Wywiad

Sklep, którego nie było - wywiad z Filipem Remundą

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Sklep%2C+kt%C3%B3rego+nie+by%C5%82o+-+wywiad+z+Filipem+Remund%C4%85-27197
Filip Remunda, ur. w 1973 r. reżyser, operator i producent. W 2004 roku wspólnie z Vitem Klusákiem zrealizował głośny dokument "Czeski sen", który właśnie wszedł na ekrany polskich kin. Wielu osobom wasz pomysł na film mógł się wydać kontrowersyjny, czy nie mieliście problemów ze znalezieniem pieniędzy na produkcję? Czy potencjalni inwestorzy nie odsyłali was z kwitkiem twierdząc, że to co chcecie zrobić jest niemoralne?Filip Remunda: Nie było takich sytuacji, wręcz przeciwnie, firmy, z którymi prowadziliśmy rozmowy czuły świetną okazję, że mogą się zareklamować. Ile kosztował "Czeski sen"? Cały projekt kosztował 19 milionów koron, jedna trzecia to była gotówka i tę wyłożyła praska FAMU oraz telewizja, pozostałą kwotę dali nasi partnerzy handlowi, czyli firmy, które wzięły udział w projekcie, jak salon fryzjerski, agencja reklamowa czy Hugo Boss. Skąd wziął się pomysł, żeby nakręcić film o kampanii reklamowej nieistniejącego supermarketu? Byliśmy z Vitem Klusákiem na otwartym wykładzie Karela Vachka, dokumentalisty, który od kilku lat prowadzi takie spotkania, zapraszając do dyskusji specjalistów z różnych dziedzin. Po wykładzie Vít Klusák podszedł do mnie i powiedział: "słuchaj chłopie, ale ty fajnie gadałeś na tym wykładzie, zupełnie mnie przekonałeś, musimy coś razem nakręcić". Zaczęliśmy zastanawiać się, teoretyzować na temat wypływu mediów i reklamy na współczesnego człowieka. Okazało się, że czytamy tę samą książę o filozofii fotografii. Wtedy Vít Klusák opowiedział mi o happeningu artysty Petra Lorenca. Pomysł był podobny. Lorenc reklamował fikcyjny supermarket, podmieniając przypadkowe plakaty znajdujące się w metrze i na ulicach na reklamę sklepu. Jego reklama zachęciła 5 osób, które przyszły na otwarcie. Fotografował ich później na łące, proponując spacer na łonie natury. To nas zainspirowało do zrobienia "Czeskiego snu". Czy wszystko w waszym filmie jest realistyczne? Czy może sceny finałowe zmontowaliście w taki sposób, żeby wypowiedzieli się ci, którzy najspokojniej przyjęli fakt, że sklep nie istnieje? Bardzo często ludzie na festiwalach pytają mnie, kto w tym tłumie ludzi, którzy zjawili się na otwarciu "Czeskiego snu" był aktorem i czy wypowiedzi zgromadzonych były naturalne. Odpowiedź brzmi: wszystko w filmie jest przypadkowe, a dialogi w pełni autentyczne. "Czeski sen" jest w każdym calu dokumentem, jedyna fikcja, na którą sobie pozwoliliśmy to supermarket. W filmie reakcje ludzi odesłanych z kwitkiem, przekonawszy się, że "Czeski sen" to fikcja, wyglądają na stonowane. Oczywiście zdarzały się agresywne sytuacje. Pojawia się w filmie scena, kiedy dzieci zaczynają rzucać kamieniami, z tym że nie rzucają w nas, ale w reklamy. Myślę, że to symptomatyczne, wręcz symboliczne ujęcie. Początkowo postanowiliśmy dzielnie wytrwać na posterunku, ale razem z Vitem Klusákiem na pierwszych dziesięć minut uciekliśmy przed tłumem. To była nieświadoma panika. Tak naprawdę targały nami mieszane uczucia - radość, gdy ludzie biegli, chcąc jak najszybciej znaleźć się w supermakecie i strach przed tym, co będzie, kiedy dobiegną. Dlaczego uciekliście, baliście się, że coś wam zagraża? To był podświadomy strach, obawa przed nieznanym. Przed nakręceniem filmu rozmawialiśmy z psychologami tłumu, którzy nas ostrzegali przed niespodziewanymi reakcjami. Uprzedzali, że mogą w naszą stronę polecieć wyzwiska czy kamienie, ktoś może podłożyć ogień, ktoś może mieć pistolet.Czy ludzie reagowali szczególnie agresywnie na kamery i ekipy telewizyjne? Według psychologów kamera może wręcz hamować agresję. Często ludzie powstrzymują się, kiedy widzą że ktoś ich filmuje, może właśnie to nas zbawiło. Podczas montażu nasz dźwiękowiec zauważył na dalszym planie mężczyznę, który mówił na tyle cicho, że dźwięk tego nie wyłapał, ale można było odczytać treść z ruchu warg: "wy gnoje cholerne, gdybyście nie mieli tej kamery, to bym wam pokazał..." Jak film został przyjęty w Czechach i zagranicą? To pierwszy dokument, który wprowadzono u nas do dystrybucji kinowej. Wszedł na 100 kopiach, osiągając w Czechach i na Słowacji magiczną liczbę 40 tys. widzów. "Czeski sen" wywołał wielką burzę. Zapraszano nas na lekcje edukacji medialnej do rozmaitych szkół, gdzie pokazywano film. Do dzisiaj, dwa lata po premierze filmu, na naszej stronie http://www.ceskysen.cz trwa dyskusja, a samo pojęcie "czeski sen" weszło do języka w znaczeniu jakiejś kampanii biznesowej lub politycznej, która jest oszustwem. Zjeździliśmy z filmem cały świat, niemal wszystkie kontynenty oprócz Antarktydy, pokazując go na rozmaitych festiwalach. Nasz dystrybutor sprzedał go do Francji, Anglii i Polski, zbliża się również premiera niemiecka, estońska i słoweńska. Czy po tym filmie spotykały was jakieś złe rzeczy, czy raczej jesteście bohaterami?Vít Klusák dostał w prezencie kilka złamanych ołówków, ja odebrałem kilka nagrań na sekretarce z pogróżkami i tak naprawdę na tym się skończyło. Ale było również wiele pozytywnych reakcji. Ludzie opowiadali nam, że na początku, kiedy dowiedzieli się, że to oszustwo, byli bardzo zdenerwowani, jednak później zaczęli inaczej patrzeć na całe przedsięwzięcie. Dziękowali za to, że dzięki temu filmowi coś sobie przemyśleli. Wzburzony wędkarz, który wypowiadał się w naszym filmie, przysłał nam potem maila o treści: obejrzałem i wszystko wam wybaczam. Ale nie jesteśmy pewni czy to on, może ktoś się pod niego podszył? Zamierzacie razem z Vitem Klusákiem zrobić kolejny film? Założyliśmy wspólną firmę producentką, ale filmy będziemy kręcić osobno.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones