PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=479704}

Antychryst

Antichrist
5,7 62 894
oceny
5,7 10 1 62894
6,2 21
ocen krytyków
Antychryst
powrót do forum filmu Antychryst

Genialny

ocenił(a) film na 10

Po pierwsze: dziwią mnie oceny 1/10 i niepochlebne komentarze na temat tego filmu.
Po drugie: dziwią mnie komentarze fanów, którym film się podobał, ale mimo to nie dostrzegają jego głębi lub drugiego #.
Po trzecie: tym którzy określili ten film mianem "porno", odesłałabym do definicji tego słowa.

Dałam 10/10. Nie dlatego, że oglądanie tego filmu było wybitną przyjemnością. Przyznaję, że przy ostatnich scenach odliczałam minuty do końca, ale to dlatego, że ten film BOLAŁ. Czy do powód do negatywnej oceny? nie do końca, choć sama nie deklaruję się jako masochistka, zdaję sobie sprawę, że nie wszystko co genialne musi być przyjemne, a ten film zrobił na mnie piorunujące wrażenie.

Co podziwiam w Larsie, to to w jaki sposób potrafi ukazać stadium choroby psychicznej, genezę lęku i jego ewolucję.
Odniosę się pewnie do paru innych już recenzji, ale uważam, że problem głównej bohaterki nie zaczął się w momencie śmierci jej syna. Bynajmniej nie zaczął się też w momencie studiowania historii kobietobójstwa. Praca nie odcisnęłaby na niej aż takiego piętna, jeśli sama nie byłaby zakompleksiona i nie starała się odnaleźć własnej wartości w tym co robi. Bezradność wynikała pewnie pośrednio z jej stosunków z mężem, który trzymał ją i dziecko na dystans (zbliżył się dopiero wtedy, gdy stała się jego pacjentką). Zagubiona oddała się pracy, niepewna własnej tożsamości zaczęła przesiąkać poglądami z książek. Tłumacząc sobie, że mordowane kobiety zasługiwały na śmierć, bo były złe. Złe z natury. I tu mają genezę wszystkie lęki, które wypełniły pustkę spowodowaną kompleksami i niepewnością. Bohaterka zaczęła się panicznie bać zła, które jak mniemała, siedziało w jej naturze. W końcu przeniosła lęki do własnej osoby na okrutną naturę ("kościół szatana") na tajmniczy las Eden, w którym widziała tajemniczego człowieka, jak się okazało - Jego, oprawcę (zbawiciela..?), jej męża.

To ONA była Antychrystem. Bo poddała się własnej naturze, pozwoliła by chaos i instynkt kierowały jej zachowaniem. Samolubny lęk przed samotnością doprowadził do okaleczenia jej męża, do zaufania pogańskim legendom, do poddania się demonicznym praktykom zawartych we wróżbach. Gdy pojawią się 3 żebracy, ktoś musi zginąć. Zginął Antychryst.
Film jest mizoginiczny, nie ma wątpliwości. Trier odsłania słabość kobiecej psychiki.

Oczywiście metafora goni metaforę, nic nie jest powiedziane wprost. Może moja interpretacja jest błędna, ale tak odebrałam ten film.
Co do zarzutów, nie sądzę żeby to było porno, sceny seksu pełniły zupełnie inną funkcję. Dla bohaterki seks był formą ucieczki, pozwalał rozładowywać napięcie, które w stanach maniakalnych i depresyjnych, jest trudne do zniesienia. Bohaterka pod koniec zdaje sobie sprawę jakim pustym instynktom się oddawała, obwinia swoje pożądanie o śmierć syna (scena w której rzekomo widzi Nica wypadającego z okna), własnoręcznie się okalecza.

