PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37394}

Żelazny krzyż

Cross of Iron
7,3 4 785
ocen
7,3 10 1 4785
7,0 3
oceny krytyków
Żelazny krzyż
powrót do forum filmu Żelazny krzyż

Wspaniałe dzieło antywojenne. Nie będę pisał o przesłaniu - po co dyktować coś, co trzeba samemu zrozumieć? Fabuła niebanalna - głównym bohaterem jest oficer walczący dla sławy. Wszyscy mu przyklaskują, oprócz jednego "dziwaka". Trafiła kosa na kamień.
Pod względem technicznym film wygląda, jakby wyprzedził swoją epokę o co najmniej dziesięć lat. Praca kamery, zdjęcia - cudeńko, rwany montaż dodaje dynamizmu scenom. Efekty specjalne na najwyższym poziomie. Świetne aktorstwo - stara, dobra szkoła.

Tylko pod względem odwzorowania umundurowania ten film prezentuje się po prostu tragicznie. Niemiec nosi czapeczkę uszytą na drutach z czerwoną gwiazdą z sierpem młotem! Czasami naprawdę nie wiedziałem, po której stronie frontu "jestem", bo wszyscy byli ubrani w szmaty i oczywiście mówili po angielsku! Tak to spaprali!

Tak więc pod żadnym pozorem nie można traktować tego filmu jako źródła wiedzy o historii, ale jako film antywojenny, a takim on jest, spełnia swą rolę znakomicie.
8/10

ocenił(a) film na 9

Kruger, Niemiec z czapką i gwiazdką czerwoną - zwróć uwagę jak nosi tę gwiazdkę. jest to rodzaj fetyszu. nie zrozumiałeś zagadnienia. poza tym zgadzam się z resztą twojego wywodu.
umundurowanie jest jak najbardziej ok, tanki radzieckie też odpowiednie. pps i MP40 jak najbardziej, nie mówiąc o maximie i mg42

Bo na tym filmie trzeba się skupić. Przeciez on nosi tą czapke w taki sposób bo sam mógłby być po tamtej stronie. NIe ma w tym filmie ukazanych dobrych i złych. A co do broni i ubrań w II wojnie normalna sprawa, że każdy nosił kiedy były niedostatki co znalazł u wroga. Polacy ubrania Wermahtu np w POwstaniu, w Ardenach niemcy w ubraniach żołnierzy z Ameryki. A co do broni używało się co lepiej strzelało i tyle. A poza tym chociaż w tym filmie niemcy wyglądają normalnie a nie jak w pseudo produkcji Szeregowiec Ryan.

użytkownik usunięty
9305937

Osobiste sympatie lub apatie żołnierza nic nie mają do obowiązujących go przepisów mundurowych i na pewno nie pozwalają mu na noszenie elementów umundurowania wroga (zwłaszcza tych o zabarwieniu ideologicznym, jak czerwona gwiazda) . A biorąc pod uwagę większość komentarzy pod tym filmem i średnią ocen, wydaje mi się, że akurat skupiłem się na tym filmie jak mało kto.
Powstańcy warszawscy byli formacją partyzancką, a nie frontową, zaś Niemcy w Ardenach w amerykańskich mundurach to oddziały dywersyjne Skorzennego, swego rodzaju frontowi szpiedzy, więc to zupełnie inna sprawa. Owszem, zdarzało się na froncie wschodnim, że noszono (po obu stronach frontu) grube kożuchy i cywilne płaszcze bez żadnych dystynkcji, ale tutaj żołnierze mają mundury uszyte z materiałów o jakiś kosmicznych kolorach, że o kroju nie wspomnę. No ale to nie jest inscenizacja Wołoszańskiego, akurat w tym filmie umundurowanie to chyba najmniej istotna kwestia.
I też nie sztuka nazwać "Szeregowca Ryana" pseudo-produkcją. Może jest to film trochę już przereklamowany i nie takie znowu arcydzieło, jak się przyjęło powszechnie mówić (np. taki zupełnie zapomniany "Żelazny krzyż" niesie ze sobą dużo więcej przesłania, niż SR), ale żaden rozsądny człowiek nie zakwestionuje, że jest to fabularnie i scenariuszowo produkcja co najmniej bardzo dobra, a technicznie wręcz wybitna.

