Wywiad

Wszystko można sprze- dać: Wywiad z Robertem Więckiewiczem

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Wszystko+mo%C5%BCna+sprze-+da%C4%87%3A+Wywiad+z+Robertem+Wi%C4%99ckiewiczem-33149
W filmie "Południe-Północ" Łukasza Karwowskiego wcielasz się w pięć różnych postaci. Czy to była rola napisana specjalnie dla ciebie?
Robert Więckiewicz: Nie, ale sam pomysł, żeby pięć postaci zagrał jeden aktor, wydał mi się interesujący. Każda z nich ma swój indywidualny rys. Trzeba nie tylko zmieniać się fizycznie, ale również skonstruować odmienne typy psychologiczne. To ciekawe doświadczenie, zresztą chociażby dla higieny psychicznej chciałem zagrać postaci inne niż dotychczas.


Rzeczywiście kojarzysz się głównie z rolami rzezimieszków. Boisz się takiego zaszufladkowania?
Nie boję się, co będzie to będzie. Jeżeli dostanę ciekawą propozycję roli bandyty, to oczywiście ją zagram. Mam wrażenie, że dzisiaj filmy żyją znacznie krócej w świadomości widzów. Co tydzień pojawiają się nowe premiery. Ludzie szybko zapominają. Musiałaby to być kreacja wyjątkowa, szeroko komentowana, żeby na trwałe wryła się w pamięć.

Myślisz, że kameralny film, jakim jest "Południe-Północ" ma szansę podbić serca widzów? "Jasnym błękitnym oknom" w reżyserii Bogusława Lindy to się nie udało, w pierwszy weekend obejrzało go nieco ponad 20 tys. widzów. To nie jest dobry wynik.
Mam problem z oceną filmów, w których zagrałem, bo tracę do nich dystans. Sam jestem ciekaw, jaka będzie recepcja "Południe-Północ".

Przez wiele lat grałeś postacie drugoplanowe - robotnik, złodziej samochodu, Kozak, kominiarz na dachu, to tylko niektóre z nich. Sytuacja zmieniła się wraz z filmem "Vinci" Juliusza Machulskiego, gdzie obsadzono cię w jednej z głównych ról. Czy udział w tym projekcie traktujesz jako przełom w karierze?
Raczej jako element pewnego procesu. Rola w kasowym filmie uświadomiła widzom, że istnieję. Myślę, że to był przełom, ale gdyby nie moje wcześniejsze dokonania, nie znalazłbym się w "Vinci".

Czy przed "Vinci" miewałeś momenty zwątpienia, zastanawiałeś się, czy kiedykolwiek ta duża rola do ciebie przyjdzie?
Momenty zwątpienia można mieć, jeśli się na coś czeka, a to nie przychodzi. Ja nie czekałem, chociaż w głębi duszy wiedziałem, że będzie taki moment, kiedy wszystko, co robię, zaprocentuje. Mam 40-tkę na karku i nie zastanawiam się, dlaczego nie zrobiłem kariery 15 lat wcześniej. Jessica Tandy zdobyła Oscara w wieku 80 lat i pewnie kiedy miała 40, nie gryzła paznokci w oczekiwaniu na ten moment.

Kończysz 40-tkę, przekraczasz magiczną barierę dla mężczyzny i mówisz, że to nie jest problem?
A co mam zrobić? Musiałbym napisać list do Pana Boga, żeby mi "cofnął licznik". Nie pozostaje mi nic innego, jak to zaakceptować.

A zrobisz sobie lifting?
Myślałem o tym, nawet mam kilka zdjęć fajnych facetów i zastanawiam się teraz, do kogo by się tu upodobnić. (śmiech)

Twoja twarz była już przedmiotem zainteresowania prasy kolorowej. O proszę, mamy tutaj tekst z 2005 roku opisujący zabieg usunięcia brodawki. (śmiech) Jak czytasz takie rzeczy, to czujesz się jak gwiazda?
Czuję, że coś jest nie tak. Pojawiam się na stronie kolorowego pisemka, w którym sensacja goni sensację. Na następnej stronie jest facet, którego pogryzł łoś i dziewczynka z sześcioma palcami. Rzeczywiście, jestem w świetnym towarzystwie. (śmiech) Takie są prawa rynku, ludzie potrzebują ciągle nowych bodźców. Jak sfotografowaliśmy gołą babę, to jeszcze wylejmy na nią bitą śmietanę. To samo jest z wywiadami, nie istnieją tematy tabu, wszystko można sprzedać.

