PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=300494}

Angel

5,5 4 412
ocen
5,5 10 1 4412
Angel
powrót do forum filmu Angel

Muszę się tutaj rozpisać bo i ocena filmu i jego percepcja poniżej to jakieś jedno wielkie nieporozumienie. Trzeba się chyba wykastrować intelektualnie i wyprać z wszelkiego dystansu aby oglądać ten film na poważnie.Ja osobiście dawno się tak nie uśmiałem - w niektórych momentach po prostu płakałem ze śmiechu. Przecież od pierwszej sceny, od samego początku aż do końca reżyser nieustannie sugeruje widzowi że to nie żaden melodramat - że nic tutaj nie jest na poważnie!!!!! Każda scena, spojrzenie, gest, słowa bohaterów to jawna drwina z naszych melodramatycznych, sentymentalnych i idealistycznych wyobrażeń. Ozon detonuje tutaj bombę w świecie wielkich romansów i celowo pozostawia zgliszcza - nie pozostawia nic żywego - bo i po co? Jak się bawić z konwencją to na całego. Wszystko w tym filmie jest celowo przerysowane - główna bohaterka i jej stroje są po prostu genialne - jej przeciągłe spojrzenia które stylizują ja na kogoś w rodzaju bohaterek Mody na sukces - niemalże każdy jej gest - powłóczyste ruchy i kocie wdzięki -wszytko wywoływało śmiech. Kapelusze z martwymi ptakami w jednej scenie, aby w następnej litować się nad zwierzątkami z polowania - jak można brać cokolwiek co ona mówi jak prawdę, skoro wszystko się to kupy nie trzyma
Sceny z ukochanymi i służbą najlepsze - po prostu czysta groteska i drwina - boskie. Tymczasem z wypowiedzi poniżej zauważyłem że 90% osób wzięło film na poważnie?!!! Ale coś tu nie gra - w związku z tym debaty poniżej toczą się wokół tego kto nawalił - aktorki w scenach śmierci i płaczu były zbyt dobre (jawnie są przerysowane i ile razy płakały tyle razy spadałem z krzesła ze śmiechu) - albo są kiepskie albo Ozona nie stać na lepsze. Przez to pozbawił reżyser wielbicieli Wichrowych wzgórz melodramatycznych doznań i płaczu - no bo jak płakać jak aktorki źle to grają ?? Film kostiumowy to chcemy się rozczulać a tu się nie da bo reżyser kiepsko filmuje.

Dalej są tutaj też obrońcy nowoczesnej scenografii - film kostiumowy - więc wszyscy w napięciu czekali na wiatr włosach, powiew piasku piramid - a Ozon znów robi sobie jaja i ustawia tektury zamiast piramid i gondoli. Jest to doprawdy straszne - 21 wiek - nawet Madonna w teledysku do Like a Virgin 30 lat temu wiła się na prawdziwych gondolach i w prawdziwej Wenecji a tutaj takie rozczarowanie. Cóż nie ma ani gry aktorskiej ani nawet scenerii wielbiciel Titanica są zatem niepocieszeni. No i sceny śmierci, samobójstwa i gwałtu - jak one są to bankowo film w drugiej części jest poważny. Jak dla mnie były kolejnymi genialnymi pastiszami. Tyle że jak to można się śmiać z takich rzeczy - my w cywilizowanej Europie tego nie robimy. Są w końcu tematy tabu - tyle że nie dla Ozona - śmierć matki bohaterki i jej mina p o prostu bezcenna - nie wiem czy widziałem w filmie bardziej rozbrajająca scenę. No i samobójstwo tego biednego malarza - zamiast stołka użył wózka inwalidzkiego - to też jest straszne.

Reasumując Ozon kapitalnie bawi się tutaj z widzem - chcecie melodramat to macie ale na moich warunkach - co ma być najpierw - oczywiście bieda a później sukces, dalej oczywiście bal, czerwona powłóczysta suknia, następnie co dalej lubimy oglądać i pakować w swoje biedne głowy - oczywiście małżeństwo, zdrada, utrata dziecka, koniecznie wojna - no bo bez wojny to za mało dramatu i każda służąca chce zostać pielęgniarką - bo to takie bogoojczyźniane - co jeszcze mam wam wyczarować - zdaje się mówić Ozon - abyście się nakarmili tą papką którą się karmi kino - a tak trzeba już kończyć i zabić główna bohaterkę - już się robi - niech ginie biedaczka w agonii a wy idźcie d domu w poczuciu dobrze spełnionego kulturalnego obowiązku.