Sympatie i apatie? Antypatie. Apatia to coś zupełnie innego.

użytkownik usunięty
mlody969

Oczywiście, to zwykła literówka.

A propo tej czapki, niepotrzebnie sie przyczepiles, ten Niemiec nosił ją jako "zdobycz", coś w rodzaju łupu. Inna sprawa że mozna to odczytać jako manifestacje że i my i wy tkwimy w tym bezsensie wojny. A argument o obowiązujących żołnierza przepisach? Serio ? :-)

użytkownik usunięty
9305937

Jak to nie ma dobrych i złych? Źli to Rosjanie, a dobrzy, to Niemcy. A czemu niby miała służyć scena zabicia tego małego Rosjanin, jeśli nie ukazaniu dobrych i złych?

użytkownik usunięty

Wiem, że pytanie nie do mnie, ale spróbuję odpowiedzieć. Jednym z krajów koprodukujących ten film był RFN. W zachodnich Niemczech każdy film antywojenny miał przede wszystkim pokazywać zbrodnie nazizmu. Służyło to udowodnieniu, że współcześni Niemcy odcinają się od ideologii Hitlera. Natomiast pokazywanie zbrodni wrogów Rzeszy i cierpienia Niemców nie służyłoby temu celowi.
Poza tym zawsze w Niemczech od czasu "Żelaznego krzyża" aż do "Naszych matek, naszych ojców" (tak to się chyba odmienia?) występowało zjawisko usprawiedliwiania Rosjan za wszystko, natomiast plucie na Polaków zawsze było dopuszczalne i w cenie (np. co mówiono o Polakach w "Fabryce oficerów"). Bardzo ciekawe zjawisko, na pewno warte głębszego zbadania.

użytkownik usunięty

Nic nie pisałem o Polakach.
Film po raz pierwszy oglądałem w okolicy roku 1993, na kasecie wideo. Z wypożyczalni. I szokiem dla mnie było ukazanie Niemców jako normalnych ludzi. Jako tą, nie bójmy się tego słowa, dobrą stronę konfliktu. Szeregowi żołnierze wermachtu, których uosobieniem jest Steiner, są dobrzy. Źli są naziści. Źli są pruscy oficerowie, żądni sławy. Źli są Rosjanie.
Jest w filmie scena, gdy radziecka żołnierka odgryza Niemcowi przyrodzenie. Ale czy aby na pewno robi to Niemcowi? Nie! To nazista. SS man. Ideolog polityczny III rzeszy. Fanatyk.
I moim zdaniem bzdury wypisują ci, co sądzą, ze to film antywojenny. Nie znoszę antywojennych filmów. Film już od początku mówi o ideologii, która zwiodła zdrową uczciwą cześć Niemiec. I jeśli coś potępia, to nazizm, po to by w cieplejszym świetle pokazać Niemców. Wermacht. Że niby to ideologia zwiodła zdrową część Niemców. Tymczasem to chyba nie było tak do końca. No bo w ostatecznym rozrachunku i karierowicz, pruski oficer i Steiner idą poszukać żelaznych krzyży.
Niektórzy piszą tu o cynizmie. Ciekawe kto tu jest cyniczny? Przecież Steiner jest wzorem cnót i posłuszeństwa. Z ramion kobiety pędzi do armii. Wie że jest zdradzony, mimo to wykonuje obowiązki wobec ojczyzny.

