Raczej jest. Gdyby nawet ktoś celowo popełnił morderstwo, aby go pogrążyć, to przeciez miałby wrogów, którzy mogliby mu źle życzyć, i pewnie próbowałby się bronić, wskazując ich z imienia i nazwiska. A nie interesowałem się aż tak bardzo, ale to chyba nie miało miejsca. To sugeruje, że raczej jest winny. Ale ręki nie dałbym sobie uciąć. Sam film też pozostawia tę kwestię raczej otwartą.