Film jest naprawdę dobry - tyle że specyficzny - trzeba być chyba ślepym żeby nie zauważyć tej gry z widzem i odwracać kota ogonem i zalety filmu wyłuskiwać jako wady. Przecież Ozon nie chciał tutaj Titanica II - to nie jego bajka. To film w głębszym rozumieniu o naszej materialistycznej kulturze która nawet z dramatów czyni świetne narzędzie do konsumpcji i zamykania rzeczywistości w świecie sztucznych wyobrażeń. Głowna bohaterka trafia do rezydencji zwanej Rajem - bo innego raju niż ten materialny i pełen splendoru ludzkość nie uznaje. Tworzymy religię i kulturę - które zamiast nas skłonić do refleksji utwierdzają w kulcie iluzorycznych rytuałów i ideałów. Jest to więc przezabawny, arcykomiczny film ze smutna puentą. Ja ten obraz kupuje w całości i pewnie nieraz jeszcze obejrzę na poprawę humoru.

ariel27

Arielku, właśnie w Europie śmiejemy się wszystkiego:) Może nie wszyscy, ale każdy wyciągnie z filmu tyle ile potrafi;) Interpretacja filmu-jak zwykle strzał w dziesiątkę. Myśl o potraktowaniu go poważnie, przyznaję, ubawiła mnie jeszcze bardziej niż sam film przy pierwszym oglądaniu.....aż go znów odpaliłam gwoli przypomnienia;)

ariel27

Brak wyobraźni? Cynizm? Tak dalece posunięta znieczulica pozwalająca nazwać komedią dramat i wyśmiać mistrzowsko zagraną główną postać? To nie pastisz, to odbrązowienie filmów tego typu. Ukazanie człowieka, jego życia w sposób tak dosłowny jak to tylko możliwe, bazujący na poznaniu jego psychiki, złożoności emocjonalnej, miotających nim stereotypów. Symboliczne ukazanie pewnych kwestii „kartonowo”, nie żeby wyśmiać, ale żeby bawiąc się konwencją dać do zrozumienia myślącemu widzowi, że puzzle życia są obrazami papierowymi, łatwopalnymi, za którymi najczęściej kryje się ułuda i manipulacja.

Niezależnie od intencji i okoliczności, są rzeczy, na które wpływ mamy, na które wpływ chcielibyśmy mieć i takie, które naszemu wpływowi nigdy się nie poddadzą. Wtedy przestaje mieć znaczenie ile żyjemy, kiedy przestaje być po co. Zauważyć to mogą jednak tylko te osoby, które żyją świadome swoich decyzji i swojej niemocy. Tak było zarówno w przypadku głównej bohaterki, jak i jej męża. Kiedy bohaterka otwiera dusze, rozcina ją na pół i każe patrzeć jak ulatuje z niej ostatnia kropla godności i nadziei, tylko niedojrzały emocjonalnie widz mógłby roześmiać się i przyrównać spojrzenie pełne obłędu, tęsknoty i cierpienia do dennej amerykańskiej telenoweli, którą zapewne oglądał nie raz…. Postać męża bohaterki, rozdartego pomiędzy tym dla kogo żył naprawdę, co zarysowane jest w jednej krótkiej scenie, a tym, z kogo żył, także nie wydaje się powodem do rozbawienia i dobrego humoru. Ukazanie jednak w sposób subtelny tego co zazwyczaj jest obdzierane ze znaczenia i ubierane w kostium pełen seksu i wulgaryzmu tutaj zdaje się tylko czekać na czułe oko myślącego widza. Zauważenie tego szczegółu pozwala w sposób pełny zrozumieć końcową część filmu i zachowania głównej bohaterki, która pomimo cierpienia i poczucia zniszczenia w sobie, pozwala sobie zrozumieć już to co się stało.

Miłość, wierność, zaufanie to narzędzie manipulacji w rękach osób, które chcą dla nas dobrze, według własnego mniemania, odbierając wolność decyzji i kształtowania swojego życia w oparciu o konsekwencje własnych, a nie cudzych błędów. Bo czym staje się życie, kiedy dowiadujemy się po latach, że tkwiliśmy w fikcji bez możliwości apelacji. Bohaterka na samym początku zaznaczyła w rozmowie z wydawcą, że chce prawdy, którą sama tworzy, nie dostosowywać się do zastanej rzeczywistości. Wzięła na siebie ciężar jaki ją spotkał nie z jej winy, ale żeby ukochany nie cierpiał, a on za to ukarał ja wieszając się w jej Raju. I tu się nie zgodzę, że to był jedyny raj jaki znała… Raj materialny. Była tak bogata duchowo i emocjonalnie, że raj stanowiło dla niej samo pisanie i tworzenie, życie było dla niej rajem bo było spełnieniem… Raj jako miejsce do życia było jako coś materialnego, było miejscem cierpienia, nie można więc mówić, że to był jedyny raj jaki znała, bo rajem nie było…. Być może oglądając ponownie film autor powyższej recenzji powinien usiąść na podłodze, żeby nie spadać ze śmiechu ze swojego krzesła, być może wtedy zauważy to co mu umknęło podczas spadania.

Nie można na siłę zmienić swoich uczuć, czasami nie można z nimi żyć, ale jeśli to wywołuje w kimś poczucie rozweselenia powinien głęboko się zastanowić czy jeszcze posiada duszę.

To powieść o tym, jak ciasne ściany rzeczywistości można rozpychać słowem kiedy wyobraźnia i intelekt dominują nad otoczeniem. O tym, że człowiek jest prawdziwie wolny kiedy jest sam, bo oszukując samego siebie ma gwarancje stałości, oddając prawo do decydowania drugiej osobie poprzez miłość otwiera się na świat nieprzyjazny pomimo słońca i gwiazd na niebie…

ocenił(a) film na 3
ariel27

"Reasumując Ozon kapitalnie bawi się tutaj z widzem - chcecie melodramat to macie ale na moich warunkach "
No właśnie. Reżyser stosuje taką samą taktykę jak Haneke w filmie Funny Games, tyle że tam wziął pod lupę thrillery i filmy o przemocy. Muszę przyznać, że jest ciekawy filmowy zabieg.

ariel27

Cieszę się że pojawiła się jakaś rozsądna opinia. :) Uwielbiam filmy Ozona! Tak jak w przypadku genialnego "Sitcomu" i tym razem przez cały seans uśmiech nie znikał mi z twarzy. Również nie pojmuję jak można tak czytelny pastisz na melodramatyczne i romansowe konwencje wziąć na poważnie [boże...ile tam było genialnych i prześmiesznych scen nawiązujących chociażby do wielkich gwiazd kina niemego czy nieśmiertelnych romansowych hitów w stylu "Sabriny" czy "Przeminęło z wiatrem"] . Miejscami fabuła przypominała mi odwróconą historię kopciuszka - bogata panna ratująca biednego / niedocenianego malarza. Do tego zamiana szablonowych ról / kwestii (np. w scenie oświadczyn kiedy Angel wybiega z pałacu za uciekającym narzeczonym lub scena w której Angel podarowała mężowi pracownię, a on wypowiada sztandarowy babski tekst z romansów w stylu "nikt jeszcze czegoś takiego dla mnie nie zrobił/ tyle mi nie podarował" ] :D Można długo wymieniać.
Ocena na filmwebie kompletnie nietrafiona.

ariel27

Zastosowałam się do rady i oglądałam z przymrużeniem oka. Do połowy. Później te komiczności zmieniły się w dość gorzkie sprawy.
Np. to, że ona całym sercem kochała Esme, ale jego serce zawsze należało do innej. Lub pod koniec, konfrontacja Angel i Angeliki. Angel przy kości, zmęczona już tym wszystkim, wyglądała jak świrnięta starsza pani, której zwykle boją się dzieci z okolicy, a Angelica promieniowała młodzieńczym urokiem i świeżością. To było... dość smutne.

ariel27

dobra był

użytkownik usunięty
ariel27

> jawnie są przerysowane i ile razy płakały tyle razy spadałem z krzesła ze śmiechu

Nieco przesadzona reakcja IMO :)

