Artykuł

Sztuka kompromitacji

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Sztuka+kompromitacji-88851
"Pohamuj entuzjazm", autorski serial Larry'ego Davida, z początku sprawia wrażenie kaprysu. Jego bohaterem jest komik w sile wieku, który po wielkim sukcesie wiedzie próżniacze życie w Hollywood. Czyli – rzecz jest o samym Davidzie, nowojorskim scenarzyście i komiku, który dopiero po wielu latach starań odniósł wielki sukces (jako scenarzysta serialu "Seinfeld") i niemal od razu wylądował na zasłużonej emeryturze w Kalifornii.

W serialu David nie chowa się już za innymi aktorami (jak w przypadku "Seinfelda", w którym jego tekstem mówili bohaterowie serii), sam jest postacią pierwszoplanową. Jego projekt zrazu sprawia więc wrażenie zachcianki, prezentu Davida dla samego siebie. Pomysł, by uruchamiać telewizyjną machinę dla ukazania życia, w którym dzieje się tak niewiele, zdradza nonszalancję bardzo dobrze współgrającą z zachowaniem ekranowej postaci, którą David odgrywa w kolejnych odcinkach.

Nudne życie w Hollywood


Złudzenie autentyzmu w "Pohamuj entuzjazm" wywoływane jest zresztą na wiele sposobów. Najbardziej oczywisty: postać grana przez Davida nazywa się tak samo jak on i ma "być nim".  W jego menedżera Jeffa wciela się Jeff Garlin; grana przez Cheryl Hines żona nazywa się Cheryl; pyskata żona Jeffa nazywa się Susie, podobnie jak grająca ją aktorka, i tak dalej. Fabuła kolejnych serii cały czas skoncentrowana jest wokół tego samego świata żyjących w Hollywood aktorów i producentów, całość opowieści niemal bez wyjątku utkana jest z wydarzeń banalnych. Scenariusz powstaje ponoć bez dialogów – aktorzy dostają ogólne informacje na temat odgrywanych sytuacji i dialog improwizują.

Kiedy któryś z nich wypowiada zabawną kwestię, można wręcz odnieść wrażenie, że nie robi tego dla widzów: przede wszystkim korzysta z zabawy sam, śmiejąc się po nieoczekiwanej grze słów lub zabawnej puencie. Czasem jest mu do śmiechu bardziej niż któremukolwiek z widzów. W jednej ze scen, Larry zwierza się Jeffowi, że szczególnie chętnie zaleca się do żony, kiedy ona, bądź on sam, leżą w łóżku przeziębieni, z gorączką i katarem. "Widocznie lubisz chory seks" – mówi Jeff, i Larry śmieje się dobre dziesięć sekund.

Dużą cześć ujęć, szczególnie w początkowych seriach, była kręcona z ręki. W pilocie serialu postaci sugerują, że są świadome obecności kamery. Pierwsza seria "Pohamuj entuzjazm" kręcona była w 2000 roku. Obecnie mało kogo obchodzi nazwa reality show, ale w tamtych czasach było to komentowane zjawisko. Cykl był wtedy rodzajem fałszywego reality show. Dzisiaj to gatunkowa aluzja o małym znaczeniu, ale warto o tym wspomnieć, bo coś z ducha podpatrywania codzienności i fałszywego dokumentu można odnaleźć we wszystkich odcinkach serialu.

Sztuka kompromitacji


Z jakichś powodów ten serial o człowieku na wiecznych wakacjach, który "ma wszystko" i "nic nie musi", improwizowany przez grupę dobrze bawiących się ze sobą ludzi, którzy poruszają się w  nudnym i bezpiecznym świecie, jest jednym z najbardziej bolesnych seriali komediowych w historii telewizji. Każdemu z nas zdarza się powiedzieć coś mało zabawnego, popełnić gafę lub znaleźć się w niezręcznej sytuacji. Ale Larry David autokompromitację podnosi do rangi sztuki.

 

Jego życie, którym nie rządzi żadna konieczność (chociażby związana z pracą), wypełnione jest spełnianiem towarzyskich obowiązków – uczęszczaniem na przyjęcia, bale dobroczynne, uczestnictwem w wielu wydarzeniach, szalenie nudnych, ale wymagających jedynie minimum dobrej woli i spolegliwości, by wypełnić je "dobrze". Mimo to, niemal każde z ukazanych na ekranie spotkań zmienia się w katastrofę. Ekranowa postać Davida nieraz wygrywa to z pełną samoświadomością, kiedy rozważa, czy zrobić kolejną niegodziwą rzecz – obrazić kogoś dla zasady, odegrać się na kimś w trudnej sytuacji, pokłócić się o nieistotny drobiazg. W zasadzie mógłbym tego nie robić – zdaje się mówić jego mina, ale po chwili bohater "Curb Your Enthusiasm" jednak zmienia zdanie.

Widzowie zawczasu wiedzą, co zaraz nastąpi, i w zasadzie powinni w myśli błagać bohatera, żeby odstąpił od swoich planów, które skończą się kolejną towarzyską pomyłką, utratą twarzy czy upokorzeniem. Zwykła empatia zmusza każdego chyba, kto ogląda "Pohamuj entuzjazm", by wstydził się razem z jego bohaterem i razem z nim odczuwał zakłopotanie. Stąd okropne i wspaniałe zarazem momenty suspensu, kiedy już za chwilę nastąpi kolejny moment zażenowania i wstydu.

