Amelia - styrana życiem dziewczynka staje się w końcu dorosłą kobietą. Mentalnie jednak jest dalej małą dziewczynką i pewnego dnia stwierdza, że niezłą radochą będzie uszczęśliwianie innych. Więc robi to judząc, okłamując i manipulując. Stwierdza jednak, że to mało więc ciąga za sobą takiego samego życiowego wykolejeńca, którego jednocześnie unika jak ognia, ale całość dobrze się kończy więc żyją długo i szczęśliwie.
Mniej więcej tyle wyniosłem z tego filmu (plus niezwykle urokliwe minki Amelii)
I takie coś ma mnie znieważyć?
A może mam się jarać Amelią niczym głupia owca bo wszyscy się nią jarają?
Każdy ma prawo od własnej oceny filmu.
Jednemu się podoba, innemu już nie i nic w tym dziwnego nie widzę!
Ja osobiście zostałam filmem oczarowana, lubię tego typu produkcje. Trochę zaczęłam się niepokoić, bo skojarzył mi się ten film z 'Dziewczyną z lilią" - ten akurat to jakaś pomyłka chyba? Ale "Amelia" mnie się podoba i na pewno wrócę do niej.