, że mam zawodowe ADHD, które tutaj znalazło miejsce w tej roli – znerwicowanej Małgorzaty. Andrzej z kolei jest bardzo wycofanym terapeutą. Te sprzeczne osobowości  bardzo na siebie wpływają. To znaczy, że ja próbuję go wybić z tej pozycji, a on nie wchodzi w moje gierki. Ostatecznie kończy się to jakimś satysfakcjonującym finałem. W końcu ktoś był na tyle silny, żeby nie ulec Małgorzacie i pomóc jej.

Pani bohaterka cierpi na syndrom borderline, ma chroniczne wahania nastrojów.  Bardzo skomplikowana postać. Jaki był Pani sposób na ugryzienie tej roli?

Rozmawialiśmy bardzo długo z Markiem Lechkim, który reżyserował mój wątek. Mieliśmy spotkanie z lekarzem, który nam opowiadał, jak to wygląda i jak to wszystko połączyć, bo moja bohaterka ma do tego jeszcze nimfomanię, różne paranoje i to wszystko jest mocno skumulowane. Jak to może działać na siebie nawzajem. Co jest skutkiem, a co sednem. Trochę czytałam, aby mieć pojęcie, na co mogę sobie pozwolić, w którym kierunku ta rola może mnie pociągnąć. A potem to już była praca ze scenariuszem. Kiedy ją zaczęłam, wszystko ułożyło się w naturalny sposób.

Na planie wolno było modyfikować scenariusz czy też raczej traktowano go jak świętą księgę?

Rzadko kiedy scenariusz jest świętą księgą. Najczęściej niewiele trzeba było zmodyfikować, bo tekst został dobrze napisany. Chociaż jeden odcinek był słabszy i napracowaliśmy się nad nim więcej. Jeśli aktor czegoś nie czuje, coś mu stoi na drodze, nie zagra tego dobrze. Czasem aktorowi nie siedzi nawet jedno zdanie, słowo, które powoduje, że gdzieś się zatrzymuje. Trzeba się więc gdzieś spotkać, znaleźć consensus. Walczymy w końcu do jednej bramki.


Wspomniała Pani kilkakrotnie o satysfakcji. Czy aktorowi w Polsce trudno jest ją osiągnąć?

Myślę, że każdy musi się wypowiadać za siebie, bo każdy ma swoje ambicje i swoje poczucie satysfakcji. Każdego co innego zaspokaja. Każdy z nas idzie inną drogą. Podejrzewam, że moim kolegom typu Dorociński albo Więckiewicz, którzy dostają bardzo dobre role jedna po drugiej, łatwiej jest zaspokoić tę aktorską satysfakcję. Na tym też polega ten zawód, że ciągle jest ci mało i ciągle masz niedosyt. Czy robisz bardzo mało, czy bardzo dużo dobrych projektów, ciągle czujesz, że można zrobić jeszcze więcej. Z tym też trzeba nauczyć się żyć, żeby nie być sfrustrowaną osobą. Żeby umieć z tego skorzystać.  

A czy po "Bez tajemnic" czuje Pani tę satysfakcję?


(śmiech) Czuję przede wszystkim duże zmęczenie tą postacią, bo to jednak bardzo trudny charakter i bardzo – za przeproszeniem – wkurwiająca osoba. Ta aktorska satysfakcja jest, ale starczy jej pewnie na pięć minut.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones