Nie wiadomo, w jaki sposób Yves Simoneau namówił 75-letniego aktora do tej roli. Brando, który pierwszy i ostatni raz wystąpił w komedii w połowie lat 60 ("Hrabina z Hongkongu") a w 1990 sparodiował wizerunek z "Ojca Chrzesnego" ("Nowicjusz") wydawał się od dawna ekscentrycznym odludkiem. Rola w "Don Juanie de Marco"...

fajna komedia, chętnie bym to jeszcze raz obejrzał

To co się rzuca w oczy to to, że Marlon ledwie się mieści w kadrze. Zagrał całkiem nieźle, ale ten wąs mu nie pasował.
Jak dla mnie 5,5/10.

Przeciętny, jak to filmy z Sheenem. Akcja rozkręcsa się na ostatnie 10 minut filmu. Brando gra jakby od niechcenia, lekko drażni na ekranie. Obejżeć można, ale bez jakichkolwiek rewelacji.

a Mira Sorvino dzielnie mu sekunduje.
Dla nich warto.