Powie mi ktoś, czemu wszyscy gadają po staropolsku, a używają telefonów? Kontakty w domach
mają. O co tu chodzi?
Myślałem z początku że to będzie wierne odwzorowanie książki aż tu nagle więckiewicz leżąc miedzy krowami telefon wyciąga.
Drogi filmwebowiczu. Co za cep z Ciebie? To przekracza ludzkie pojęcie. A samochody w tle nie dziwiły??? To właśnie jest na bazie ABSURDU! To było zamierzone! WTF???
Właśnie:WTF??? Kasiu - nawróćmy świat :D Wlejmy mądrość w puste główki tych cyników. Trzeba długo myśleć, żeby wydedukować, że coś jest nie tak z czasem w filmie :O Ale kompów ani laptopów nie mieli? ;P
Fakt iż to było zamierzone jest raczej oczywisty, nie do końca jednak rozumiem co reżyser chciał tym przekazać. Nie jest to nawet żaden innowacyjny motyw, powiedziała bym raczej że oklepany... Może to miało być zabawne? Cóż, nie było.
Absolutnie nie. Telefony komórkowe i inne współczesne gadżety są znakami nowoczesności w filmie. Jest to też motyw komediowy, mówią po staropolsku, takoż się zachowują, a tu nagle się okazuje, że mają komórki.
Filmu nie widziałam, ale zabieg unowocześnienia /uwspółcześnienia akcji klasycznych sztuk z równoczesnym zachowaniem oryginalnego (archaicznego) języka nie jest niczym nowym, żeby się tak dziwić. Wystarczy choćby wspomnieć Lurhmanowego 'Romea i Julię'. Czy taki pomysł w danym przypadku się sprawdza to oczywiście bywa inna sprawa.
Filip Bajon po prostu małpował tu Adama Hanuszkiewicza i jego "Balladynę", w której aktorzy jeździli po scenie motocyklami - Hondami.
I i II Symfonia Beethovena to małpowanie Mozarta zatem. Każda inspiracja innym twórcom to małpowanie...................
Nieważne, jak bardzo to głupie, chodzi o to, żeby było postmodernistycznie :)
Niezorientowanym polecam skecz Monty Pythona "Dwór królowej Elżbiety na skuterach" :)
To miało być niby takie absurdalnie śmieszne. A wydaje mi sie, że tam po prostu za dużo pili. Cioteczka wszystkie swoje teksty mówiła jakby była na bani albo na kacu. Zobaczcie uważnie, a sami przekonacie się, że ewidentnie zabawa w czasie kręcenia była przednia. W czasie ogladania - dużo mniej.
Gdy zobaczyła komin ze światłami, myślałam - dobra przypadek operatora, gdy zobaczyła krowy z żółtymi kolczykami - no, dobra - wszystkie krowy są teraz kolczykowane, ale gdy Więckiewicz wyciągnął komórkę - WTF???
Wszystkim polecam wersję wg Krystyny Jandy - o wiele wyraźniejsze dialogi i tam jest kilka naprawdę zabawnych scen - tylko ta Klara jakaś wnerwiająca ze swymi minami.
moment gdy Więckiewicz wyciągnął komórkę mnie rozwalił, to było świetne heh. Fajna konwencja, jakoś mnie to nie raziło w oczy.
Reżyser chciał sobie zrobić film "artystyczny", "z konwencją", a raczej nie miał pomysłu, co zrobić. Bo to nie tylko współczesne gadżety, ale pokazują plan filmowy - aktorzy siedzą, piją kawę i przeglądają scenariusz. Który zupełnie daleko odjechał od sztuki np. postać płaczliwego Albina przerobiona na hipstera, co gania za chłopkami. Porażka.