To prawda, że przerysowanie do absurdu aż wali po oczach i ciężko nie zauważyć gry konwencją, ale chyba jednak zabieg ten nie służył tylko po prostu wyśmianiu sposobu kręcenia/pisania tandetnych romansideł. Z początku też mi się tak zdawało i też mi się chciało śmiać w wielu momentach z tych egzaltacji głównej bohaterki, ale z drugiej strony gdyby celem był tylko i wyłącznie polew, mielibyśmy mocno podkreślaną głupotę, śmieszność Angel. Tymczasem mam wrażenie, że reżyser chce, byśmy "dostali się do jej głowy", zobaczyli świat jej oczami - te wszystkie barokowe kolory, "eleganckie" stroje, intensywne przeżywania "miłości aż po grób" itepe. Rzeczywistość sobie, a Angel sobie - bo rzeczywistość jest szara, brzydka, przykra, więc Angel chce ją zmienić. I nie tylko marzy o innej rzeczywistości i chce ją zmienić, ale naprawdę ją zmienia, realizuje swoje marzenia, nie oglądając się na nikogo i na nic. Ile osób może to o sobie powiedzieć? Cały czas obserwujemy rzeczywistość i to, jak ona ją postrzega. A w rzeczywistości bynajmniej nie dzieją się rzeczy lekkie i przyjemnie, więc patrzymy też, jak próbuje pogodzić realny świat ze swoją wizją. Pastisz pastiszem, ale moim zdaniem chodzi przede wszystkim o stworzenie "wewnętrznego portretu" Angel - postaci, która sympatii nie wzbudza, pisze koszmarne tandetne książki, a z drugiej strony - jak powiedziała żona wydawcy - można ją podziwiać jako kobietę, która walczy o swój sukces i szczęście i zdobywa jedno i drugie. Muszę przyznać, że też obdarzyłam ją niechętnym podziwem, a nawet trochę polubiłam (w niektórych scenach była rozbrajająca :)

BTW "Titanic" to fajny film, a "Wichrowe Wzgórza" to nie żadne łzawe romansidło tylko studium psychopatii, i to bardzo ciężkiego przypadku :)

ocenił(a) film na 9
ariel27

Dokładnie tak! Ja mało co dałam się zwieść niskiej ocenie, jednak film mnie "wołał" już od dłuższego czasu, w końcu zdecydowałam się obejrzeć pomimo niskiej oceny.

"Angel" to opowieść o świecie, który stanowi syntezę przeciwności. Jest piękno, szczęście, światło, ale jest też brzydota, cierpienie i ciemność. Taki jest świat - wielowymiarowy. Główna bohaterka wypiera jednak ciemną stronę świata, tworząc własną, jednowymiarową rzeczywistość - lukrową, przesłodzoną, pełną bogactwa i przepychu. Świat jednak rządzi się swoimi prawami. Nawet miłość bywa zawodna, ocieka fałszem i obłudą. Angel przekonuje się o tym dopiero na końcu filmu. Wcześniej nawet zgwałcona przez ukochanego nie jest w stanie zdjąć klapek z oczu i iluzji doskonałej i wiecznej miłości, jaka ich połączyła. Warto zwrócić uwagę na scenę pochówku Esmé, kiedy po opuszczeniu trumny Angel wrzuca na nią pawie pióro. Czyżby wraz z ukochanym Angel pogrzebała też swoją własną próżność - wysokie mniemanie o sobie połączone z potrzebą bycia podziwianą przez innych? Lukrowy świat Angel zaczyna się topić. W końcowej scenie główna bohaterka uświadamia sobie, że tylko Nora ją tak naprawdę kochała. Końcowa scena była smutna i poruszająca, ale też ironiczna - rozbawiła mnie trochę. Konająca Angel, która wybudza się, w gorączce, majacząca, próbująca uzmysłowić sobie gdzie jest. Czy to sklep jej matki? Na co Nora odpowiada coś w stylu: "Jesteś w Raju!" :D Kolejny dowód na to, że film jest przerysowany, i nie można go brać na poważnie. Ale jeszcze kilka słów na temat "Raju". Raju" który jest ogrodzony, do którego nie każdy ma dostęp, a z drugiej strony - wystarczy po niego sięgnąć, jak zrobiła to główna bohaterka. Raju, który jest przechodzi z rąk do rąk, bo nic nie trwa wiecznie, a świat nie jest tylko biały. Tak też "Raj" Angel odchodzi, gdy iluzje, którymi żyła, wychodzą na światło dzienne. Nie ma Raju, nie ma Angel. Miejsce Aniołów jest w Raju :) Tak więc Raj odchodzi, zabierając ze sobą Angel. To tak jak końcowa scena z Pusią - biały kotek gubi się gdzieś na zewnątrz - jest mroźno, pada śnieg, jest noc. Angel leżąca w łóżku słyszy jego miauczenie, zrywa się i wychodzi na zewnątrz. Zabiera kotka z powrotem do środka, z powrotem do Raju. Na zewnątrz mógłby zamarznąć...

PS. fenomenalna gra aktorska Romoli Garai.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones