Gregory Peck, Ava Gardner, ekranizajo Hemingwaya, a... a w sumie zawód. Dylymaty miłosne chopka w majakach. Niby życiowo, prowdziwo tymatyka, a jednak tyn film mie niy przekónuje. 4-5/10.
ja mysle ze byl ladny nawet... mam jakas slabosc do filmow z lat 50tych... 6/10 ale moze kiedys zmienie na 7 :)
Film ten ma wspaniały urok. Pisanie o braku przekonania w stosunku do filmu, któremu nie można nic zarzucić to zwykłe czepialstwo.
Zgodzę się z tobą. Temat, gwiazdorzy, plenery - wydawałoby się, że to istny przepis na sukces. A jednak czegoś tu brak. Oglądając film miałem wrażenie, że coś tu nie pasuje, np.: kiepsko i mało przekonywująco wypadł w swej roli G. Peck, zaś Ava Gardner mimo, że urzeka, to jednak jej gwiazda nie lśni tak, jak w wielu innych filmach. Ogólnie mam wrażenie, że ten film razi sztucznością. Zapewne chodzi tu o sposób jego kręcenia (zwłaszcza sceny filmowane w studio z wielkim ekranem za plecami), ale również o grę aktorów, którzy mnie np. nie przekonują do siebie. Całość wypada blado i niepotrzebnie dłuży się. Poza tym jest kilka naiwnych chywtów (ale to wina scenariusza) no i pod koniec robi się już taki płytki melodramat.
Podpisuje się pod każdym słowem - ckliwa historia opowiedziana w nieznośnie patetyczny i lekko manieryczny sposób. Film im dalej się ciągnie tym bardziej drażni, a słowa wypowiadane przez bohaterów są na przemian naiwne i podniosłe przez co film faktycznie wydaje się sztuczny i bardzo nieprzemyślany, jakby sami autorzy nie wiedzieli, w którym kierunku iść...