Cóż nie można omówić mu ciepłego zakończenia z okazji bycia świątecznym filmidłem. Ale to całe love story jest z lekka absurdalne. To całe otwieranie się i zabawy, a przecież babka go porwała - to się chyba nawet nazywa syndrom sztokholmski. I to jeszcze film tzw familijny, nie ma to jak niepropagowanie zdrowych zachowań.