...ale żeby robić o nich filmy?
No bo co dobrego z niego wynika? Że świat jest zły a ludzie szaleni?
Nie sądzę żeby ten film powstrzymał kogoś przed takim szaleństwem. Szaleniec nawet tego filmu nie obejrzy (bo go znudzi). A widz nie szalony zaśmieci sobie nim niepotrzebnie umysł. Kogoś wrażliwego natomiast film pchnąć może w lekką depresję.
Ciągoty autodestrukcyjne ma i tak zbyt wielu ludzi żeby jeszcze je pogłębiać takimi obrazami.
Ciekawie napisane. Wcale nie widzę, żeby Glenn był szalony bardziej drażniła mnie Annie Marchand i to jej postępowanie prowadziło do różnych beznadziejnych sytuacji. A czy ona była szalona ? w filmie tego nie ma. Była naiwna, głupia, egoistyczna, lekceważąca, nielicząca się z innymi i wiele innych. Są 3 postacie pierwszoplanowe Annie Marchand, Glenn Marchand, Arthur Parkinson wokół nich kręci się film. Mam wrażenie Arthur Parkinson to 'zapchaj dziura' nad długością filmu albo urozmaicenie, inaczej historia pozostałych była by krótsza.