użytkownik usunięty

Wiem, że nie pisałeś o Polakach, to była dygresja.
Ja mam proste kryteria rozróżniania, czy film wojenny jest antywojenny czy patriotyczny (bo na takie filmy wojenne się dzielą moim zdaniem). Zależy to od ukazanych problemów. Jeżeli nie ma wątpliwości co do tego, że służba w armii, w której służy bohater, jest słuszna, to jest to film patriotyczny. W innym wypadku - antywojenny. Zdaję sobie sprawę, że w przypadku kraju o takiej historii, jak Niemcy, trudno jest nakręcić patriotyczny film wojenny, więc kręci się antywojenne. Tylko że ich wymowa jest dziwnie skonstruowana. Po prostu brakuje Niemcom odwagi, żeby powiedzieć: Tak, wiemy, zaje**liśmy. Przyznajemy się. Hitler doszedł do władzy legalnie, głosami wyborców w demokratycznych wyborach. Naród pozwolił mu na jego zbrodnie. Nie, mówią Niemcy, zbrodniarzy była garstka, cały naród bł przeciwko Hitlerowi. Chodzi mi o tę odwagę, jaką mają Amerykanie mówiąc o Wietnamie, czy nawet Rosjanie mówiąc o Afganistanie. Niemcy fałszują historię, i dobrze, że coraz więcej osób to zauważa.

użytkownik usunięty

Już poniewczasie pożałowałem, że napisałem, że "bzdury wypisują ci, co sądzą, ze to film antywojenny.". Nie powinienem tak pisać, ze to bzdury. Chociaż nie uważam, że "Żelazny krzyż" to film antywojenny. Ale mimo wszystko proszę o wybaczenie tych "bzdur".

Jeżeli chodzi o amerykanów i Wietnam, to ja uważam, że walczyli w słusznej sprawie.

Wracając do filmów antywojennych. Najczęściej mają taką wymowę, ze okaleczają fizycznie i psychicznie żołnierzy. I ze młodzi chłopcy, miast wyrywać panny i imprezować, nawzajem się zabijają. Zapominają jednak wspomnieć dlaczego się ci chłopcy zabijają. Że na przykład jedna strona wojuje z drugą, by się bronić. Albo ze chce wyrównania krzywd, albo zdobycia zasobów, by poprawić swój byt. Wojna wcale nie jest bez sensu, jak to utrzymują demagodzy. Przywódcy nie marnują bezmyślnie swoich sił i środków, do osiągania celów. I tak to jest, ze państwa demokratyczne trudniej sięgają po rozwiązania siłowe. Nie ze szczytnych idei, tylko bo nie są to rozwiązania popularne. I np dlatego Anglia i Francja przede wszystkim starały się skierować agresję Hitlera na wschód, by kosztem Polski zapewnić sobie pokój.

I na koniec mała refleksja. Ja tego nie wymyśliłem, tylko usłyszałem w tv. We współczesnych konfliktach najbardziej cierpi ludność cywilna. I wiesz, co? Jakoś ten argument ciągle mi siedzi z tyłu głowy. Bo chyba coś w tym jest.

użytkownik usunięty

Wcale się nie obraziłem;)
Też uważam, że amerykańskie zbrodnie we Wietnamie to nic przy tym, co robiła komunistyczna Północ. Ale mimo to odwaga Amerykanów w ukazywaniu swoich błędów w tej wojnie zasługuje na podziw.
Poruszyłeś teraz bardzo ważną kwestię. Nie jestem pewien, czy chodzi Ci dokładnie o to co mi, więc uściślę. Filmy antywojenne są dobre, jeśli krytykują wojnę łupieżczą, napastniczą. Taka wojna, jeśli ma nawet polityczny sens, to jest bez sensu dla biorących w niej udział i przysparza cierpień wielu narodom. (Chyba trudno pochwalać wojnę prowadzoną przez Hitlera, mimo że polityczny cel miała ona dalekosiężny). I do takich filmów wg. mnie można zaliczyć "Żelazny krzyż". Choć może się mylę. Natomiast czym innym są filmy antywojenne zrobione na siłę, które potępiają stronę mającą rację, zwłąszcza stronę broniącą się. Takim na przykład filmem żałośnie próbowała być Tajemnica Westerplatte, krytykująca Polskę za to, że kazała jej obywatelom bronić się przed agresją Hitlera! A co miało państwo polskie zrobić, pozwolić bez walki, żeby esesmani mordowali kobiety i dzieci? Po prostu słów brakuje na takie filmy i ich pseudo-antywojenną wymowę.
A filmów o cierpieniu cywilów na wojnie jest trochę, ale wciąż za mało (obejrzyj np. "Kamienne niebo").

