Ogarnął się i dorwał wreszcie jakąś kobietę (chyba prędzej ona jego), czy dalej pozostał tym
żałosnym prawiczkiem?
Na koniec jeszcze odstawili piosenkę "Aquarius". Trochę bez wyraźnej przyczyny. A może nie? Cholera wie.
Film można podsumować jednym zdaniem - "to mogło być lepsze". Gdyby na przykład pociągnęli fabułę w stronę dramatu mężczyzny i ograniczyli głupawe komediowe wstawki. Kogo do kuwy nędzy śmieszy rzygająca krewetkami pijana kobieta?!!