PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=334477}

Amerykańska zbrodnia

An American Crime
7,4 27 721
ocen
7,4 10 1 27721
Amerykańska zbrodnia
powrót do forum filmu Amerykańska zbrodnia

Dwa takie same filmy o tym samym.
Co ciekawe kręcone były równolegle.
Zdecydowanie polecam "The Girl Next Door", jest dużo lepsze niż american crime.

Hubertuus

co!!!! The Girl Next Dr to było największe g**** jakie widzialam . An American Crime zdecydowanie lepsze i lepsza gra aktorska ! Polecam An American Crime ;)

ocenił(a) film na 7
mirella361

Ludziska, taka smętna wymiana zdań jest dobra dla gimnazjalistów. X jest lepsze. Co? X to gówno, Y jest lepsze. Konkrety, konkrety proszę!

Otóż w moim odczuciu jako całość GND jest zdecydowanie lepszym filmem. Dlaczego? Otóż tamten film w niesamowicie drastyczny i przejmujący sposób ukazuje sadyzm oprawców i tragedię ofiary. Niestety w AC mamy do czynienia z znacznie bardziej kolorowym obrazem, który z rzeczywistością mieć dużo wspólnego nie może.
Sorki, ale jak się porusza taki ciężki temat - film powinien dogłębnie ukazywać ogrom bestialstwa psychopatki. Tutaj mamy do czynienia z duchem ofiary, a w pewnym momencie czekałem już tylko jak anioł zstąpi z nieba i weźmie dziewczynke pod swe skrzydła.
Pomijam fakt, że dziewczynka po wielu tygodniach tortur wyglądała (charakteryzacja) praktycznie tak samo jak na początku filmu.

Wypowiadałem się na forum GND, że oglądając ten film miałem ochotę złapać za jakiś kij i zap...ić tę schizolkę, że gdybym mógł, torturowałbym ją dokładnie tak samo. W AC niestety tych odczuć nie miałem. To w moim odczuciu dosadnie ukazuje, że ten film jest o niebo gorszy. Bo niestety ale dobry dramat o tak drastycznej tematyce i oparty w dodatku na faktach powinien "ryć psychikę" widza (jak w GND) - tu tego zdecydowanie brak.

Nie można opisywać Holocaustu bez ukazania tragedii zagazowanych dzieci, nie można ukazać ogromu tragedii mordowanych rokrocznie fok bez hektolitrów krwi. Bo takie są fakty a mdłe i przekontrastowane próby zatuszowania drastyczności powodują, że film jest po prostu słaby.

Jeśli ktoś oglądając ten film zachwyca się nim i twierdzi, że świetnie ukazuje piekło jakie przeszła dziewczynka, niech najpierw przeczyta prawdziwą historię, którą skopiowałem z www.zbrodnia.of.pl i przedstawiam poniżej. Niech przeczyta, zastanowi się i wypowie SZCZERZE jweszcze raz - czy ten film ukazuje REALISTYCZNIE dramat Sylwii Likens...


Spoiler, Spoiler, Spoiler





JESTEM PROSTYTUTKĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA!
26 października 1965 roku bardzo zdenerwowany chłopiec powiadomił posterunek policji w Indianapolis o śmierci młodej dziewczyny. Dzwonił z budki telefonicznej na stacji Shell, znajdującej się w biednej dzielnicy miasta. Powiedział, że w domu przy 3850 East New York Street policja znajdzie ciało młodej kobiety.

Gdy policjanci dotarli pod wskazany adres, ich oczom ukazał się obskurny, zaniedbany dom. W piwnicy znaleźli wychudzone zwłoki 16-letniej dziewczyny, Sylvii Marii Likens. Jej cialo pokrywała duża ilość siniaków i ponad 100 małych ran, które później zidentyfikowano jako ślady po przypalaniu papierosem. Funkcjonariusze zauważyli też miejsca zupełnie pozbawione skóry. Sylvia miała wyciętą na piersi dużą liczbę 3, jednak bardziej wstrząsający okazał się napis na brzuchu, wypalony drukowanymi literami:

JESTEM PROSTYTUTKĄ I JESTEM Z TEGO DUMNA!

Tego niebywale brutalnego morderstwa dokonały dzieci w wieku 11-12 lat. Przewodziła im 37-letnia Gertrude Baniszewski, która opiekowała się Sylvią i jej 15-letnią niepełnosprawną siostrą Jenny Fay od początku lipca 1965 roku. Jenny Fay była lekko sparaliżowana i nosiła na nodze wspomagającą klamrę. Rodzice dziewczynek oddali je pod opiekę pani Baniszewski, by móc spokojnie podróżować po kraju z grupą cyrkowców.
Pani Baniszewski
Gertrude Baniszewski nie miała lekkiego życia, ale nigdy nie weszła w konflikt z prawem. Urodziła się w 1929 roku jako trzecie dziecko z sześciorga rodzeństwa w niezbyt zamożnej rodzinie. Gertrude zawsze bardziej kochała tatę niż mamę, więc bardzo przeżyła jego wczesną śmierć. Zmarł na atak serca, gdy miała 11 lat. Od tego czasu między nią a matką wybuchały regularne kłótnie. Po skończeniu 16 lat dziewczyna postanowiła zakończyć edukację i poślubić 18-letniego Johna Baniszewski. Szybko zaszła w ciążę, co również w przyszłości zdarzało się jej nader często. John był policjantem, jednak nie przeszkadzało mu to w częstym biciu żony. Ten sposób rozwiązywania problemów rodzinnych doprowadził do rozpadu małżeństwa po 10 latach wspólnego życia.

Zaraz po rozwodzie Gertrude poznała Edwarda Guthrie i wyszła za niego za mąż. Małżeństwo przetrwało tylko 3 miesiące. Edward nie chciał utrzymywać czwórki dzieci z poprzedniego związku żony. Po kolejnym rozwodzie Gertrude wróciła do Johna. Pobrali się, a po siedmiu latach ponownie rozwiedli. Owocem tego związku było 2 dzieci.

W 1963 roku na 37-letnią Gertrude zwrócił uwagę 23-letni Dennis Lee Wright. Przez jakiś czas żyli ze sobą bez ślubu, mimo że nie było to wówczas społecznie akceptowane. Związek nie był udany, Dennis nie szanował swojej partnerki. Mimo to Gertrude dwukrotnie zaszła z nim w ciążę - pierwszą poroniła, ale potem urodziła Dennisa Juniora. Wtedy też Dennis Lee Wright porzucił kochankę. Gertrude nie wyglądała więc zbyt dobrze, gdy poznała rodzinę Likens. Miała zatroskaną i przedwcześnie postarzałą twarz. Zanim skończyła 40 lat, była już 13 razy w ciąży. Urodziła siedmioro dzieci, sześć razy poroniła. Odpalała jednego papierosa od poprzedniego, cierpiała na astmę, zapalenie oskrzeli i nerwicę. Utrzymywała się z okazjonalnych datków i równie sporadycznych alimentów. Od czasu do czasu pracowała przy prasowaniu i pilnowaniu dzieci. Nie chcąc, by ludzie dowiedzieli się, że jej najmłodsze dziecko pochodziło z niezalegalizowanego związku, przedstawiała się jako "pani Wright".

Betty Likens i jej mąż Lester razem z dziećmi przebywali w tym czasie w okolicy. Likens ciągle szukał stałej pracy, rodzina często więc zmieniała miejsce zamieszkania.

