obejrzałam, bo zaczęłam oglądać. Nie wrócę do tego filmu z pewnością.
Myślę, że tylko fanatycy Frame zechcą wracać do tego filmu. W pewnym momencie z przerażeniem stwierdziłam, że jeszcze godzię on trwa.
Szkoda, bo mogło być ciekawe dzieło jakby trochę skrócić.
no mnie niestety też wymęczył, myślałem że odnajdę się w tym klimacie, ale ten po prostu był za długi o jakąś godzinę. W pewnym momencie było mi dosłownie wszystko jedno co się dzieje na ekranie, byle dosiedzieć do końca. szkoda bo ciekawa historia równie ciekawej postaci, tylko czemu musiał tyle aż trwać...
Potwierdzam - film ten to typowy przykład zmarnowanego potencjału. Cała historia, na pierwszy rzut oka ciekawa, została przedstawiona w bardzo przeciętny sposób - ciekawe wątki i sceny przeplatane są ze scenami nijakimi i bardzo nudnymi. Całość, zupełnie bez przyczyny skrajnie rozwleczona - wiele scen niczemu nie służy i nic do filmu nie wnosi. W sumie to dość ciężko uwierzyć, że Jane Campion w ciągu 3 lat przeszła taką przemianę i stworzyła później o niebo lepsze dzieło pt. "Fortepian"...
Mimo ambitnych aspiracji film średni - mocne 5/10
Film widziałem prawie 5 lat temu i niewiele z niego pamiętam, więc nie jestem na dzień dzisiejszy w stanie odpowiedzieć na to pytanie :-(
Oglądałem z nadzieją, że właśnie się dowiem, co dolega mojej matce, która pod pewnymi względami bardzo przypomina panią pisarkę (niestety, na skutek obejrzenia filmu zachorowałem umysłowo, więc jej nazwisko wyleciało mi z głowy). Niestety - SPOILER - w którym momencie nawet w tym zakresie spotkał mi zawód, bo okazało się, że pani pisarka na nic chora nie jest i żadnej schizofrenii nie ma. Tak więc ostatecznie w dalszym ciągu nie wiem, co dolega pani pisarce i mojej matce... I tylko się zastanawiam, jak można było TAK wyjałowić i spłycić czyjeś życie (naprawdę KAŻDE życie można opowiedzieć ciekawie - czy to na sposób uniwersalny, czy indywidualny - ale tak, by widzom chciało się w nim uczestniczyć, sympatyzować bohaterowi etc...). Jedynka - bo film jest karygodny.