Wywiad

WENECJA: Rozmowa z Taharem Rahimem, gwiazdą "Proroka"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/WENECJA%3A+Rozmowa+z+Taharem+Rahimem%2C+gwiazd%C4%85+%22Proroka%22-77375
Tak jak obiecaliśmy, nasi redakcyjni wysłannicy w Wenecji mają w planach wywiady z topowymi postaciami świata kina. W pierwszej kolejności Łukasz Muszyński spotkał się z Taharem Rahimem gwiazdą "Proroka", filmu nominowanego w zeszłym roku do zagranicznego Oscara. Tego wyśmienitego francuskiego aktora już wkrótce będziemy mogli oglądać w produkcji kontrowersyjnego chińskiego reżysera Lou Ye, który swego czasu otrzymał od władz zakaz kręcenia we własnym kraju. Rahim opowiedział Łukaszowi o pracy na planie "Miłości i blizn", brutalnych scenach łóżkowych i o tym, dlaczego nigdy nie oglądał "Ostatniego tanga w Paryżu".

Reżyser Lou Ye powiedział o tobie: To wspaniały, czarujący aktor, który – zamiast wcielać się w postać   staje się nią. A Ty, co masz mi do powiedzenia na temat reżysera?

Myślę, że jest utalentowany i ma jaja. Bardzo lubię jego wizję kina. Podczas pracy na planie zaprasza cię do swojego świata, a potem daje odpowiednio dużo przestrzeni. Wtedy możesz robić to, co do ciebie należy. Lou wie, jak patrzeć na aktorów.

Lou Ye nie mówi po francusku, a to właśnie w tym języku kręciliście "Miłość i blizny". Jak więc komunikowaliście się ze sobą na planie?

Mieliśmy tłumacza. Ale wiesz, że tłumacz może tłumaczyć jedynie słowa, ale nie emocje. Lou mówi trochę po angielsku i w tym języku też próbowaliśmy rozmawiać. Głównie jednak starałem się go obserwować, ponadto obejrzałem wszystkie jego filmy. Pomogło mi to zrozumieć jego nastrój. Potrzeba było czasu, żeby nasza współpraca zaczęła się pomyślnie układać. Początkowo czułem się skołowany.

W filmie jest mnóstwo ostrych scen seksu. Miałeś problem z ich kręceniem?

To była katorga. Nie lubię kręcić takich scen, a zwłaszcza kiedy są w nich elementy przemocy.  Wiedziałem jednak, że te sceny są potrzebne dla konstrukcji całej fabuły. Bohaterowie "Miłości i blizn" wyrażają emocje poprzez seks. Paradoksalnie w odegraniu tego pomogła mi właśnie moja niechęć do kręcenia zbliżeń. Wiedziałem, że Matthew [bohater Rahima - przyp. Ł.M.] nie umie się normalnie pieprzyć. Że w łóżku wychodzi z niego zwierzak. Gdy więc operator włączał kamerę, dawałem upust całej swojej złości wynikającej z tej niekomfortowej sytuacji. Zdradzę ci jednak, że wymusiłem na reżyserze, abym nie musiał ściągać majtek.

Serio? Oglądając film, myślałem, że jesteś całkiem nagi.

Operatorska sztuczka (śmiech).

Podobno na planie reżyser pozwalał aktorom improwizować. Lubisz to? A może raczej wolisz trzymać się ściśle scenariusza?

Uwielbiam improwizację i potrzebuję jej. Gdy w kółko powtarzam te same kwestie, nie znajduję w sobie energii, by zagrać to wszystko lepiej. Nic nie jest mnie już w stanie zaskoczyć. Aczkolwiek kontrola też jest przydatna. Czasami zapędzasz się: mówisz za dużo, pokazujesz za mało, albo na odwrót. Zapominasz o głównym celu. Potrzeba kogoś, kto powie ci: stop!

 
"Miłość i blizny"

Twojego bohatera łączy zadziwiająca relacja z młodą chińską emigrantką. Ich związek zaczyna się od gwałtu...

Niby jest to gwałt, ale nie do końca. Matthew stracił kontrolę po tym, jak dziewczyna pocałowała go. W dodatku cały czas zdawał sobie sprawę, że to, co robi, jest złe. A jednak, gdy skończyli uprawiać seks, żadne z nich nie odeszło w swoją stronę. Stali się parą. Wydaje mi się, że w tym momencie widz może film albo od razu odrzucić, albo się w niego zaangażować i zaakceptować każdą kolejną namiętność.  

A jak wyglądały Twoje relacje na planie z Corinne Yam wcielającą się w kochankę Matthew, Huę?

Zgodnie z zaleceniem reżysera przed rozpoczęciem zdjęć spotkaliśmy się tylko raz. Dzięki temu, gdy już zaczęliśmy robić film, praktycznie się z Corinne nie znaliśmy. Zupełnie jak Matthew i Hua.

Nie wydaje ci się, że Twój bohater  przypomina co nieco Marlona Brando w "Ostatnim tangu w Paryżu"?

Owszem, i właśnie dlatego nigdy nie obejrzałem tego filmu w całości.

Serio? Nie widziałeś "Ostatniego tanga"?

Bałem się, że jak obejrzę ten film, to będę bał się wystąpić w "Miłości i bliznach". Bo Brando już to zagrał. Nie chciałem go imitować. To w ogóle jest jakaś moja choroba. Jeśli oglądam za długo filmy z jakimś aktorem, zaczynam kopiować jego pomysły na rolę. To silniejsze ode mnie.


"Prorok"

Przełomową rolą okazał się dla Ciebie Malik w "Proroku" Jacques'a Audiarda. Jak zmieniło się Twoje życie od tamtego czasu?

Teraz mogę wybierać role. Najważniejsze, że składane mi są różne propozycje. Oczywiście, nie było tak od początku. Reżyserzy widzieli mnie w kolejnych filmach gangsterskich będących ledwie kopią "Proroka". Znowu miałem grać jakichś bandziorów. Ale się nie dałem (śmiech).

Zaliczyłeś za to przygodę z Hollywoodem, występując w wysokobudżetowej produkcji "Dziewiąty legion". Jak wspominasz udział w tym filmie?

Mojej opinii nie należy traktować jako powszechnej, ponieważ trafiłem na plan w środku zdjęć. Zanim zaangażowali mnie do roli księcia, mieli innego aktora, ale były z nim problemy. Przeprowadzili więc szybki casting i tak trafiłem do obsady. Najtrudniejsze było wskoczenie do rozpędzonego pociągu. Musiałem pracować szybko i na wszystko się zgadzać. W dodatku te najbardziej widowiskowe sceny były kręcone bez mojego udziału. Ale reżyser Kevin Macdonald był zajebisty.  

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones