czy powinnam dac ocene 7, czy moze 8. Wg mnie film zasluguje na 8.
W liceum, a wiec kilka lat temu czytalam tylko fragment "Anny Kareniny", ktory sprawil, ze mialam
chec siegnac po ksiazke, ale niestety nie mialam czasu na to.
Kilka dni temu wpadl mi w rece film i musze przyznac, ze nie sadzilam, iz zaciekawi mnie az tak
bardzo. Bylam pod wielkim wrazeniem.
Gra aktorska godna oklaskow. Keira spisala sie na medal moim zdaniem i czytajac komentarz
pt. "Za duzo Knightley", musze stwierdzic, ze wcale nie jest jej za duzo. Jest tytulowa bohaterka,
co oznacza, ze film bedzie "skupial sie" na jej postaci, historii i emocjach. Widzowie pragna
widziec ja od poczatku do konca, tzn. poznawac ja, jej historie i emocje.
Wg mnie inne postaci rowniez zagraly bardzo dobrze. Choc musze przyznac, iz Wronski kilka razy
potrafil mnie zdenerwowac. Na poczatku byl zauroczony Anna, walczyl o nia, nastepnie zdobyl,
chcial, aby odeszla od meza, a pozniej mial watpliwosci. Taki niezdecydowany fircyk.
Anna od poczatku zdawala sobie sprawe, co ja czeka, jezeli odejdzie od meza i mimo to
porzucila to wszystko dla milosci do Wronskiego.
jeszcze napisac moge tyle, iz tak szybko, jak to mozliwe, siegne po ksiazke, gdyz uwazam, ze
film, mimo swojej swietnosci, nie oddal calego obrazu z ksiazki, jak to zazwyczaj sie dzieje, kiedy
powiesci zostaja ekranizowane.
Na koniec dodam, ze film jak najbardziej warto obejrzec.