Całkowicie się zgadzam (patrz wypowiedzi w innych postach)

Kino francuskie jest do dupy, ale ten film to faktycznie rodzynek, kwiatek, wyjątek. Ciekawa historia i ciekawa gra emocjonalna.

He he widzę, że po projekcji filmu na jdynce ożywiła się dyskusja. A tak poważnie to według mnie kino hollywoodzkie też ma rodzynki, jak zresztą w innych produkcjach, może poza bollywoodem. Prawda jest taka, że w amerykańskim kinie jest zarówno więcej chłamu, jak i dobrych produkcji, czy wręcz wybitnych, w porównaniu z kinem europejskim. Po prostu produkuje się więcej filmów. Może trochę przesadzam, ale nie wiele ....

ciekawe ile filmów francuskich widziałeś, pewnie mniej niż masz palców u jednej ręki

McCoval bez komentarza :/ Jak można twierdzić, że kino francuskie jest do dupy...

Jak można? Można. Kino francuskie do mnie nie przemawia, a najbardziej zraził mnie film "Nieodwracalne".

Hmm...nie będę pisał, że gówno wiesz o filmach, bo patrząc na Twoje oceny filmów, jest wiele dobrych, ale nie wierzę, że można nie lubić filmu "Nieodwracalne" - przecież to jedno z ambitniejszych produkcji FR.
Może nie zrozumiałeś przekazu, nie wczułeś się w klimat...dla mnie film był mega.

spoko film, ale przyznajcie: za duzo "tragedii". samo prowadzenie fabuły, akcja, forma niehollowoodzkie-to na plus, ale scenariusz i zdarzenia/sama fabula-juz zblizone do produkcji hollywodzkich.

zgadzam się, ale traktuję to raczej jako dobre połączenie obu konwencji, czyli na plus
tak a propos, to zaczyna się na dwójce "Mo' Better Blues", polecam !!!, późno bo późno ale warto

z denzelem i lubie jazzik, szczegolnie klasyczny, ale "nasza" tv sie nie popisuje jak zwykle...

heh, no właśnie, wczoraj w nocy znowu mnie wq....li, a taką miełem chęć obejrzeć Mo Better Blues

Ale o czym jest film?? Więc jak ma być mało tragedii... Przejdź się u nas na komendę - jedna wielka tragedia...
A film świetny dla mnie - nie cierpię sensacyjnych (a może za mało świetnych obejrzałam), ale tu świetna gra aktorska, napięcie, cała "otoczka" postaci, które oprócz giwer miały też emocje i uczucia, twarz, a film nie przedstawiał tylko durnych strzelanin i szykowania się do nich. Kojarzy mi się z "Dniem próby" chociaż tamten miał taki fajny "klimacik" ;) a napięcie na końcu....

tzn nie sprecyzowalem: chodzilo mi o tragedie w zyciu jednej postaci,nie o ogol policyjnego zycia. dzien proby bardzo dobry fakt

Tzn to był żart z tą komendą :D. Twoją wypowiedź całkowicie zrozumiałam, choć mi te zdarzenia nie wydawały się mało prawdopodobne i naciągane.

...i tu "czarnegówno" muszę przyznać Ci rację!