Filmy z serii "Coś tam (noc, świt, itp.) żywych trupów" powodują, że strach się bać. Ostatnio jednak, spędziwszy sporo czasu w domku na terenie gdzie wiele lat temu odbywały się walki powstańcze, gdzie odczuwałam lęk, bo człowiek jakoś bezpieczniej chyba czuje się w bloku - to taka forteca! Przypomniały mi się w pewnym momencie zdjęcia z ludobójstwa na Ukrainie, a jest takie zdjęcie (koszmarne) z dziećmi przywiązanymi drutem kolczastym do drzewa. Wtedy uświadomiłam sobie, że najgorszy horror to ten, którego autorami są ludzie poprzez swoje bestialskie czyny i świadomie niszczący co popadnie: zabijając, gwałcąc, plądrując, niszcząc dorobek życia pokoleń. Tak więc "Świt..." jest dla mnie metaforą ludzkiego ogłupienia, a przede wszystkim chaosu, jaki niesie ze sobą wojna i spowodowane nią zezwierzęcenie. Myślę, że poziom emocji może być podobny.
8/10
Po bardzo dobrych "30 dniach mroku" nie spodziewałem się takiej jazdy!
Gdyby niektóre błazeńskie wstawki w fabule - byłby idealny! Piękne zdjęcia
- spowolnienie odbijających się od podłogi naboi - majstersztyk! Jeśli ktoś
szuka śwetnego odstresowywacza - to polecam ten film!
-------------------------------------
Co do postu Ronji_cork i_zbojnika:
Filmy są tylko dla rozrywki. Prawdziwy strach odczuwam stykając się z
sytuacjami w prawdziwym życiu. Co do filmów - najbardziej bałem się
oglądając filmy dokumentalne. Np. te o niemieckich obozach
koncentracyjnych, czy o egzorcyzmach. Reszta to tylko rozrywka... na
szczęście ;p