Słabiutko. Scenarzysta chciał zrobić sensację z elementem komedii. Wyszło niestety cienko. Kiczowate sceny z głównym bohaterem odbierającym telefon w trakcie odwalania brudnej roboty kojarzą się raczej z którymś z idiotycznych wcieleń Jim'a Carry'ego, albo Adama Sandlera niż poczciwego Kevina Costnera. Zdecydowanie za słabo i zbyt wolno jak na sensację, a jednocześnie zbyt melodramatycznie na zabawną komedię. Ode mnie "piąteczka" z sympatii do Costnera.