Absolutny szok że ten film jest oparty na prawdziwych wydarzeniach. Przecież to jakiś czysty surrealizm. Rozumiem że mówi się że Rosja to nie kraj tylko stan umysłu lub styl życia ale to już totalna abstrakcja. Film jest kapitalny ale właśnie przez to jak zostały całe wydarzenia pokazane. Z drugiej strony nie które sceny po prostu były przegięciem. Mimo że widziałem wiele na ekranie to Ładunek 200 nie jest zwyczajnym filmem. Ale do jakiego rozkładu społecznego musiało w Rosji dojść aby doszło do takich wydarzeń. Gdzie indziej można mówić o spaczonych jednostkach, psychopatach ale w Rosji dotknęło to całego społeczeństwa. Chyba nie ma drugiego miejsca na ziemi które może się równać z Rosją. A do tego ta cała wizualizacja, kominy jakieś kolosa przemysłowego, wieś i to wszystko wklejone fale Newy. 10 nie mogę dać ale film zapada w pamięć i nie pozwala przejść obojętnie...
Wracając do filmu to chylę czoło bo trzeba mieć odwagę, wyobraźnie i naprawdę dużą dozę samokrytycznego spojrzenia na rzeczywistość. Jak by każdy kraj miał takie Smarzowskiego czy chociażby twórców "Ładunku'' to świat byłby odrobinę lepszy.
No wiem mój błąd :) Zorientowałem się po dopiero założeniu tematu. No ale chyba wiadomo o co chodzi :P Choć przyznaje się do dużej gafy.
No właśnie jest. Każdy fakt jest z definicji autentyczny, więc nie ma potrzeby tego podkreślać. To po prostu błąd językowy.
w tvn masz "Fakty" pisane wielką literą, jako nazwa własna, z "faktami" pisanymi małą, wcale nie musi mieć wiele wspólnego. :)
Pan Paratrooper dokładnie zrozumiał semantykę "fakty tvn" jako odbiegające mocno od faktów. Dlatego nawet TVN mówi o swoich "faktach" z wielkiej litery jako "Fakty" - czyli nadał im nazwę własną by nie mylić ich z "faktami" ze słownika.
Nie zrozumiał Pan że przedmówca dokładnie to zrozumiał i dorzucił swoje 3 grosze.
Hmm, ja zawszy myslalem ze zwrot "oparte na faktach autentycznych" odnosi sie do calej historii przedstawionej w filmie, i "autentycznosc" samych faktow odnosi sie do ich powodow jak rowniez pozniejszych rezultatow.
Innymi slowy, film opowiadajacy o Drugiej Wojnie Swiatowej moze, lecz nie music byc oparty na "faktach autentycznych". Film bazujacy na historycznych faktach ktore doprowadzily do zrzucenia bomby na Nagasaki moze zawierac "fakty autentyczne"- ale jesli rezyser doda ze po Japoni rowniez biegaly zombie w strojach samurajskich - to dodanie watkow nieprawdziwych zasloni "autentycznosc" innych prawdziwych faktow i histori przedstawionej w calym filmie.
Przwaznie trudo jest okreslic kiedy film jest oparty na faktach lub tylko na nich bazuje, i w filmach zagranicznych ta roznice przedstawie sie poprzez uzycie "inspired by a true events/story" zamiast "based on true events/story" - gdyz ten drugi wariant podlega pod pewne cywilne paragrafy i osoby przedstawione moga zarzadac wynagrodzenia lub wytoczyc proces o znieslawienie lub uzycie ich imienia bez zgody.
Szczerze mowiac, dodawanie jakiekolwiek przymiotnika do rzeczownka 'fakt' wydaje sie bledem lecz chyba wszyscy mozemy sie zgodzic ze cos takiego jak prawdziwy "fakt" w zupelnosci nie istnieje. Kto wie...moze po Nagasaki tak naprawde biegaly zombie w samurajskich zbrojach i atom zostal uzyty wlasnie w tym celu.
Fakt z definicji jest autentyczny, podobnie jak kolo okrągłe. Określenie 'fakt autentyczny' ma taki sam sens jak 'okrągłe koło'
kissinger pokojowa nagroda nobla poczytaj o nim to jest surrealizm morderca milionow
Z tego co czytałem o filmie to jedynym faktem jest to że przywozili ciała żołnierzy do Rosji. I po faktach.
powiedziałbym nawet że fakty autentyczne które naprawdę miały miejsce i wydarzyły się niedawno :P
Pewnie tak, ale sposób w jaki zostało to przedstawiony raczej nie zdarza się często...
Mam wątpliwości co do tego, że ten film jest oparty na faktach. Fabuła jest uderzająco podobna do książki Williama Faulknera, ,,Azyl" i chociaż różni się zakończeniem, to jednak do pewnego momentu wydarzenia z filmu i książki są prawie identyczne. Z tą różnicą, że akcja książki dzieje się w latach 30 XX w. na południu USA, a nie w radzieckiej Rosji. Nawet styl jakim pisze Faulkner, czyli pełen niedomówień i pozostawiający przedstawione wydarzenia do swobodnej interpretacji czytelnika, jest bardzo podobny do klimatu filmu Bałbanowa. Wcale bym się więc nie zdziwił, jeśli rzeczywistą inspiracją byłaby właśnie książka Faulknera, a pogłoska o autentyczności wydarzeń, to po prostu wyświechtany chwyt marketingowy. Bałbanov w sumie mógł sobie na takie posunięcie pozwolić, bo Faulkner to obecnie pisarz kompletnie zapomniany i niszowy (podejrzewam, że w Rosji jeszcze bardziej niż w Polsce).
Kompletnie nie mówię że wierzę 100% że film był oparty na faktach. Ba raczej po zakończeniu filmu ciężko było mi w to uwierzyć dlatego otworzyłem tą dyskusję. Mimo że lubię czytać i znam się na literaturze to "Azylu" nie czytałem a Faulkner obił mi się tylko o uszy. To nie zmienia faktu że się zainteresuje tym co napisałeś. Z drugiej strony jeżeli coś takiego mogło mieć miejsce naprawdę to właśnie tylko w Rosji...
Myślę , że stwierdzenie, że twórcy filmu inspirowali się "Azylem" jest nieco krzywdzące dla Faulknera, ponieważ moim zdaniem ten film to bezczelny plagiat z wklejonym epizodem o ciałach poległych żołnierzy. Moja ocena z wysokiego 7 poleciała na łeb na szyję po zapoznaniu się z książką.
"Gdzie indziej można mówić o spaczonych jednostkach, psychopatach ale w Rosji dotknęło to całego społeczeństwa."
Bardzo podobną wizję świata zaserwował nam pan Smarzowski w "Domu złym". I w "Drogówce" zresztą podobnie...
Gdyby nawet ten film był oparty na faktach, to nie jest to dla niego żadną wartością dodaną. Wydarzenia, które zostały przedstawione moim zdaniem mogłyby się wydarzyć w każdym zakątku Świata. Wystarczy tylko zbieg okoliczności. Z takim zbiegiem okoliczności mamy do czynienia w filmie. Niby ma szokować, być jakimś obrazem zepsutych kacapów, ale to jest tanie i bez polotu. Dobra kawa przy lapku nie dała rady wciągnąć mnie w ten "szokujący obraz".
Muszę przyznać jednak, że film ma dwie dobre sceny. Zastrzelenie Sońki i Kapitana Żurowa. No dobra, gwałt Andżeliki też :D.