Wstydliwy suspens


Hitchcockowski suspens polegający na tym, że morderca na naszych oczach zbliża się do niezdającej sobie sprawy z zagrożenia ofiary, jest banałem. "Pohamuj entuzjazm" wprowadza jego nowy rodzaj, niemal równie silny, ale polegający na mniej podstawowych lękach. Inaczej niż w przypadku bohaterów Hitchcocka, Davidowi w jego serialu nigdy nie grozi śmierć – raczej wyproszenie z restauracji albo kolejna seria nieprzyjemnych plotek rozpowiadanych przez świadków wydarzenia. Równocześnie jednak komediowy serial Davida wprowadza mniej naiwny, chciałoby się powiedzieć, rodzaj suspensu: strach przed psychopatą czy zabójczym spiskiem to dla większości widzów lęk do wyobrażenia, ale abstrakcyjny (jeśli nie są paranoikami). Ale lęk przed utratą twarzy? O tak, ten rodzaj niepokoju każdy zna bardzo dobrze.

 

Pozornie improwizowany serial Davida jest zarazem poddany niezawodnemu narracyjnemu rygorowi: w każdym odcinku dostajemy tę samą dawkę suspensu, oczekiwania na kompromitację,  i w efekcie – męczarni spowodowanych społecznymi lękami. Można chyba zaryzykować przewidywanie, że każdego, kto jest wrażliwy na wspomniane lęki, "Pohamuj entuzjazm" niemal uzależni dzięki (nie)przyjemnościom suspensu w oczekiwaniu na wstyd.  

Niepisane zasady


Autokompromitacja wyniesiona do rangi sztuki i wstydliwy suspens to dwa elementy niewątpliwego sukcesu "Pohamuj entuzjazm". Jest jeszcze jeden. Gdyby serial Davida opowiadał o kimś w rodzaju socjopaty, który nie jest w stanie sprostać wymogom życia towarzyskiego, ostatecznie nie byłby śmieszny, ale żałosny. Jeśli jest zabawny, to dlatego że serialowy Larry David nie poddaje się: nie tylko jest w stanie sprostać kolejnym kompromitacjom, ale próbuje argumentować i domagać się usprawiedliwienia.

Nieraz przy okazji kolejnych sprzeczek i gaf powołuje się na "niepisane zasady społeczeństwa"; z oburzeniem formułuje uzasadnienia swoich wpadek, definiując, jak ktoś powinien wedle tych zasad się zachować, a jak nie powinien. Oczywiście odwołanie do społecznych oczywistości ma sens o tyle, o ile inni rzeczywiście je podzielają. W przypadku tych określanych przez Davida, często są to oczywistości tylko dla niego. "Nie ma takiej zasady" – to stwierdzenie powinno zakończyć sprawę. Ale postać kreowana przez Davida nie poddaje się i z pospolitej gafy czyni "sprawę", którą można publicznie podejmować i na temat której można się spierać. W ten sposób owe niepisane zasady, na których istnienie słusznie powołuje się bohater grany przez Davida, ale których nie potrafi poprawnie rozpoznać, stają się widoczne.



Jedna z naczelnych zasad komedii brzmi: zestawiaj wysokie z niskim, nędzne z wielkim i tak dalej. Drobne sprzeczki, potyczki i niestosowności same w sobie są mało śmieszne. Co innego, jeśli później opowie się je w konwencji kazusu, który domaga się drobiazgowych roztrząsań, niczym  etyczny dylemat lub prawna kontrowersja.

Premia irytacji

Warto wspomnieć o jeszcze jednym źródle przewrotnej przyjemności. Wszystkie powyższe uwagi mogłyby wywołać mylne wrażenie, że Larry David z serialu to postać szczególnie doświadczona przez nieporozumienia, dręczona przez niesprawiedliwe plotki i dotknięta ostracyzmem. Nic z tych rzeczy. Niemal każdy kolejny odcinek serialu przekonuje nas, że David ma się świetnie; po prostu nie przepuszcza okazji, by zrobić coś niestosownego, a potem wykłócać się o rację.

Co najmniej dwie serie (siódma i ósma) "Curb Your Enthusiasm" powstały w czasie globalnego kryzysu. Kiedy świat finansów obraca się w gruzy, a poirytowani własną bezsilnością obywatele okupują kolejne zachodnie stolice, największym zmartwieniem Larry'ego Davida nadal jest nieudana randka albo przegrana w turnieju golfowym. Jest coś perwersyjnego w oglądaniu tego serialu właśnie teraz, co wydatnie dokłada się do ogólnej irytacji, którą główna postać serialu wzbudzałaby w każdych warunkach. Kiedy bohater "Pohamuj entuzjazm" zaczyna spierać się o to, ile kawioru można nałożyć sobie na talerzyk podczas wieczornego przyjęcia, nie tylko otaczający go ludzie (w tym wypadku Christian Slater, posądzony o kawiorowe nadużycie) mają ochotę krzyknąć: "Są większe zmartwienia!".



Nie sądzę jednak, żeby irytacja odciągnęła któregokolwiek oddanego widza od oglądania serialu. Wręcz przeciwnie, jest to rodzaj premii, która sprawia, że "Pohamuj entuzjazm" tym skuteczniej przyciąga. Podobnie jak w przypadku suspensu, jest coś atrakcyjnego w nieprzyjemnych doznaniach, i irytacja jest jednym z nich.

Nie da się wykluczyć, że część tej irytacji bierze się z zazdrości. Larry David może, podobnie jak jego znajomi, pozwolić sobie na wiele. Na przykład krytykować filmy bez oglądania ich. W jednej ze scen Jeff pyta Larry'ego: "Ile trzeba by ci zapłacić, żebyś obejrzał "Jedz, módl się, kochaj"?" – "W kinie?" – pyta Larry – "Trzy tysiące dolarów".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones