"Dom wariatów?" Pomyślałem w chwili gdy poszła pierwsza piosenka. "Nie, nie, to jakis podupadający kabaret" stwierdziłem słysząc kiepskie wykonanie drugiej. "Ciekawe, kiedy w końcu zaśpiewa stara?" bo wydawała się najbardziej "z jajami"...
Te piosenki skojarzyły mi się z przerwami na reklamę.
Starsza córka ma dziecko z ojcem... Sam "tatuńcio", choć pokazany na końcu jako ofiara ośmiu kobiet, tez miał nieźle na sumieniu. Zrobić bobaska swej pasierbicy, używając równolegle ze wszystkimi prócz swej teściowej? Choć przy chuci panującej w tym lokalu, to może i teściowa się załapała na "rodeo" z zięciem?
Nie. To nie dom wariatów. To burdel!!!
To nie film. To filmik...