Nic dodać nic ująć :)
W pełni się z tobą zgadzam.

Ja również

Tak! Najlepsze było to, że podczas oglądania tej przedługiej sceny wesela nastrój mi się pogarszał, tak że gdy ta kropla upadła na jej sukienkę wpadłam niemal w histerię

Również w pełni się zgadzam, jest to jedyny film na którym płakałem.

Tak jak najbardziej się zgadzam, a film należy oglądać najlepiej późnym wieczorem, w ciszy będąc całkowicie skupionym. Wtedy tylko można poczuć jego niezwykły klimat i nie znudzić się wcale.

Wesele za długie... całkowicie za długie.

Podpisuję się pod każdym z punktów obiema rękami.
Od siebie mogę dodać, dla tych którzy wcześniej oglądali Ojca Chrzestnego 1,2, oraz inne filmy, gdzie wystąpił John Cazale (filmowy Stan).
Widać jak chłopina marnieje w oczach, w koncowej scenie, która jest w dodatku stypą, można poczuć się dziwnie mając świadomość, jak potoczyły się następne dni jego życia. Grał jak zwykle drugoplanową rolę, ale jak w każdym filmie był charyzmatyczną postacią, myślę, że mógłby być teraz w czołówce aktorów 70+

Zdecydowanie mój ulubiony film, a soundtrack, mogliby mi zagrać na pogrzebie.

Nic dodać nic ująć. Cieszę się, że wspomniałeś o wiecznym marudzeniu na przeciągającą sie scenę wesela, a która jak piszesz jest tak istotna dla filmu, że bez niej film po prostu traci swój sens. No ale to trzeba zrozumieć. Pozdro.

Nigdy nie pomyślałam, że scena weselna może wydawać się przydługa lub, o zgrozo, nieistotna.
Film fantastyczny, niepowtarzalny, ponadczasowy. Bez skrupułów filmwebowska dycha z serduchem.

Nic dodać, nic ująć

Zgadzam się. Film taki, że nie da sie go zapomniec i nie muszę chyba pisać czemu bo to zostało powiedziane już. Ja osobiście oceniłem na 8, dałbym 9, ale momentami ten film był przydługawy. Powiem tak - były momenty nudy, ale jak już się działo to na 100%

beznadziejny nudny gniot.

racja kolego! h u j mnie obchodzi jakis wietnam, po swiecie jeszcze nie biegalem, absolutnie temat nie zwiazany z POLSKA, dolowac sie weteranami z USA..heh, na wlasne ICH rzyczenie byla ta wojna...w zyciu bym nie poszedl tam zdychac, zdezerterowalbym przy najmozliwszej okazji...

Dwa tumany. Idźcie oglądać teletubisie. To bajka na waszym poziomie umysłowym. Dziękuję za uwagę, do widzenia.

kolego teletubisiu - mylisz się - doceniam bardzo dobre kino - a to z usa z tamtych lat - to już naprawdę mega doceniam - ale jak coś jest nudne, debilne i głupie - to nazywam rzeczy po imieniu - bo wiesz ja nie z tych co szczerzą się na to co modnie trzeba lubić....

Szczera opinia czy prowokacja?:)

szczera jak najbardziej - czasem tak się zdarza, że w morzu zachwytu nad jakimś ''arcydziełem'' ja w nim nie widzę nic ciekawego, jakoś do mnie nie przemawia, tak samo było w przypadku egzorcysty - nudy, nic się nie dzieje, jakiś gościu chodzi po ulicach powoli, jakieś denne kiepskie dialogi, potem jakaś dziewczyna pomazana keczupem trochę się powyginała, to ma być klimat? Czas apokalipsy to miał klimat a nie ten gniot.

OK, ale nazywanie gniotem tego filmu... jakieś Dwugłowe rekiny i efekty jak z atari to rozumiem, ale ten może Ci się po prostu nie podobacć ale żeby od razu gniot...

Niestety nie jest to arcydzielo jak Rambo,sporo zabraklo.

Ale to inny gatunek filmu

aktorstwo nie jest genialne, ono jest zjawiskowe!

Tak. Obsada i sposób gry mistrzowskie

Jeśli chodzi o wesele, to najlepsza jest scena z sierżantem Zielonych Beretów przy barze - który zjawia się nie wiadomo skąd (niczym ponury zwiastun tego, co ma dla głównych bohaterów nadejść), jego zachowanie i wzrok, a na koniec ten kpiący uśmieszek, jako kontrapunkt dla wzmocnionego alkoholem entuzjazmu nieświadomych poborowych.

"Mógłbym całe życie spędzić w górach, ale polując, zawsze bym trzymał się tej jednej zasady - Jednego strzału"

Komentarz w punkt.
Absolutnie zgadzam sie zewszystkim.
Dodam jeszcze o klimacie ktory wprost wylewa sie z ekranu.
Zagrany koncertowo a role Deniro i Walkena hipnotyzujace.

Chyba najlepszy film wojenny jaki nakręcono i jeden z najlepszych w ogóle. Jak komuś za długie wesele, to niech sobie Wesele Wajdy włączy hehe. Notabene też świetny film.

Ech, znowu to zrobiłem. Wczoraj nieopatrznie przełączyłem i... jak zawsze musiałem do końca, do 1. w nocy. Który raz obejrzałem? Nie zliczę. I jak zawsze wyłowiłem kolejne smaczki i detale, o których nie pamiętałem. Kiedyś gdzieś czytałem fragmenty wywiadu z Vilmosem Zsigmondem o kręceniu Łowcy i myślę, że o kręceniu takich arcydzieł jak Łowca Jeleni albo Czas Apokalipsy mogłyby powstać osobne filmy. A nawet serial, tak jak to się udało w przypadku Ojca Chrzestnego.