co chciał przekazać tym filmem, wie chyba tylko on. A i to nie jest pewne. W dodatku film jest po prostu nudny. Chociaż, jeśli skupić się na podziwianiu jego strony formalnej, można się nim zainteresować.
Tym, którzy po kilkunastu minutach zwątpią i będą chcieli wyłączyć, proponuję przewinąć pod koniec i znaleźć scenę, w której jeden z bohaterów ma odlot po grzybach. Rewelacja.
Z tego co zauważyłem to były zwykłe dziko rosnące pieczarki ( chyba że coś przegapiłem ) ...
Też mi się tak zdawało :) Może jakaś brytyjska ustawa antynarkotykowa zabrania pokazać psylocybki ;)
Scena w każdym razie bardzo mi się spodobała.
Mi sie wydaje, że autor chciał pokazać iż przyjaźń jest nieśmiertelna. Jackob mówi bezimiennemu który jest już bliski śmierci (po przyjęciu działa na żebra ze strzelby) że jest on jego przyjacielem po czym po parunastu minutach filmu ów bezimienny zmartwychwstaje. Potem umierający Jackob mówi Whiteheadowi że jest on jego przyjacielem i dlatego na sam koniec widzimy ich trójkę całą i zdrową. Oczywiście mogę się mylić bo film jest troszeczkę mózgotrzepem.
Pozdrawiam.