Mi się ten film nadal podoba . Fabuła , gra aktorska takich filmów s-fi już nie robią ......

Muzyka owszem jest dość specyficzna, można by ją określić mianej szalonej, zwariowanej czy właśnie kiczowatej ale taka moim zdaniem pasuje do tego filmu. Jest tłem do obrazu wariatów czy szpitala psychiatrycznego .

Wcale nie wygląda najgorzej wg mnie- obejrzałem go po raz pierwszy dość niedawno i ze strony efektów specjalnych film zrobił na mnie miłe wrażenie, choć nie było w nim ich za wiele. Kostiumy były świetne, a tematy muzyczne pasowały. Nic nie jest w nim przesadzone jak w kinie ostatnich lat, gdzie przyjęto regułę "im więcej efektów specjalnych tym lepiej".

IMHO nie tyle się zestarzał, co czuć w nim rękę Gilliama. On posługuje się dość... specyficzną estetyką. "12 Małp" pod tym względem nie różni się od "Brazil" czy "Teorii wszystkiego" (czy jak się nazywa ten jego nowy film), a to przecież rozstrzał na 30 lat.

Dokładnie! Ten film miał być taki. Osobiście mi się właśnie to bardzo podoba, nadaje specyficzny klimat.

Muzyka w tym filmie wymiata, idealnie dobrana

@McGyverPL
Czy "kiczowato", to trudno jednoznacznie ocenić, bo zawsze można to zrzucić na konwencję. Bardziej już bym użył określenia w myśl tego, od czego zacząłeś, że obecnie tak biednie ten film się prezentuje, niestety. Bo sam pomysł ciekawy, choć z czasem blednie i przestaje intrygować. No na pewno nie można też uciec od faktu, że to film z 1995 roku. Poza tym, nie wiem jak Ty, ale śledzę serial "12 małp" (nawet całkiem mnie wciągnął) i na jego tle jeszcze bardziej traci. A przyznam też szczerze, że trochę temu go widziałem, zatarł mi się nieco w pamięci i dopiero w ostatnich dniach skorzystałem z okazji, że leciał w telewizji, więc tak na świeżo postanowiłem go sobie przypomnieć i no właśnie także trochę z serialem porównać.
A co do Pitta, to trzeba mu oddać, że świetnie zagrana rola. No mógłby regularnie grać takich szurniętych ;)

Mi się wydaje, że właśnie o to chodziło. Te efekty specjalne były takie nie inne nie bez powodu. To wszystko ma być nieco absurdalne, groteskowe i wariackie, taka jest konwencja filmu. Jedynym "normalnym" jest Cole. Do tego tak muzyka-bajka!