PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114493}
7,7 2 875
ocen
7,7 10 1 2875
7,5 12
ocen krytyków
Świadectwo urodzenia
powrót do forum filmu Świadectwo urodzenia

Obok wojny

ocenił(a) film na 7

Filmy wojenne można skategoryzować na te, które głównym bohaterem filmu czynią samą wojnę i te, dla których realia wojenne stały się jedynie punktem zaczepienia, do przedstawienia jakichś postaw ludzkich, dramatycznych wyborów, procesu krystalizowania się charakterów. Świadectwo urodzenia bez wątpienia należy do tej drugiej kategorii. W porównaniu do takich filmów jak „Zamach” czy „Kontrybucja” (pomijam wojenne filmy kronikarskie typu „Miasto nieujarzmione” czy „Wolne miasto”), tryptyk Różewicza rozgrywa się jakby na tyłach frontu, omijając zręcznie epicentrum wojny. Nie ma tutaj świszczących kul ponad głowami powstańców, nie ma pokazanej bezpośredniej walki z okupantem. Polem bitwy stało się jakby wnętrze człowieka, a walki toczą się o jego charakter i osobowość. W pierwszej noweli główny bohaterów dosłownie zbacza z linii frontu. Błąka się wozem pełnym kancelaryjnej makulatury. Wydaje się tym samym jakby saperzy wysadzający most zrobili żołnierzowi przysługę, bo wyraźnie odczuć można, że to nie jego wojna. W trakcie drogi do nikąd, wojak spotyka młodego chłopca, który podobnie jak on poszukuje swoich. Rozpoczynają wspólną wędrówkę po zgliszczach. Najpierw spotykają obłąkaną kobietę, której wojna odebrała dziecko. Potem odkrywają armaty porzucone prze wojsko polskie. Na koniec są świadkami spalenia wioski przez oddział SS. W każdym z tych zdarzeń żołnierz, któremu wojna „uciekła”, zmaga się z samym sobą. Dziecinne pytania chłopca, stanowią jakby szept jego sumienia. W ostatecznej scenie, wojak postanawia dać świadectwo. Świadectwo urodzenia. Dowód, że jest Polakiem, a jego obowiązkiem jest walka. Mimo otwartego zakończenia, łatwo domyślić się finału. Puentą noweli jednak nie jest koniec filmu. Puentą jest decyzja Józka i jego pierwszy strzał: „Strzela się zawsze do celu”. Trudno szukać racjonalności w tej decyzji, trudno zrozumieć dlaczego akurat w tym momencie Józek postanowił wyjść z cienia własnego strachu i dać wyraz odwadze. Liczy się fakt, że Józek dojrzał i stał się bezimiennym bohaterem. Jednym z wielu na tej wojnie.

O ile w pierwszej noweli Różewicz pokazał, jak odbywa się dojrzewanie dorosłego człowieka, to w drugiej noweli „List z obozu” Różewicz przedstawia jak dorasta dziecko. Reżyser opisuje prozę życia trójki chłopców, których ojciec został wtrącony do obozu jenieckiego. Oczekiwanie, które reżyser zaznaczył ceremonialnym czyszczeniem butów ojca, wypełnia większość dni malców. Każdy list, każdy znak od ojca, napełnia serca chłopców nadzieją. Kiedy w domu pewnego wieczora zjawia się radziecki uciekinier z obozu, najstarszy z chłopców nie waha się oddać mu przygotowane dla ojca ubranie. Wręcza mu błyszczące buty i płaszcz. Następnego dnia do chłopca dociera, że ojciec już nigdy nie powróci. W tej noweli puenta w moim odczuciu jest w dwóch miejscach. Kiedy mały Zbyszek oddaje buty jeńcowi i kiedy widzi, że za drutami obozu już nie ma żadnego więźnia. Być może dociera do niego również, że pamiętnego wieczora ocalił jedno życie. Ta nowela wydaje mi się zbyt powierzchownie zrealizowana. Uważam, że Różewicz bardzo skrótowo odniósł się do psychiki dzieci, którym przyszło na co dzień oglądać wygłodzonych więźniów. Jak wytłumaczyć dzieciom, dlaczego tych mężczyzn w sile wieku, którzy stoją każdego dnia za sznurami drutów, skazuje się na śmierć? Czy oznaką dorosłości tych dzieci był fakt, że przestały pytać „Dlaczego”?

Wojna oczami dziecka, tak można dosłownie podsumować ostatnią nowelę: „Kropla krwi”. Młoda żydowska dziewczynka cudem unika egzekucji. Ucieka z miasta do znajomego doktora, szukając u niego schronienia. Lekarz jednak nie może zagwarantować jej bezpieczeństwa i przekazuje dziewczynkę na „przechowanie” zaufanej znajomej. Dziewczynka po pewnym czasie zostaje przekazana jednak do domu sierot. Tam doświadcza spotkania z oficerami SS, którzy widzą u niej aryjskie rysy i chcą ją przekazać rodzinie niemieckiej. Różewicz w ostatniej noweli skoncentrował się na ukazaniu strachu dziecka, żyjącego w ukryciu, w poczuciu winy, że jest, że żyje. Mimo, że nie przypadła mi do gustu ta ostatnia część tryptyku, z racji przeestetyzowania i tego wymuszonego wzruszania widza oczami Marysi Malinowskiej, to nie można nie docenić fantastycznych ujęć ulicy na początku noweli. Różewicz nie pokazuje egzekucji, słychać tylko rewizję, wrzask gestapowców i strzały. Niemym świadkiem całego zdarzenia są jedynie martwe tynki odrapanych ścian. W powietrzu wznosi się pierze z podartej poduszki. Na podwórku wystawione są meble. Kadry z polskiej szkoły filmowej.

Podsumowanie:
W ogólnej ocenie film jest godny polecenia mimo, że ostatnia nowela jak dla mnie jest najsłabsza. Zaletą filmu są piękne kadry przedstawiające puste pola, ujęcia z oddali kiedy to wędrujący człowiek wydaje się mały jak mrówka. Ponadto, Różewicz nie skupia się na faktograficznym przedstawianiu wojny, a jedynie akcentuje krótkimi epizodami, że akcja rozgrywa się w czasach okupacji. Daje to poczucie komfortu w oglądaniu, bo widz nie czuje się jak na kolejnej lekcji historii. Sam film z racji podjętej tematyki wydaje się uniwersalny.
Polecam.

filipmosz

Nadal jestem pod wrażeniem filmu, a teraz przeczytałam Twoją recenzje i muszę przyznać, że jest bardzo dobra. Pisze w tym roku olimpiadę z polskiego i wybrałam sobie Tadeusza Różewicza jako temat. Jestem w trakcie opracowywania całego kontekstu pracy, oglądania filmów wojennych (,,Świadectwo Urodzenia") i ta recenzja pomogła, naprawdę, przyda się. bardzo dziękuję ;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones