Tu tego zabrakło. Poziom aktorów grających pierwszoplanowe role taki, że amator Nergal wyglądał przy nich na doświadczonego zawodowca. Scenariusz też niedopracowany. Miałem wrażenie, że niektóre dialogi były improwizowane. Machulski się chyba rozbestwił tym, że jego wczesne filmy ciągnęli tacy znakomici aktorzy jak jego tatuś, jak Pietraszak, Pyrkosz, Stuhr, Łukaszewicz... A później miał jeszcze Rewińskiego i Pazurę z jego najlepszego okresu. Oni nawet średni tekst potrafili podać bez pudła, wzbogacić gestem, mimiką.
W sumie więc wyszło słabiutko.
tu widac "kim" byl Machulski za mlodu: zlepkiem talentow wielu ludzi kina w wieku jego ojca.
A oto prawdziwy Machulski-kloaczny humor, sito-scenariusz, brak reżyserii, telenowela.
Z tą jedynką przesadziłeś. To jednak nie jest kategoria "najgorszego filmu roku".
A jeśli idzie o kino, to ono z założenia jest zlepkiem talentów. Ale masz rację, że teraz wychodzą u Machulskiego braki w rzemiośle. Kiedy zabrakło aktorów-samograjów i teraz trzeba aktora prowadzić oraz egzekwować twardo scenariusz (o ile taki jest), to kicha.
dla mnie to najgorszy film cwiercwiecza [pewnie sa gorsze ale ogladam te top 10]
Pomysł na film był całkiem niezły i można by było jeszcze tutaj dużo wycisnąć, ale wyszło całkiem mizernie. A do tego gra aktorska, o której wspomniałeś - porażka. Zwłaszcza gra pani Grąziowskiej. W jej przypadku to lepiej jakby cały film przegadała po niemiecku, bo tak lepiej brzmiała, a po polsku ciągłe piski, wrzaski i chichoty.