film dno,,muzyka shit i porno akty(blowjob,handjob itp-bez cenzury:)) w częstych scenach erotycznych,,,,tak naprawdę nie wiadomo co reżyser chciał tym filmem pokazać
Reżyser pokazał związek dwojga ludzi. Bez wycieczek w dramat. To dokumentacja o zwykłego związku, jakich wiele. Seks , drugs and rock'n'roll. I o to chodzi - o autentyzm. To zwykły film, którego zadaniem było ukazanie związku. Według mnie się udało...
a mi się wydaję, że autor chciał wpuścić do kin pornosa, toteż zabarwił "fabułę" ściemą o muzyce. jaki wpływ ma muza na tych ludzi i na przebieg filmu? nie mam zielonego pojęcia. faktem jest, że jest to kiepska próba wciśnięcia nam kitu, że to nie jest pornus. JEST, brakuje tylko anala i trójkątów. reszta jest i to całkiem widoczna.
Najslabsza strona tego filmu jest IMO tytulowe 9 piosenek czyli muzyka. A w kwestii lamania kolejnych tabu w kinie - tez film nie byl prekursorem w kinie brytyjskim. Kilka lat wczesniej w obrazie "Intimacy" aktorka wziela czlonka do ust. Nie wspominajac juz o nieocenzurowanej wersji "Kaliguli" z lat 70-tych.