Fakt, to nie jest bohaterka, w której widz się zakochuje. Fatalnie skonstruowana postać.

ile osób, tyle punktów widzenia jak widać... jak dla mnie Zooey jako Summer była bardzo magnetyczna i przeurocza ;)

Jak to się mówi punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Podzielam Twoje zdanie na temat Summer, również uważam ja za intrygującą postać.

To ciekawie, bo do mnie w ogóle nie trafiła, wydawała mi się sztucznie kreowaną na oryginalną, a w rzeczywistości dość nudną i schematyczną. Ale każdy ma swoje upodobania, co zresztą pozwala uniknąć konfliktów. :)

... czyli tak, jak w życiu po prostu;)

Chyba o to chodziło. Utworzenie postaci, która nie ma nic specjalnego w sobie, ale ma "to coś" w czym inni się zakochują.

Co nie zmienia faktu, że film dosyć nudny.

Uważam że jest odwrotnie, ma naturalną urodę, nie ma urody kreskówkowej jak Jennifer Garner albo Ophelie Winter, bo są piękności, które są oczywiste i dobre na ekranie, a w rzeczywistości nudzą lub trzymają na dystans. Nawet słyszałem o ankiecie, która wykazała, że mężczyźni obawiają się kobiet z makijażem, wolą te bez - tak dla poważnej miłości, gdy myślą o żonie. Dlatego też patrząc na tę aktorkę, Zooey, łatwo uwierzyłem w prawdziwą miłość w tej komedii romantycznej, choć zachodni styl kontaktów faceta z kobietą ujawniony w filmie, zdawał się jej przeczyć (to łatwe prysznicowanie, łóżkowanie...).