Sylvia i Jenny spacerowały razem z nowo poznaną koleżanką, Darlene McGuire. Spotkały Paulę Baniszewski, otyłą i złośliwą 17-latkę. Zaprosiła nowopoznane dziewczyny do siebie. Czas mijał im przyjemnie i szybko - żartowały, piły sok. Wieczorem Paula zaproponowała im nocleg. Sylvia i Jenny nie musiały nikogo pytać o pozwolenie. Tata szukał gdzieś daleko pracy, a mama akurat siedziała w więzieniu za drobne kradzieże. Zostały.
Rodzina zastępcza
Gdy Lester Likens dowiedział się, że jego żona przebywa w więzieniu, postanowił odnaleźć córki. Zabrał ze sobą najstarszego syna, 19-letniego Danny'ego. Szukali ich długo i na próżno. Dopiero od Darlene dowiedzieli się, że dziewczynki są w domu pani Baniszewski.

Lester pojawił się u "pani Wright" dosyć późno, zmęczony całym dniem poszukiwań. Opowiedział Gertrude o sobie i swojej rodzinie. Gospodyni zaoferowała mu nocleg na kanapie w pokoju gościnnym, co przyjął z wdzięcznością. Następnego dnia Likens zaproponował pani Baniszewski pracę jako opiekunka. Kobieta zgodziła się zająć Sylvią i Jenny za 20 dolarów tygodniowo.

Ponad rok później, w trakcie procesu, na pytanie, czy jako ojciec sprawdził warunki, w jakich zostawia córki, Lester odpowie, że nie. Gdyby to zrobił, z pewnością zauważyłby brak ogrzewania w domu, zbyt małą liczbę łóżek, jedynie 3 łyżki w kuchennej szufladzie. A tak oddał swoje dzieci pod opiekę kobiecie, o której nie wiedział nic. Zauważył tylko, że Gertrude ma dużą rodzinę, ale za to nie ma prawie pieniędzy na jej utrzymanie.

Opuszczając dom "pani Wright" Likens dał jej brzemienną w skutkach radę: Musisz trzymać te dziewczyny krótko, bo matka pozwalała im na wszystko.
Kim była Sylvia Likens?
Tego jak wyglądała, możemy dowiedzieć się tylko z fotografii. Widać na niej ładną, nieco piegowatą nastolatkę o ciemnych, lekko kręconych włosach. Nie wyróżniała się niczym szczególnym. Chodziła do kościoła, uczyła się średnio. Lubiła jeździć na rolkach i tańczyć. Pomagała innym, była pogodna, choć nieco nieśmiała. Uśmiechała się nie pokazując zębów, ponieważ brakowało jej jednego z przodu (pamiątka z dzieciństwa po zabawach ze starszym bratem). Chciała zarabiać. Czasem opiekowała się dziećmi, czasem prasowała ubrania. Lubiła słuchać muzyki, jej ulubionym zespołem byli The Beatles. Przyjemność sprawiało jej śpiewanie. Kiedy mieszkała u pani Baniszewski, często robiła to, aby zabawić Stephanie, córkę Gertrude.

Sylvia czuła się w swojej rodzinie nieco dziwnie, może dlatego, że urodziła się pomiędzy dwoma parami bliźniąt. Danny i Diana byli od niej 2 lata starsi, a Jenny i Benny rok młodsi.

Rodzinie Likens nigdy dobrze się nie powodziło pod względem finansowym, w czym nie pomagały częste zawirowania w związku Lestera i Betty - dramatyczne rozstania i spektakularne powroty. W dodatku Sylvia czuła się nieco zaniedbana, ponieważ większość uwagi rodziców była skierowana na dwie pary bliźniąt i niepełnosprawną Jenny.

W wieku 16 lat dziewczyna już ponad 13 razy zmieniała miejsce zamieszkania. Gdy rodzice stwierdzali, że dziewczynki będą im przeszkadzać ,bez skrupułów zostawiali Sylvię i Jenny pod opieką babci. Wydawało się, że siostry są ze sobą bardzo blisko związane. Kiedy razem wybierały się na rolki, Sylvia zakładała Jenny rolkę na zdrową nogę i kręciła kółkami po to, aby siostra na swój sposób również poznała ten sport.
Początek problemów
Pierwszy tydzień spędzony w domu pani Baniszewski upłynął dziewczynom spokojnie. Poznały resztę dzieci i nową szkołę. W drugim tygodniu zaczęły pojawiać się problemy. Gertrude nie dostała w terminie obiecanych 20 $ za opiekę nad dziewczynkami. Nie omieszkała się im o tym powiedzieć w typowy dla siebie sposób: Zajmuję się wami, wy dwie suki i nic z tego nie mam! Siostry zostały za to ukarane - leżały na łóżku i dostawały klapsy na gołe pośladki. Zapłata przyszła następnego dnia.

Kilka dni później Betty i Lester mieli kilka dni wolnych od pracy i przyjechali odwiedzić córki. Ani podczas tych, ani w czasie kolejnych spotkań z rodzicami dziewczynki nie powiedziały słowa o tym, jak są traktowane w tym domu.

Następny tydzień przyniósł kolejną awanturę i karę. Pani Baniszewski uznała, że Sylvia namawia inne dzieci do drobnych kradzieży. Przy okazji oskarżyła ją o trzy inne rzeczy - nieuczciwość, brak dbałości o czystość i - wreszcie - rozwiązłość.

Na ile te oskarżenia były spójne z rzeczywistością? Betty oskarżono kiedyś o kradzież ze sklepu, ale to Sylvia przyznała się do tego. Gertrude uważała jednak, że podopieczna nadal kradnie i trzeba ją za to karać. Nie była to prawda. Czasami cała rodzina Sylvii zajmowała się zbieraniem butelek, by oddać je do skupu. Jednak pani Baniszewski uparcie twierdziła, że dziewczyna kradła te butelki. Kwestia dbania o higienę również wydawała się sporna. Sylvia dbała o siebie, a jeśli nie zawsze była czysta i pachnąca, wynikało to raczej z warunków, w jakich przebywała. Prawdopodobnie była też dziewicą, co nie znaczyło, że nie flirtowała z chłopcami, ale trudno określać ją jako rozwiązłą. Gertrude Baniszewski prawdopodobnie oskarżała dziewczynę o to, czego sama najbardziej się obawiała i co potępiała. Nie ma żadnych dowodów na to, by cokolwiek ukradła, ale z pewnością myślała o tym bardzo często. Jej higiena osobista, jak i całego jej domu, była na niskim poziomie. Ciągle chora, musiała radzić sobie sama z gromadką dzieci. Bardzo obawiała się również o reputację swoją i córek. Dwa razy zaszła w ciążę, będąc w związku pozamałżeńskim. Natomiast jedna z jej córek, 17-letnia Paula, "wpadła" z żonatym mężczyzną.

Na początku swojego pobytu u pani Baniszewski Sylvia co niedzielę chodziła do kościoła razem z dziećmi Gertrude. Pewnego razu Paula naskarżyła na Sylvię matce. Nastolatka rzekomo strasznie obżerała się podczas posiłków podawanych w kościele. Pani Baniszewski razem z dziećmi wymyśliła za to specjalną karę, która - tak jak i wszystkie inne - miała ścisły związek z rodzajem przewinienia. Podczas kolacji kiełbaska Sylvii powędrowała z rąk do rąk dookoła stołu i została nafaszerowana różnymi przyprawami. Gdy wróciła do dziewczyny, ta oczywiście musiała ją zjeść. Kiełbaska była tak okropna, że Sylvia natychmiast wszystko zwymiotowała. Zmuszono ją więc do zjedzenia własnych wymiocin.
Może to lubiła?
Gdy przerażająca zbrodnia z października 1965 roku wyszła na jaw, prawie we wszystkich gazetach zadawano pytanie: dlaczego Sylvia nie uciekła z tego domu? Może była masochistką?
Postawę dziewczyny może wyjaśnić przyglądając się jej rodzinie. Sylvia nie widziała w niej zbyt wielu przykładów odpowiedniego zachowania. W pewnym sensie została wychowana w przyzwyczajeniu do ciągłego ponoszenia kar. Pierwsze nie były może sprawiedliwe, ale też trudno nazwać je drastycznymi. Młodość ma swoje prawa, robi się różne rzeczy i ponoszenie za to konsekwencji jest, według dorosłych, normalne i akceptowane. Jednak ten rodzaj myślenie boleśnie odbił się na Sylvii. W 1965 roku w sąsiedztwie pani Baniszewski zamieszkali państwo Vermillion. Phyllis Vermillion pracowała na nocna zmianę i potrzebowała opiekunki do swoich dzieci. Wpadła na pomysł, by zatrudnić do tego panią Baniszewski. Zauważyła, że kobieta zajmuje się gromadką swoich dziećmi i dwiema obcymi dziewczynami. Mogłaby zatem zająć się i dzieciakami Phyllis. Postanowiła odwiedzić sąsiadkę wraz z mężem.

Państwo Vermillion usiedli przy stole i pili kawę, gdy naglę dzieci Gertrude zaczęły się sprzeczać. Mały Dennis wybuchnął płaczem. Phyllis zauważyła młodą, ładną, nieco nieśmiałą dziewczynę z podbitym okiem.. Gertrude przedstawiła ją jako Sylvię, a Paula dodała, że to ona podbiła jej oko. Chwilę wcześniej Paula nalała do szklanki gorącej wody i rzuciła nią w dziewczynę. Po tej wizycie Phyllis postanowiła znaleźć inną opiekunkę. Jednocześnie kobieta nie widziała w postępowaniu Gertrude i Pauli niczego, o czym mogłaby powiadomić policję.

Na początku października pani Vermillion po raz kolejny spotkała się z rodziną Baniszewskich. Widziała też Sylvię. Dziewczyna nadal wyglądała okropnie. Tym razem miała podbite drugie oko i rozcięte usta. Obok niej stała Paula, która od razu pochwaliła się, że to ona tak urządziła koleżankę. Po tych słowach znów zaczęła bić bezbronną dziewczynę pasem. A Phyllis po raz kolejny nie zareagowała.

Sylvia prawdopodobnie w ogóle nie myślała o ucieczce. Bo niby dokąd? Uciec, by spać na ulicy? Równie dobrze mogła zostać w tym domu, nawet związana i zamknięta w piwnicy, co nastąpiło w niedalekiej przyszłości. Był też moment, w którym Sylvia i jej siostra skarżyły się na swój los. Jednak nikt nie wziął ich słów poważnie. Wtedy zamilkły. Warto wspomnieć również o częstym pytaniu, jakie zadawała sobie Sylvia - czemu ludzie jej nie lubią? Nie znała odpowiedzi. Wiedziała natomiast, że gdyby się poskarżyła, to - o ile ktoś by jej wreszcie uwierzył - musiałby opowiedzieć przez co przeszła. Traktowano ją coraz gorzej, a wstyd i strach powstrzymywały ją coraz silniej przed wyjawieniem prawdy. Siostry panicznie bały się gniewu Gertrude. Doszła do tego również obawa Sylvii, że jeśli piśnie komuś choć słowo, pani Baniszewski zemści się na jej młodszej niepełnosprawnej siostrze.
Zanim zaczęły się tortury
Trzeba pamiętać, że na początku Sylvia nie była bita i karana w okrutny sposób. W lipcu zdarzało się to okazjonalne, pewną regularność osiągnęło na przełomie sierpnia i września, by w końcu powtarzać się codziennie przez długie godziny pod koniec października.

Pierwsze tygodnie pobytu u Gertrude mijały w miarę spokojnie - podopieczna chodziła z dziećmi do kościoła, słuchała z nimi muzyki, oglądała telewizję. Spotykała się ze znajomymi. Chodziła też do tej samej szkoły, co Stephanie i Paula. Razem z całą rodziną jadła posiłki - przeważnie krakersy lub kanapki. Czasem Gertrude przygotowała zupę, a wówczas każdy musiał czekać na swoją kolej (w domu był tylko trzy łyżki, później jedna). Wyglądało to tak, że kiedy jedna osoba skończyła posiłek, myła łyżkę i wręczała ją kolejnej osobie.

Prawdopodobnie pod koniec sierpnia pani Baniszewski nakryła Sylvię śpiącą w jednym łóżku z chłopcem. Wybuchła awantura, że nastolatka będzie w ciąży. Żeby temu zapobiec, Gertrude kilkakrotnie kopnęła dziewczynę w krocze. Późniejsza autopsja ujawniła przerażające okaleczenia organów płciowych Sylvii.

Informacja o rzekomej ciąży koleżanki bardzo zdenerwowała Paulę - przewróciła ją na podłogę i zabroniła kiedykolwiek siadać na krześle. W ramach rewanżu Sylvia rozpowiedziała w szkole, że Stephanie i Paula są prostytutkami. Kiedy dowiedział się o tym chłopak Stephanie, pobił Sylvię. 15-letni Coy Hubbard, ładny chłopiec o ciemnych kręconych włosach, był nad wiek rozwinięty i często miał problemy w szkole. Po odpłaceniu dziewczynie za „krzywdę” Stephanie, później często trenował na niej chwyty judo. Rzucał nią o ściany, a Gertrude karała za to...Sylvię.

Pani Baniszewski opowiadała dzieciom sąsiadów, że jej podopieczna jest zła i namawiała je do zemsty. Wynikiem tych działań było wiele bójek, jak choćby ta z 13-letnią Annie Siscoe, jedną z niewielu koleżanek Sylvii. Gertrude doniosła, jakoby dziewczyna źle wyrażała się o pani Siscoe, nazywając ją dziwką itp. Anna uwierzyła i w złości zaatakowała starszą koleżankę. Podczas szamotaniny Sylvia chwyciła się za brzuch i krzyknęła: "Och, moje dziecko!" Mimo że nadal była dziewicą, uwierzyła, że jest w ciąży. Jak widać, nie miała zbyt dużego pojęcia o tym, skąd się biorą dzieci.

Nastolatka czuła się napiętnowana krążącymi na jej temat plotkami, zwłaszcza tymi dotyczącymi rozwiązłości. Żeby odreagować, mogła rozsiewać podobne plotki o innych dziewczynach, choć z drugiej strony bardziej prawdopodobne jest to, że stała za tym Gertrude, która chciała jak najbardziej zniechęcić ludzi do Sylvii.

W tym samym czasie Paula znalazła sobie nową zabawę. Wielką przyjemność sprawiało jej ciskanie czym popadnie w głowę współlokatorki - nożami, talerzami, puszkami... Wszystkim, co było pod ręką. Pani Baniszewski zmuszała również Jenny, siostrę Sylvii, do zadawania jej ciosów. Gdy za pierwszym razem dziewczynka odmówiła, Gertrude z całej siły uderzyła ją w twarz. Później praworęczna Jenny "biła" siostrę lewą ręką, żeby nie zrobić jej krzywdy.
(Nie)Seksualne tortury
Na początku października Sylvia przestała chodzić do szkoły. Nie miała stroju na zajęcia w-f, a Gertrude nie chciała jej dać na niego pieniędzy. Pewnego dnia nastolatka wróciła ze szkoły, przynosząc ze sobą strój gimnastyczny. Powiedziała, że go znalazła, ale opiekunka uznała, że dziewczyna kłamie i go ukradła. Prawdopodobnie miała rację. W czasie awantury Sylvia przyznała się do kradzieży. Pani Baniszewski uderzyła ją, a gdy Sylvia upadła na podłogę, zaczęła kopać i bić pasem. Po chwili zmieniła rodzaj kary. Przypomniała sobie o rozwiązłości dziewczyny, więc kolejne ciosy spadły na jej krocze. Później Gertrude wróciła pamięcią do kradzieży, co zaowocowało przypalaniem "lepkich palców" dziewczyny. Na koniec po raz kolejny wychłostała ją pasem.

Przypalanie i używanie ognia stało się ulubionym sposobem karania dziewczyny. Gertrude i jej dzieci zaczęli przypalać Sylvię papierosami i zapałkami. Paula tak mocno biła dziewczynę, że w końcu złamała sobie rękę - później biła więc ręką w gipsie. Torturowanie Sylvii - bicie, przypalanie, kopanie, trenowanie ciosów - upowszechniło się jako najlepszy sposób spędzania czasu dla dzieciaków z okolicy. Wkrótce dziewczyna miała połamane wszystkie paznokcie, a także prawie odgryzła sobie dolną wargę.

Zastanawiające, że Gertrude i dzieci robili z tą dziewczyną wszystko, co tylko przychodziło im do głowy, ale powstrzymywali się przed wykorzystywaniem seksualnym. Choć pani Baniszewski kopała dziewczynę w kroczę, nie dotykała Sylvii w sposób sugerujący, że jest lesbijką. Żaden z chłopców, jakkolwiek podnieconych torturowaniem dziewczyny, nigdy jej nie zgwałcił ani nie zmuszał do seksu oralnego. Autopsja ujawniła rany narządów płciowych ofiary, ale spowodowały je uderzenia, a nie gwałt. W jej ciele nie znaleziono śladów nasienia. Być może odpowiedzią na to jest autentyczna wiara oprawców w rozwiązłość Sylwii, a co za tym idzie - obawa przed chorobami, jakimi mogłaby ich zarazić.
Jest coraz gorzej
Pewnego dnia pani Baniszewski bardzo zdenerwowała się na Sylwię, ponieważ dowiedziała się, że dziewczyna ma przy sobie większą sumę pieniędzy. Założyła, że pieniądze pochodzą z kradzieży lub prostytucji, bo przecież Sylvia nie mogła ich zdobyć dzięki oddaniu do skupu uzbieranych butelek. Gdy w domu zebrała się grupka dzieci, Gertrude zmusiła podopieczną do zdjęcia wszystkich ubrań. Dziewczyna posłusznie wykonała polecenie i naga stanęła przed rodziną. Wtedy pani domu brutalnie wsadziła jej pustą butelkę do pochwy. W tym momencie do domu weszła Stephanie. Kiedy zobaczyła rozebraną Sylvię z wystającą spomiędzy nóg butelką, podbiegła do niej i zaczęła bić. Nie wiedziała, że to przedstawienie zaaranżowała matka.

Pewnej październikowej nocy Sylvia zmoczyła łóżko, prawdopodobnie z powodu ciągłego strachu, w jakim żyła albo jej podbrzusze było już tak zmasakrowane, że nie była w stanie utrzymać moczu. Tak czy inaczej, od tej pory Sylvia miała mieszkać w piwnicy, ponieważ nie nadawała się do życia z ludźmi. Paula zakazała jej też korzystać z łazienki.

W tym samym czasie oprawcy wymyślili nową zabawę. Wiązali dziewczynę, napełniali starą wannę wrzątkiem i wrzucali do niej brudasa. Często uczestniczył w tym14-letni Richard "Ricky" Hobbs. Gertrude i Paula czasem wrzucały związaną Sylvię do pustej wanny, gdzie rówieśniczka wcierała sól w jej ciągle otwarte rany.

Od tej pory ofiara prawie ciągle była naga. Dzieci wymyśliły kolejną torturę. Oprócz rutynowego już bicia, kopania, podpalania i kłucia nagiej dziewczyny zaczęły jeszcze spychać ją ze schodów. Gdy Sylvia spadła, musiała wejść na górę i ponownie ją spychano.

Od czasu do czasu nastolatka mogła wyjść z piwnicy i dostać coś do jedzenia, najczęściej zupę, którą musiała jeść rękoma. Gdy tylko zaczynała posiłek, John zabierał jej talerz. Z jedzeniem łączy się tez kolejna zabawa - John i Gertrude zmuszali Sylwię, by zjadała odchody i piła mocz.
Znikąd pomocy
Gdyby odpowiedni ludzie zareagowali nieco inaczej, Sylvia prawdopodobnie nadal by żyła. Pierwszą "winną" była starsza siostra Sylvi i Jane, Diana Shoemaker. Dziewczyny kilka razy zwracały jej uwagę na to, że jedna z nich jest za wszystko karana - nawet za rzeczy, których nie zrobiła. Diana nie przywiązywała jednak należytej wagi do słów młodszych sióstr. Wiedziała, że nikt nie lubi kar, ale Sylvia z pewnością musiała być winna. Inaczej by ich nie było.

Pani Baniszewski czasem przyjmowała w swoim domu gości. Jednym z nich była wspomniana już Phyllis Vermillion, która nie zareagowała mimo naocznych dowodów. W domu Gertrude bywała także 12-letnia Judy Duke, która kilka razy opowiadała swojej mamie o tym, jak wszyscy traktują Sylvię. Pani Duke pomyślała tylko, że Sylvia zasłużyła sobie na takie traktowanie. Także pastor Roy Julian starał się odwiedzać wiernych swojej parafii. U pani Baniszewski był we wrześniu. Usiedli w salonie i Gertrude zaczęła uskarżać się na swojego męża, problemy zdrowotne, problemy z dziećmi. Skarżyła się też na Sylvię jako tę najgorszą. Oskarżała nastolatkę o spotykanie się ze starszymi mężczyznami za pieniądze. Wielebny kojarzył młodą, ładną dziewczynę i był wstrząśnięty tymi informacjami. Chciał porozmawiać z Sylwią, ale Gertrude poradziła, żeby lepiej spytał jej siostrę. Jenny bardzo bała się opiekunki, więc mechanicznie wyrecytowała kilka z "przewinień" starszej siostry: Ciągle oszukiwała. W nocy, gdy wszyscy spaliśmy ona wykradała się do kuchni i opróżniała lodówkę. Jenny miała nadzieję, że pani Baniszewski nie każe jej opowiadać o seksualnych "przestępstwach" Sylvii. Na szczęście to, co powiedziała wystarczyło. Wspólnie odmówili modlitwę i pastor opuścił dom. Pojawił się kilka tygodni później i Gertrude znów zaczęła narzekać na Sylvię. Powiedziała, że dziewczyna oczernia jej córkę, rozpowiadając jakoby była prostytutką. Gospodyni broniła Pauli, mówiąc: Ale ja znam moją córkę. Znam też Sylvię. To nie Paula będzie miała dziecko, tylko Sylvia. Wielebnego niepokoiła wielka nienawiść córki pani Baniszewski w stosunku do rówieśniczki. Gertrude twierdziła, że jest dokładnie odwrotnie. Po tych słowach Roy Julian opuścił dom pani Baniszewski. Była to jego ostatnia wizyta.
Tak blisko, tak daleko
W październiku Diana Shoemaker przyszła odwiedzić siostry. Gertrude nie mogła pozwolić, by zobaczyła, w jakich warunkach mieszkają dziewczyny, a zwłaszcza Sylvia. Nie wpuściła jej więc do domu mówiąc, że Betty i Lester zabronili im kontaktu ze starszą siostrą. Diana nalegała, ale Gertrude zagroziła wezwaniem policji. Do spotkania doszło jednak kilka dni później. Jenny spotkała Dianę na ulicy na krótko przed śmiercią Sylvii. Dziewczyna powiedziała tylko, że nie może z nią rozmawiać, bo będzie miała problemy i uciekła. Diany to nie zastanowiło.

Ktoś jednak próbował interweniować w tej sprawie. Opieka społeczna dostała anonimową informację, że w domu pani Baniszewski jest dziewczyna w bardzo złym stanie. Wkrótce do drzwi Gertrude zapukała pielęgniarka. Gospodyni wpuściła ją. Kobieta przedstawiła się i powiedziała, w jakiej sprawie przychodzi. Chciała zobaczyć dziewczynę, której dotyczyło zgłoszenie. W pokoju, gdzie rozmawiały gospodyni i pielęgniarka, była również Jenny. Bardzo bała się reakcji pani Baniszewski, ale miała też wielką nadzieję na ratunek. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie, Gertrude, by podopieczna siedziała cicho. Oczy pani Baniszewski wyraźnie ostrzegały: jeśli powiesz coś na temat Sylvii, będziesz traktowana tak samo jak ona. Gertrude kazała dziewczynie iść do kuchni i pozmywać naczynia. Jenny usłuchała bez szemrania.

Kobiety zostały same i mogły spokojnie porozmawiać.

- Wiem o kim pani mówi - zaczęła Gertrude - Chodzi o siostrę Jenny, Sylvię. Ma blizny na całym ciele. Dziewczyna w ogóle o siebie nie dbała, więc wyrzuciłam ją z domu. Nie jest godna, by z nami mieszkać. To prostytutka. - zamilkła na chwilę - Nie mam pojęcia, gdzie się teraz podziewa - dodała na koniec.

Spotkanie odbyło się w pokoju nad piwnicą, gdzie leżała związana Sylvia.

Pracownica opieki społecznej wróciła do biura. W dokumentach zanotowała, że była na miejscu, sprawdziła informację i nic więcej nie można zrobić w tej sprawie.

Pięć dni przed śmiercią Sylvii w domu pani Baniszewski była nawet policja. Wezwała ją Gertrude. Do mieszkania dobijał się Robert Bruce Hanlon. Mężczyzna chciał odzyskać rzeczy, które dzieci Gertrude ukradły mu z piwnicy. Kiedy przyjechali policjanci, Robert wchodził do mieszkania przez okno. Został zatrzymany.

Wszystko to widzieli ze swojego samochodu Phyllis i Ray Vermillion. Zeznawali jako świadkowie i dzięki temu Roberta udało się oczyścić z zarzutów. Nawet przy nadarzającej się okazji Phyllis nie wspomniała o tym, czego była świadkiem w domu sąsiadki.
Ostatni weekend
Weekend rozpoczął się dla Sylvii mniej okrutnie niż zazwyczaj. Gertrude pozwoliła jej spać na górze, w normalnym łóżku, ale pod warunkiem, że John, Coy i Stephanie przywiążą ją do niego. Dziewczyna nie mogła więc wyjść do łazienki.

- Nie pójdziesz do łazienki dopóki nie oduczysz się sikania do łóżka - powiedziała na dobranoc Gertrude. Groźba nie poskutkowała - w nocy Sylvia zmoczyła łóżko.

Sobotni poranek rozpoczął przymusowy striptiz. Nastolatka musiała znów wsadzać sobie do pochwy butelkę. Opiekunka postanowiła zemścić się na dziewczynie za to, że szkalowała jej dzieci w szkole. - Oczerniałaś moje dzieci, teraz ja napiętnuję ciebie - powiedziała.

Kazała Ricky'emu zrobić Sylvii "tatuaż". Chłopiec chętnie wykonał zadanie. Rozebrali, związali i zakneblowali ofiarę. Potem Gertrude rozgrzała igłę i wypaliła na skórze dziewczyny litery "I'm" (jestem). Oddała igłę Ricky'emu, by dokończył dzieła. Chłopiec z wielkim przejęciem zaczął wypalać kolejne litery na brzuchu Sylvii. W pewnym momencie przerwał i spytał pani Baniszewski, jak się pisze "prostitute" (prostytutka). Gospodyni napisała ten wyraz na kartce i Ricky wrócił do pracy. Kilka minut później Ricky, Paula i dziesięcioletnia Shirley postanowili wypalić jeszcze jedną literę na ciele Sylwii - "S". Nie do końca wiadomo, co miała ona oznaczać - S jak Sylvia lub S jak slave (niewolnik). Chłopiec wypalił połowę litery na piersi ofiary. Zawołali Jenny, by dokończyła. Siostra Sylvii była przerażona. Gdy próbowała odmówić, została uderzona. Dzieci straszyły ją, że jeśli tego nie zrobi, sama też zostanie przypalona. Mimo to odmówiła. Literę "S" dokończyła Shirley. Zrobiła to jednak tak niefortunnie, że zamiast "S" wyszło "3".

Gertrude zawołała resztę dzieci i zaczęła szydzić z Sylvii.

- I co teraz zrobisz? Nie wyjdziesz za mąż, nigdy się nie rozbierzesz. Co teraz zrobisz? - pytała złośliwie.

- Teraz już nic nie mogę zrobić. To już tam jest - odpowiedziała Sylvia płacząc i dławiąc się. Wieczorem wróciła do piwnicy. Tam Coy Hubbard znów trenował na niej karate. Później przyszła Jenny. Sylvia powiedziała jej, że umiera i jest tego pewna.

Tej nocy zmaltretowana nastolatka również spała na górze. Następnego dnia, po południu, Gertrude i Stephanie wykąpały dziewczynę. Tym razem woda była ciepła, nie wrząca.

Po kąpieli pani Baniszewski zmusiła Sylvię by napisała list do rodziców. Dziewczyna chciała zacząć jak zwykle słowami "Kochana Mamo i Tato", ale Gertrude kazała jej napisać bardziej oficjalnie: "Do Pana i Pani Likens". Po śmierci Sylvii opiekunka przekazała ten list policji. Zeznała też, że dziewczyna zniknęła kilka dni wcześniej, a na podwórku znaleźli tylko ten list.