Ale ty jako aktor możesz się na to zgodzić lub nie.
Oczywiście, i dlatego się nie zgadzam. Zamiast poświęcać uwagę takim rzeczom, wolę iść do parku.

Ciekawe, na ile ludzie, którzy mają do tego taki stosunek, mogą istnieć w medialnej rzeczywistości. Jeśli nigdy nie będziesz opowiadał o swoich brodawkach, nie zgodzisz się na pokazywanie swojej żony i domu, to co będzie dalej?
Nie muszę opowiadać. Niech robią to ci, którzy mają taką potrzebę. Wolę, żeby oceniano mnie przez pryzmat mojej pracy, a nie zastanawiano się, czy mam majtki Dolce&Gabbana.



Robert Więckiewicz w filmie "Południe-Północ"


Pod jednym z tekstów na temat prac nad "Świadkiem koronnym" pojawił się na Filmwebie komentarz, że w każdym polskim filmie występują ci sami aktorzy. Jak to wygląda z twojego punktu widzenia?
Może występują, bo są po prostu dobrzy. Rzadko oglądam telewizję, więc nie śledzę na bieżąco, kto gra na przykład w serialach. Wydaje mi się, że chodzi tu o twarze rozpoznawalne. To prawda, że do kin przyciągają publiczność znane nazwiska, ale powstają przecież filmy offowe, kameralne, w których pojawia się coraz więcej nowych twarzy.
Z drugiej strony nie wszyscy reżyserzy wiedzą, co się dzieje na przykład w teatrze w Radomiu, a tam pewnie też są świetni aktorzy, choć nieobecni na filmowym rynku.

Zatrzymajmy się na chwile przy "Świadku koronnym", w którym zagrasz gangstera. Czy ten film będzie się czymś wyróżniał na tle polskich produkcji sensacyjnych?
Nie jest to wyłącznie kino akcji, film pokazuje życie prywatne gangsterów, ich relacje rodzinne, motywy działania. Blachowski, którego gram, to normalny facet, uwikłany w przestępczą działalność. Może dał się w to wciągnąć dla pieniędzy, może ze zwykłej głupoty? W każdym razie stoi na krawędzi i chce się wyrwać z zaklętego mafijnego kręgu.

Marzy ci się rola romantycznego kochanka? W programie Szymona Majewskiego powiedziałeś o sobie "na zewnątrz papier ścierny, a w środku aksamit".
Proszę bardzo. Jestem przekonany, że role "twardzieli" to nie jedyne, które potrafię zagrać. Jeśli znajdzie się reżyser, który zechce obsadzić mnie w roli romantycznego kochanka, bardzo chętnie przyjmę taką propozycję. Ostatnio dostałem ciekawy scenariusz i jeśli wszystko dobrze pójdzie, zagram rolę totalnego nieudacznika, 40-letniego kawalera, który śpiewa w chórze, stracił pracę i nie może sobie znaleźć kobiety. Cieszę się, że ktoś pomyślał o mnie w takim kontekście.

Ostatnimi czasy aktorzy coraz częściej próbują swoich sił po drugiej stronie kamery. Czy ciebie również interesuje reżyseria?
Dajcie spokój, ja się jeszcze nie nagrałem.

Mówisz, że pracowałeś i spokojnie czekałeś aż coś się wydarzy, czy teraz masz jakiś plan na najbliższą 5-latkę?
Staram się nie wybiegać aż tak daleko w przyszłość. Myślę, że wszystko będzie OK.

Kiedy patrzysz na swoich kolegów, którzy grają w dobrym filmie, czujesz zazdrość? Myślisz może: Zatrudnili go, a ja przecież dużo lepiej bym to zrobił.
Uczucie zazdrości przestało mi towarzyszyć dawno temu. Cieszę się, jeśli ktoś fajnie zagra. Na pewno nie myślę, że dobrze by było, gdyby mu dokopali, a mnie pochwalili, bo wtedy będę miał przewagę. (śmiech)

Naprawdę? Przecież w tym zawodzie jest straszna konkurencja.
Oczywiście, za plecami czuję oddech piękniejszych i młodszych, którzy będą robić kariery, ale taka jest kolej rzeczy. Poza tym konkurencja motywuje do pracy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones