Najpierw obejrzałam film 101 Reykjavik, dopiero dużo później sięgnęłam po książkę.. myślę, że powinno się czynic odwrotnie, bo dopiero po przeczytaniu książki można w pełni zrozumiec istotę tego filmu. Moim zdaniem nie można stwierdzic, czy film jest lepszy czy książka, bo jedno i drugie uzupełniają się nawzajem. Jeśli jednak o film chodzi, to bardzo podobała mi się scena, kiedy Hlynur wraca do domu po śniegu, po czym przewraca się i pali papierosa.. film może się wydawac prosty i słaby, ale wg mnie zdecydowanie jednak coś w nim jest. Świetnie ukazuje postac Hlynura, żyjącego tak bardzo beznamiętnie. Specyficzny humor i specyficzny klimat tego filmu.. w dziwny sposób chwyta za serce ;). "101" Reykjavik polecam zarówno jak film, jak i doskonałą książkę.