Brzmiał on mniej więcej tak:

Do Pana i Pani Likens,

W środku nocy byłam z grupą chłopców. Powiedzieli, że mi zapłacą, jeśli przyniosę rzeczy, które miałam w samochodzie. Dostali to, co chcieli... i pobili mnie, zostawiając na twarzy i całym ciele blizny.

Na brzuchu wycieli mi napis: Jestem prostytutką i jestem z tego dumna.

Zrobiłam wszystko, co mogłam zrobić, by Gertrude była na mnie wściekła i wydała więcej pieniędzy niż miała. Zniszczyłam nowy materac. Gertrude musiała też zapłacić za lekarza, na którego nie było jej stać. Przyprawiłam ją i jej dzieci o chorobę nerwową...

Kobieta wpadła na pomysł, by wywieźć dziewczynę na wysypisko. Mieli to zrobić John i Jenny. Ale wcześniej Sylvia spróbowała uciec z domu. Osłabiona i przeraźliwie okaleczona zaczęła biec w stronę drzwi wejściowych. Pani Baniszewski złapała ją, gdy dziewczyna już miała wybiec na ganek.

Zaciągnęła ją do kuchni i zaproponowała tosta. Sylvia odmówiła, nie mogła nic przełknąć. Rozwścieczona Gertrude zaczęła ją bić po twarzy metalowym prętem.

Sylvia znów trafiła do piwnicy. Została związana, a opiekunka przyniosła jej paczkę krakersów. Być może nie chciała by dziewczyna umarła, przynajmniej nie w domu. Sylvia powiedziała, żeby Gertrude dała to psu, który jest bardziej głodny niż ona. Prawdopodobnie ofiara wiedziała, że nie ma już nic do stracenia i dlatego odważyła się na bunt. W odpowiedzi kobieta kilka razu uderzyła ją w brzuch. Następny dzień, niedziela 24 października, zaczął się od bicia. Pani Baniszewski bujała się na krześle, siedząc nad Sylvią. Krzesło złamało się zanim dosięgnęło dziewczyny. Zdenerwowana kobieta chciała uderzyć Sylvię łopatą, jednak biorąc zamach trafiła w siebie, fundując sobie potężnego siniaka pod okiem. Wtedy do piwnicy zszedł Coy Hubbard i uderzył nastolatkę w głowę kijem od szczotki. Dziewczyna straciła przytomność. Oprawcy stracili nią zainteresowanie i wyszli z piwnicy. W nocy Sylvia robiła dużo hałasu. Uderzała szuflą od węgla o podłogę. Sąsiedzi się obudzili, narzekali na hałasy, jednak nie wezwali policji.

Następnego dnia zabrano dziewczynę na górę. Wzięła kolejną normalną kąpiel. Gdy Stephanie i Ricky wyciągnęli ją z wody, zauważyli, że nie oddycha. Stephanie próbowała ratować nastolatkę metodą usta-usta. Na próżno. Sylvia nie żyła.

Gertrude kazała Ricky'emu wezwać policję. Gdy policjanci przybyli na miejsce, pani Baniszewski wręczyła im list, który wcześniej napisała Sylvia. Kobieta miała nadzieję, że to oczyści ją z jakichkolwiek podejrzeń. Zanim funkcjonaiusze spojrzeli na kartkę papieru, podbiegła do nich wystraszona i przerażona Jenny i wyszeptała: Zabierzcie mnie stąd, to opowiem wam o wszystkim.

ocenił(a) film na 5
stasiuvino

Wydaje mi się, że jako przeciwnicy przemocy ( z góry zakładam , ze jest nim każdy normalny człowiek) nie powinnismy się domagac by filmy byly bardziej brutalne. Jesli nie popieramy katowania nastolatek nie powinniśmy być żądni takich scen, nie muszą być one pokazywane w filmie w sposób pornograficznie dosłowny. Wystarczą niedomówienia, każdy z nas ma na tyle wyobraźni by wiedzieć o co chodzi.

W American Crime autentyczną historię złagodzono.
Nie widzę w tym niczego złego, to w końcu film, czyjaś wypowiedź artystyczna, maja do tego prawo. Nie lubię ogladać przemocy, zwłąszcza takiej okrutnej, niezawinionej, obrzydliwej. Myślę, że dobry reżyser powinien w inny sposób pokazywać tortury. Można to zrobić. A ten, kto się domaga krwi i brutalnych scen na ekranie powinien to przemyśleć.

chickensoup

Przestań marudzić człowieczku. Są tacy wrażliwcy jak ty i są inni. Każdy może lubić coś innego. Jedni, tacy jak ty, wolą bajeczki w których nie dzieje się nic złego a już broń Boże żeby cokolwiek złego pokazać a inni wolą hard core na ekranie proste. Jedni są grzeczni a inni niekoniecznie aczkolwiek to że się lubi krew na ekranie nie znaczy że człowiek jest psychopatą jak to w twoim durnym mniemaniu najpewniej jest. Skoro historia jest na fakcie to chcę ją obejrzeć jak najdokładniej, tak żeby to poczuć a nie tracić czas na domysły i fantazje co też się mogło wydarzyć za zamkniętymi drzwiami. Lubię mocne filmy i koniec. Powiem więcej, osób takich jak ja jest bardzo dużo.

ocenił(a) film na 5
Amenhotep

luzik, "człowieczku" - nie musisz mnie od razu obrażać, po co takie teksty?

Ja też lubię mocne filmy,
lubię też jak reżyser kombinuje i nie pokazuje wszystkiego dosłownie albo robi to świadomie. "Martyrs" ( polecam) to było dość brutalne kino, ale tam mi nie przeszkadzało torturowanie bohaterki przez kilka dni, bo było to w fabule uzasadnione. Widziałeś/łaś?

stasiuvino

Ta historia jest przerażająca.. Tego okrucieństwa nie da się opisać słowami.. Kiedy tylko pomyślę, że ta historia zdarzyła się na prawdę.. Po przeczytaniu tego nie można być obojętnym. Koniecznie zamierzam obejrzeć obydwa filmy ..
Bardzo dobrze zrobiłeś/aś wklejając tutaj tą historię, aby osoby zainteresowane obejrzeniem tego filmu mogły zapoznać się z tym materiałem ukazującym dokładnie całą historie.

ocenił(a) film na 8
stasiuvino

wystarczy mi opis tej historii, nie potrzebuje ogladać tego filmu....

ocenił(a) film na 8
mirella361

Girl next door - 5/10
American crime - 8/10

użytkownik usunięty
Hubertuus

Ja również uważam The Girl Next Door 2007 za lepszy film . Miał bardziej mroczny klimat , po słodkim i familjnym początku reżyser bardzo umiejętnie budował napięcie i z każdą chwilą człowiek zaczynał sobie zdawac sprawę co właściwie ogląda . An American Crime jest poprawnym filmem z poprawna grą aktorów , ratuje go genialna końcówka niężle podsumowująca całośc tragedi . Ale bardziej poruszony i przerażony ludzką naturą byłem po obejrzeniu Girl Next Door .
Oba film odbiegały sporo od prawdziwych wydarzeń , An American Crime wydała się opowiadac prawdziwszą wersje , ale nieprzekonywująco wypadła charakteryzacja Sylvi Likens , po tym co przeszłą ta biedna dziewczyna powinna zdecydowanie gorzej wyglądac . Aktorka grająca Gertrude natomiast słabiutko przyłożyła się do roli , reszta aktorów poprawna . Historia ogólnie była szarpana , trochę jakby reżyser bał się odpowiedzialności z przedstawienia tej historii i spłycał wiele wątków np: cierpienia i tortur Sylvi L. .Nie było za bardzo widac w tym filmie , że ona cierpi .Jedynie fragmenty obrazów i opowiadanie w sądzie uzmysławiało ogrom tragedii .
Nierówny film , momentamni nudny i bez polotu . Bardzo dobre sceny w sądzie i w wesołym miasteczku , genialna końcówka .

