Zapraszam do lektury tekstu, który niedawno zdarzyło mi się popełnić. Komentować też można ;)
Oto link: http://mryankee.blog.pl/2013/06/11/kilka-slow-o-zrodle-i-bergmana/
Znakomity opis.
Nie jest to Bermanowskie arcydzieło (za takie uznaję "Personę"), ale zasługiwało na tak obszerną i ciekawą recenzję. "Źródło" powinien obejrzeć każdy, kto wymaga od filmu czegoś więcej niż efektów i wiecznej akcji. Filmy Bergmana są jak piękna, psychodeliczna muzyka, a nie zwykłe >umc umc<. Pod względem podłoża psychologicznego i wykreowanego nastroju - majstersztyki.
Najtrafniej zrecenzował ten film sam Bergman, który uważał go za swój najgorszy (choć nakręcił sporo jeszcze gorszych). Nazwał go absolutną aberracją i kiepską imitacją filmów o samurajach; scenariusz: Isaksson, reżyseria: Kurosawa - żartował.
Sporo czytałem o Bergmanie, ale nie pamiętam tego cytatu. Ale jest coś w tym, bo momentami oglądając Źródło, czułem się jak w japońskiej
"baśni" o samurajach :)) Oczywiście niewiele między tymi dwoma filmami jest wspólnego, ale to chyba za sprawą przyrody i czarno-białej taśmy takie wrażenie można odnieść.