Film był hipnotyzujący i przeszywający liryzmem,a także pięknem. Wspaniałe kreacje
aktorskie.
Jednak spokoju nie daje mi scena,a właściwie przyczyna śmierci Żony... Przyznaję się,że
nie czytałam opowiadania Dostojewskiego pt."Łagodna' i w tym może tkwić moja błędna
interpretacja.
Scena samobójczej śmierci dziewczyny nasuwa mi taką oto interpretację- Ona chcę
przedłużyć swoje szczęście poprzez śmierć,gdyż szczęście(tak bardzo przez nią upragnione)
bywa przecież tak bardzo ulotne...? A może chodzi o to o czym mówi Mąż w swoim ostatnim
monologu"przestraszyłaś się mojej miłości..."?
Proszę o pomoc w rozszyfrowaniu prawidłowej interpretacji,gdyż chcę w pelni rozkoszować
się pięknem tego filmu...;)
"Przez nierealne wymagania i zawiłą psychikę mężczyzny oboje bohaterowie cierpią, są nieszczęśliwi i niespełnieni" - ostatnie zdanie jest kluczowe.
Dla Ostałowskiej to rola w sam raz, idealnie przykrojona do jej sposobu "ekspresji". Czyli jej braku.
bardzo jestem ciekaw w ktorych to scenach jest to piekno i liryzm. Turpistyczne scenografia i charakteryzacja. Zapluty i przepocony Gajos w zasranej ruderze. Piekne w tym obrazie są tylko napisy końcowe.