Jednostajny hałas, cały horror ginie gdzieś pomiędzy kłótniami bohaterów.
Dlaczego mówi się, że jest to nowatorska produkcja? Już od początku można się było spodziewać zombie, gdy tylko wspomniano o psie było wiadomo, że to pierwszy nosiciel.
Pożywka dla sadystów, bo zombie można zabić wiele razy i za każdym razem będzie krwawił i krzyczał.
Nie mogłem doczekać się śmierci kolejnych bohaterów. Pod koniec, gdy już została dwójka, zaczęło być ciszej, wtedy zadziałała magia kontrastu. Końcówka, chłopiec na strychu, to jedyny moment, kiedy się przestraszyłem.