Z jednej strony mega nudny, z drugiej - intrygujący. Jeszcze z innej strony pseudointeligenty a zarazem prawdziwie wchodzący w ludzką psychikę i odpowiadający na pytanie "co by było gdyby?". Odradzam i polecam ten film zarazem.
Napiszę tutaj, bo nie mogę założyć nowego wątku.
Obejrzałem do 39. minuty, wydał mi się po prostu naciągany. Ludzie zmieniają się przez dwanaście lat: w momencie, gdy się spotkali, byli dla siebie nieznajomymi. Typowo, chcąc nawiązać relację z nieznajomym zaczynamy go całować, bo przecież od tego się zaczyna, poznamy się później. Czemu wysiadł z samochodu nie patrząc w lusterko? Dlaczego "spakował" karaluchy do plecaków, skoro nie są one szczelne i by się wydostały w drodze? Zresztą na samym początku, są pokazane ich wszystkie chwile razem? Jeśli tak, za krótko to trwało, by zrodziło się uczucie. Przez dwanaście lat żadne z nich nie spotkało nikogo z kim byłoby do aktualnej pory "właściwej" części filmu? Potem zostaje wprowadzony motyw klonowania w kompletnie nieudolny sposób, wygląda to wszystko jak jakiś żart.
Co się stanie jak humaniści będą gdybać.
Od strony naukowej klon jest kopią karoserii na bazie planu oryginalnego samochodu,
Jest to kopia pozwalająca z odpowiednią techniką skopiować człowieka tak jak w 5 elemencie ale to co w tym filmie to tylko Poteoza głupoty, pseudointelektu i fasscynacji grupową niewiedzą.