ocenił(a) film na 9

Otóż w "Amerykańskiej zbrodni" reżyser pokazał zbrodnię w delikatniejszy sposób a i tak miałam dość.

beciami

Dokładnie. Ja obejrzałam ten film już dawno, ale wciąż budzi on we mnie silne emocje. Pamiętam, że po obejrzeniu go nie mogłam przestać o tym myśleć, zwłaszcza, że a historia wydarzyła się naprawdę. Cieszę się, że nie widziałam GND skoro jest on aż tak okrutny.

ocenił(a) film na 5
coco29

Chyba wam się tytuły poprzestawiały. Co brutalnego było w GND (który swoją drogą był totalnie pozbawiony klimatu)? 'An American Crime' był nieporównywalnie brutalniejszy - dosłowne sceny wsadzania butelki do pochwy, bicia, przypalania, wypalania napisu na ciele itd. W GND tylko liny podwiązywali i wyjmowali książki spod stóp. Żenada.

użytkownik usunięty
Asketel

Na każdym forum będziesz pisał to samo? Może wymyślisz w końcu coś innego?

ocenił(a) film na 5

Innego własnego zdania na temat tych dwóch filmów nie 'wymyśle', przykro mi. Nie musisz płakać jeśli się ze mną nie zgadzasz. Pozdrawiam serdecznie.

użytkownik usunięty
Asketel

Nie ma znaczenia czy się zgadzam, czy nie. Lubię oba te filmy, ale zupełnie nie chodzi mi tyutaj o Twoje zdanie tylko SPOSÓB w jaki go przekazujesz. Wiem, że w Internecie czucjesz się bogiem, bo daje Ci iluzję anonimowości, ale może czas zmienić yakie zachowanie i próbować prowadzić merytoryczną dyskusję na temat filmu zamiast pisania coś na kształt "Tylko moje zdanie się liczy" - jeśli tak to, po co się tutaj logujesz? Filmweb jest po to, aby wymienić wrażenia na temat filmu z innymi, a nie z góry zakładać, że wszyscy się mylą tylko Ty masz rację. Koljeny narcyzm i tyle.

ocenił(a) film na 5

Rozpocząłem merytorycznie, wyrażając swoją (uargumentowaną!) opinię o filmie. Natomiast ty trollujesz, odbiegasz od tematu filmu na rzecz tematu wychowywania i pouczania mnie (za stary na to jestem, wybacz) Nie ucz mnie, proszę, od czego jest Filmweb. Paranoja. Nie karmię trolli - dziękuję, do widzenia.

użytkownik usunięty
Asketel

Trollem nie jestem, ale sądząc po Twoich wypowiedziach bez szacunku dla innych użytkowników widać, że Ty nim jesteś. To jest merytoryka? "Żenada." - w moim odczuciu to jest naskakiwanie na fanów danego filmu bez konkretnego uzasadnienia, a nazywanie kogoś trollem jest zgrabnym wyjściem z impasu.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Asketel

Ostatnio robiłam prześwietlenie i wbrew pozorom wyszło, że mam mózg:)

Asketel

Scena z butelkom była ukazana dosłownie ? Może jest jakaś wersja reżyserska tego filmu ? Ja widziałem tylko przez 5 sekund płaczące oczy a na końcu rozbijającą się butelkę, rzeczywiście szok.

użytkownik usunięty
Hubertuus

Ktoś kto uważa, że ten chłam "The Girl Next Door" jest filmem lepszym niż "The American Crime" jest tak pozbawiony gustu, że nawet nie warto wchodzić z nim w polemikę.

ocenił(a) film na 3

Za tak idiotyczną wypowiedź powinien być dożywotni ban. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
Hubertuus

'The Girl Next Door' - telewizyjna, tania, kiczowata produkcja, gorsza dosłownie pod każdym względem od 'An Americam Crime'. Nie ma nawet porównaniaz tym - jak zostało wyżej napisane - megachłamem.

użytkownik usunięty
Asketel

"telewizyjna, tania, kiczowata produkcja,"
Czyli to zonacza, że filmy niskobudżetowe są dla Ciebie z miejsca spalone? Wolisz tanie hollywoodzkie efekciarstwo? To, że film nie ma efektów specjalnych i że jego budżet nie jest wilomilionowy jeszcze nie znaczy, że jest zły. Słaby argument na poziomie fanów Avatara.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
użytkownik usunięty
Asketel

Ooo teraz udowodniłeś, że masz się za boga, który nie akceptuje gustów innych. Zresztą widac już po Twoich ocenach, że w filmach liczy się dla Ciebie efekciarstwo, a nie prosty przekaz. I co z tego, że ktoś lubi niskobudżetowe kino? To, ze nie lubię efektów specjalnych robi ze mnie bezguście - jak mnie małolacie bezczelsnie obrażasz? Nie masz takiego prawa, bo niestety mamy wolność słowa i gustów. A ostatnie zdanie, co do Twojego zdania na temat samego siebie dobitnie udowadnia, że masz kompleks pana Kaczyńskiego. Spadaj pod krzyż się modlić, bo Internet nie jest po to, zeby ubliżać innym tylko dlatego, że Cie skrytykowali - o zauważ, że jeśli chodzi o An American Crime to oceniłam go tak samo jak Girl Next Door, więc zastanów się czego sie czepiasz i na przyszłość spójrz w lustro, bo boga na pewno w nim nie zobaczysz. Krytyk się znalazł heh

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Asketel

Oczywiście miało być: 'Gdyby nie było gustów gorszych, to by nie było tych lepszych.'

użytkownik usunięty
Asketel

"Odpowiadając w twoim stylu: Po twoich komentarzach widać, że jesteś brzydka, masz problemy z cerą, garba, protezę lewej nogi oraz małego palca prawej dłoni, nosisz aparat na zębach, okulary i nikt cię nie chce... Fajnie?"
Skąd wiedziałeś? Jakbyś zgadł. Każdej kobiecie to samo mówisz? Pewnie tak.

"W filmach nie liczą się dla mnie efekty (moje ulubione to m.in. 'Blair Witch Project', 'Dług', 'Plac Zbawiciela' czy filmy historyczne). Przede wszystkim liczy się dla mnie klimat, atmosfera filmu, a także (co naturalne) poziom gry aktorskiej i generalnego wykonania. Poziom wykonania nie równa się efektom specjalnym."
A ciekawe, bo w kółko powtarzasz, że największą według ciebie wadą filmu jest jego niskobudżtetowość. Sam sobie przeczysz.

"Jestem idiotą, że poświęciłem ci tyle czasu" - oj jesteś jesteś. Tyle, że nie z tego powodu co ty myślisz. Zwyczajnie wykorzystujesz Internet do kreowanie siebie, jako ważniejszego od innych, a w rzeczywistości pewnie z domu głowy nie wychylasz.

"ale nie rzucaj się, nie płacz, nie obrażaj i nie histeryzuj. Zaraz się od ciebie dowiem, jak długiego mam członka"
Nie martw się troglodyci nigdy nie wywołali u mnie łez - po rpostu sa niżej w ewolucji, więc staram się to zrozumieć. A co do twojego członka to interesuje mnie on jak dziura w moście. A co do argumentów na temat filmu to dalej ich nie widzę. I kto tu jest trollem?

ocenił(a) film na 5

Ty jesteś : )

Jakakolwiek polemika 'merytoryczna' z tobą nie ma sensu, ponieważ... po prostu nie rozumiesz tego, co piszę. Twój mózg nie rejestruje moich wypowiedzi.

Podałem multum argumentów - ty twierdzisz, że nie podałem żadnego.

Nie znasz mnie - zdążyłaś już wywnioskować 'fakty' o moim wyglądzie, psychice, wyznawanej religii i częstotliwości wychodzenia z domu. Oczywiście wszystkie błędne, odwrócone o 180 stopni. O co tu chodzi, do cholery?
Użyłem ironii (tak wyraźnej, że po prostu nie dało się jej nie wyłapać) - nie wyłapałaś.
Wkładasz mi w usta rzeczy, których nigdy nie powiedziałem (np. że najbardziej cenię efekty specjalne, że filmy niskobudżetowe są dla mnie spalone) - bywają dobre filmy niskobudżetowe (np. moje ulubione 'Blair Witch Project', niestety 'GND' się do nich nie zalicza.
Itd.

Reasumując - rozmowa z tobą nie jest możliwa. O dyskusji nawet nie wspominając. Zachowujesz się jakbyś prowadziła tu dyskusję sama ze sobą - do twojego mózgu nie dociera to, co piszę ja. Zastanawiam się, jakim cudem konwersujesz z ludźmi na co dzień, czy jesteś w stanie się z kimkolwiek porozumieć, zrobić zakupy w sklepie itd. Może lepiej wysypiaj się, zamiast nocami polować na te nieszczęsne wampiry, droga Buffy. Pozdrawiam.

Asketel

...

ocenił(a) film na 9

Gratuluje logicznego kojarzenia faktów. Idąc za Twoim sposobem myślenia, mogę stwierdzić, że Asketel nie jada wołowiny.

PS: "The girl next door megachłamem" raczej nie jest, ale jak napisał kolega wyżej w każdym aspekcie ustępuje "An american crime"

sawin

I ja również się z tym zgadzam.

ocenił(a) film na 8
Hubertuus

Bardziej przybity bylem po Dziewczynie z sąsiedztwa niż po Amerykańskiej zbrodni. Jednak film "The Girl Next Door" dostarczył mi większych emocji, na końcu bardziej się wzruszyłem, przejąłem, no i bardziej mi oczy łzawiły... The Girl Next door bardziej na mnie podziałał. Jednakże oba filmy uznaję za bardzo dobre.

ocenił(a) film na 9
Hubertuus

Wydaje mi się, że dla każdego mocniejszy jest ten film, który obejrzał pierwszy.
"Ameykańska zbrodnia" wycisnęła ze mnie hektolitry łez a emocje sprawiły, że miałam ochotę zabić te wstrętne babsko. Mimo, że jest mniej brutalny, wstrząsnął mną niesamowicie.
Z kolei "Dziewczyna z sąsiedztwa" mnie prawie nie ruszyła. Znałam historię Sylvii, dlatego widziałam mocne przekolorowanie wydarzeń i tą nierealistyczną postać cioci Ruth, która ze stoickim spokojem katowała spokrewnioną dziewczynę z powodu tego, że jest płci żeńskiej. Bohaterka jest odczłowieczona w nienaturalny sposób. Nawet Gertrude Baniszewski okazywała swoje uczucia i słabości. To co robiła, było chore, ale ona wpoiła sobie jakiś powód i kierowała się emocjami. Ruth była sadystką, której podobało się patrzeć na cierpienie drugiego człowieka. Film do mnie nie przemówił, odebrałam fabułę jako fikcję, której zamysł narodził się po przeczytaniu historii Sylvii Likens i był nią jedynie zainspirowany.

ocenił(a) film na 7
Bettka

"Wydaje mi się, że dla każdego mocniejszy jest ten film, który obejrzał pierwszy".
Hmm, może masz rację...

ocenił(a) film na 10
Hubertuus

Jeden z nielicznych filmów, który wstrząsnął mną do takiego stopnia. Obejrzałam pare miesięcy temu, ale ślad w psychice wywarł trudny do zatarcia. Z ciekawości i dla porównania obejrzałam 'Dziewczynę z sąsiedztwa' i nie stwierdzam, że nie było warto. 'Amerykańska zbrodnia' zawiesiła wysoko poprzeczkę, nie do przeskoczenia.

ocenił(a) film na 9
Hubertuus

the girl next door strasznie marne aktorstwo i ogólnie kiepsko zrobiony film. i jeszcze bardziej nie trzyma się faktów niż ten, sporo zostało dodane, żeby był bardziej przerażający i szokujący.

ocenił(a) film na 9
Hubertuus

widziałam tylko AZ, ale po zdjęciach DzS jest ohydnym filmem, pełnym przemocy i krwawym. AZ jest subtelniejsze.

sorki ze skrótami

ocenił(a) film na 8
Hubertuus

Nie zgodzę się, aczkolwiek każdy ma prawo dowłasnej opinii. Do tego bardzo charyzmatyczna muzyka.

ocenił(a) film na 7
dzikudzina

jak dla mnie dziewczyna z sąsiedztwa jest znacznie lepszy ,bardziej autentycznie pokazuje dramat Sylvi jaki przechodziła przez długie tygodnie będąc torturowana przez psychopatkę Gertrude Baniszewski i jej sadystyczną rodzinkę która na kazdy jej rozkaz zrobi wszystko, z kolei amerykańska zbrodnia jest to film znacznie łagodniejszy i mniej dramatyczny ,odbiega od rzeczywistości pokazany dramat Sylvi w duzym skrócie i bez dramatycznych tortur jakim była poddawana ,z kolei dziewczyna z sąsiedztwa to film zrobiony tak jakby reżyser chciał pokazać wszystko co było na procesie Gertrudy Baniszewski o zabójstwo Sylvii.

ocenił(a) film na 10
konrii_2

A tak z ciekawości: w jakiej kolejności oglądałeś te filmy?

ocenił(a) film na 7
Ecuez

dziewczyna z sąsiedztwa a potem naczytałem się duzo o tej okropnej zbrodni poprzedzonej wieloma tygodniami tortur między innymi na http://www.paranormalne.pl/topic/26339-gertrude-baniszewski/ czy zbrodnia.com i jest tam dokładny przebieg wydarzeń jakie ustaliło drobiazgowe śledctwo przedstawione potem przed sądem , a w amerykańskiej zbrodni tego nie ma ,film luzno oparty na autentycznych faktach a z Gertrudy Baniszewski próblowali zrobić chorą starą kobietę która prawie nie bierze udziału w torturach na Sylvi tylko dała jej klapsa i dwie literki jej na brzuchy wyryła a fakty są inne

ocenił(a) film na 7
Hubertuus

Zdecydowanie. Ta wersja jest mniej realistyczna i taka amerykańsko ułagodzona... :/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones