Film ma drugie, głębokie dno. Niewielu mężczyzn go zrozumie jak i niewiele kobiet doceni przekaz jaki ten film niesie.

W takim razie opisz to "drugie głębokie dno", skoro gdzieś je znalazłaś. Nie wstydź się - wal śmiało.

Właśnie jestem po filmie i chyba wiem o co chodziło.
Film nie tylko ukazuje w jaki sposób poderwać kobietę, to płytkie myślenie.
Film także pokazuje jak kobieta, która bądź co bądź jest po rozwodzie i miała męża oraz życie seksualne, potrafi się otworzyć i na nowo odkryć swoją seksualność.

Elizabeth jest zafascynowana nie tylko Johnem ale przede wszystkim tym, w jaki sposób on na nią działa, przecież sama zaczęła się dotykać, odkrywać swoją kobiecość od nowa.
To jest najfajniejsze w tym filmie, że jest zarówno dla kobiet jak i dla facetów, każdy znajdzie coś da siebie, mi osobiście podobały się obydwa te wątki.
Można się także dopatrywać, skomplikowanych związków itp. ale według mnie nie o to chodziło.
Dobrze, że odeszła w dobrym momencie, w ten sposób nie dała sobą do końca manipulować a sporo wygrała.John także. Sytuacja win-win.

Szkoda, że tak wiele kobiet nie odkryło i nigdy pewnie nie odkryje swojej seksualności, którą przecież każda w sobie ma.

Też chętnie poczytam :)

aberos2 w pełni się z Tobą zgadzam.Także dostrzegłem 2 dno w tym filmie ,nawet według mnie John nie był ,jakoś specjalnie wykreowany na podrywacza.U Elizabeth w trakcie pracy były najbardziej widoczne zmiany i zachowania spowodowane romansem.Od razu zapomniała o swoim eks,nawet nie przejęła się tym ,że jej koleżanka się z nim spotyka.Nie jestem przekonany co do uczucia Johna wobec Elizabeth ,mam wrażenie ,że ona zakochała się w nim bardziej i na pewno wyszła na tym romansie troszkę gorzej.

Zakochała się i ... przegrała :)

> na pewno wyszła na tym romansie troszkę gorzej

A tam gorzej, w końcu zegarek wyrwała, nie? =)

gdyby ona sie bardziej zakochała to nigdy przenigdy nie byłaby w stanie odejść pierwsza i właśnie ostatnia scena pokazuje kto tutaj sie bardziej zaangażował albo kto okazał się lepszym manipulatorem ;)

"Kobiety i tak go nie zrozumieją, albo będą mylnie interpretować."
A czemuż to?

W mojej ocenie John to facet balansujący na krawędzi. Kocha Elizabeth, ale za każdym razem, kiedy widzi coś podniecającego w nowej sytuacji, chce sprawdzić, czy i ją to zadowoli. W scenie z paskiem nie uderzył jej, a straszył - w scenie z prostytutką patrzył na reakcję Elizabeth i pobiegł za nią. Do póki ona się bawiła - on się bawił. Kochał, ale nęciło go to, co nieznane. Jakby powstała druga część - teoretycznie - wierzę, że romans przybrałby inny obrót z pewnymi elementami perwersji z części pierwszej.

Takich genialnych podrywaczy co ewoluują w psycholi jest na pęczki.Potem mazgają się,bo pewne sprawy przespali i już dawno jest pozamiatane.Znaczy się...kobieta kocha i to nawet bardzo,ale ta rozsądniejsza szybko wyczuje pismo nosem i ucieknie.
Wszystko w temacie.