użytkownik usunięty

A ja myślałem, ze Steiner jest głównym bohaterem.

ocenił(a) film na 7

No właśnie, jak sądzicie, czy w Wehrmachcie tolerowano by żołnierza noszącego czapkę z czerwoną gwiazdą? Nie zapominajmy, że Wehrmacht to armia państwa totalitarnego, a czerwona gwiazda to nie tylko emblemat wojskowy wroga, ale symbol ideologicznego wroga całego państwa. Czyżby panowała tam taka wolna amerykanka, że dowódcy przymykaliby na to oko. Śmiem wątpić. Poza tym taki emblemat w ferworze walki mógłby niebezpieczny i zmylić swojego.
Zastanawia mnie też, czy otwarte krytykowanie Hitlera, partii i celów wojny w armii na tamtym etapie wojny zdarzało się i było przymykane na to oko.

użytkownik usunięty
mkopl

Cóż, wydaje mi się, że ten film jest przepełniony ironią i nie pokazuje wojny do końca serio. Oczywiście w czasie II wojny światowej żadna armia, nie tylko niemiecka, nie pozwoliłaby na noszenie symboli wroga. Nawet w rzeczonej armii amerykańskiej w tamtym czasie nikt by nie tolerował swastyk i krzyży bałkańskich. To jeszcze nie lata 60.-te, gdy zaczęto pozwalać na pacyfki i napisy "F*ck the war".
Co do drugiej kwestii, to Niemcy zaczęli krytykować Hitlera i nazizm około marca 1945 roku. No ale cóż, to produkcja zachodnioniemiecka, więc nie dziwmy się - tradycja zdejmowania z Niemców odpowiedzialności za II wojnę światową jest stara i bogata...

użytkownik usunięty
mkopl

w Wehrmachcie tolerowano nawet żydow, Azjatów i murzynów (pisze na serio), więc czemu nie, Wehrmacht to nie Waffen SS

ocenił(a) film na 8

Ja też uważam, że to noszenie tej czapki to jest manifestacja. Rodzaj zdjętego skalpu, a zarazem podkreślenie tego jak wygląda wojsko na manewrach, a jak na linii frontu w obliczu nieuchronnej klęski. Steiner lekceważy rozkaz kapitana o pozbyciu się jeńca. Wiele rzeczy w tej jednostce jest nieregulaminowych i ja myślę, że to jest zabieg celowy. Obala mit eleganckich niemieckich żołnierzy w mundurach od Hugo Bossa.
Myślę, że to wszystko ma na celu pokazanie morale żołnierzy i ich wiary w toczoną wojnę (co wynika też w wielu scenach z dialogów).

ocenił(a) film na 8

Świetny film, nie mogłam się oderwać. Pokazuje i bezsens wojny i "ludzkie" twarze niemieckich żołnierzy ( przecież to byli normalni ludzie, choć do tej pory trudno nam przyjąć to do wiadomości). Nie sądzę, że chodziło o pokazanie, że Rosjanie byli źli. Pokazano po prostu Rosjan, jako wrogów głównych bohaterów i ogólnie okrucieństwo wojny, w której zginąć może każdy niezależnie kogo reprezentuje.
Ale ten film ( poza kwestiami "wojennymi") był dla mnie także filmem o "małych" i "wielkich" ludziach, który to podział nie pokrywa się ze społecznymi statusami, którego nie odzwierciedlają przyznawane "zaszczyty". I o kwestiach posłuszeństwa - na ile możemy i powinniśmy dokonywać własnych ocen, na ile ulegać "rozkazom".

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones