Na początku czekałem na coś wow choć obawialem się że przekoloryzuja z efektami tak jak w avatarze. Ok,
zaczęło się bardzo ciekawie. Bardzo zaciekawila mnie ta postać.
Spojler
A tu nagle statek sie rozbija , biedne zwierzeta. Niektore wyskakują do szalupy jak zebra. Potem orangutan. A
na koniec kur*a wszystkich zabija ten pies czy co! I to było przegięcie! Moge przetrwac kazda scene z
czlowiekiem. Nawet jak cierpi czy coś. Nie rusza mnie to. Ale ze zwierzętami to na odwrót mam. I juz nie
wytrzymałem. Choć zadko się to zdarza. Ogladam 1 film dziennie i jak już to na 2 miesiące ogladam taki film
albo rzadziej
To była hiena, nie pies :/ A co myślałeś, że te zwierzęta pokochają się całym swoim zwierzęcym serduszkiem i niczym na arce Noego dopłyną do suchego lądu żywiąc się energią słoneczną? Zejdź na ziemię. Life is brutal! Mi się film bardzo podobał.
Niestety, ale Pi nie płyną szalupą z żadnym zwierzęciem ;) Polecam jeszcze raz lecz dokładnie pooglądać ten film, zwłaszcza końcówkę która wyjaśnia wszystko.
To chyba pan nie oglądał dokładnie bo ten film nie jest o tym z kim płynął główny bohater i jak mówi na końcu nie ma to większego znaczenia a wybór zależy od słuchacza. Dlaczego wybór zależy od słuchacza? No właśnie o tym jest film.
Mam to samo. Łatwiej mi oglądać w np. filmach wojennych smierć ludzi niż cierpienie zwierząt. Mimo wszystko wydaję mi się to na plus filmu, że wzbudził w Tobie tak silne emocje. W końcu po to filmy są robione.