Film ma niesamowity klimat. Efekty, które zostały uznane za tandetne, dla mnie tandetne nie są. Scena z lisem wycharkującym demonicznym głosem słowa "chaos reigns", to scena z której przy każdym innym horrorze bym się śmiała. Tu zamarło mi serce - to chyba świadczy o sukcesie reżysera. Jeszcze do tego efekty dźwiękowe (połączone z sekwencją slow motion), dudniący, stłumiony, lecz soczysty huk niemal sprawiał, że rytm serca się odwracał.

Dla mnie arcydzieło.

ocenił(a) film na 7
Francmaconne

Dobrze napisane: wszystkie laiki, którzy uważają ten film za bezsensowne porno, powinny przeczytać tę wypowiedz i jeszcze raz przemyśleć swoją opinię na temat tego dzieła.

ocenił(a) film na 10
Francmaconne

W dużym stopniu się zgadzam aczkolwiek mam ciut odmienny punkt widzenia co do tego kim jest owy antychryst. Raczej bym powiedział, że to nie Ona tylko ogólnie natura.

I zgadzam się w pełni np. z tym lisem, pół sali śmiało się na całego a ja nie byłem wstanie pojąć z czego.

ocenił(a) film na 10
elloko90

Ja podczas prologu odebrałam wrażenie, że to Ona była Antychrystem. Ponieważ, gdy On spalił żonę, tłumy ludzi, niczym wyznawców szły w jego kierunku, jak do Zbawiciela. Sam fakt, że w filmie grało tylko 2 aktorów trochę mi zasugerowało walkę dobra ze złem. Oczywiście, nie można tak uogólniać, bo ta symbolika wyszła dopiero pod koniec.

O, byłeś na Antychryście w kinie? Zazdroszczę, efekt musiał być jeszcze większy :)

ocenił(a) film na 10
Francmaconne

Według mnie jest na tyle Antychrystem na ile ma związek z naturą. Matką Naturą która w szale tworzenia życia(deszcz żołędzi) jest zarazem okrutna (martwa nowonarodzona sarna(?)) i dąży jedynie do tego by uśmiercić to co dzięki niej powstało. Po prostu w tym filmie według mnie Trier pokazuje, że życie jest okrutne - stworzone przez Demiurga. A kobiety mają bliższy związek z natura, mają silniejsze popędy i cała nasza kultura i cywilizacja próbuje 'uczłowieczyć' kobietę i stąd tu jest kobieta jest bliższa Antychrystowi.
I nie nazwał bym tego walką dobra ze złem i bo On się w dużym stopniu przyczynia do tego co targa kobietą, jednak On w dużo większym stopniu potrafi opanować swoją zwierzecą nature.

Polecam obejrzeć Manderlay - Larsa. Bo według mnie tam się zaczyna cała myśl pokazana w Antychryście.

Hah, udało mi się, cały rok temu i do tej pory nie mogę o tym filmie zapomnieć ;) Zresztą Melancholia w kinie również jest niezwykłym przeżyciem.

ocenił(a) film na 8
Francmaconne

Bardzo spodobało mi się to, co napisałaś, i Twoja interpretacja jest bardzo prawdopodobna. Ja mam trochę inne przemyślenia na temat scen seksu w tym filmie. Piszesz:

"Dla bohaterki seks był formą ucieczki, pozwalał rozładowywać napięcie, które w stanach maniakalnych i depresyjnych, jest trudne do zniesienia."

Mi się wydaje, że było zupełnie na odwrót. To znaczy Ona nie chciała tego napięcia rozładować, a je jeszcze bardziej kumulować. Wiedziała, że z powodu jej chęci seksualnego spełnienia i pożądania, doprowadziła do tragedii, i dlatego właśnie tą drogą chciała się ukarać. Zobacz jak brudne i mechaniczne są te akty płciowe w porównaniu z pełnym uniesienia i wręcz poezji stosunku na początku filmu. Im bardziej mąż starał się skupić na terapii, na pomocy żonie, tym bardziej uprzedmiotowała siebie w seksie. Po wypadku już nigdy nie przyniósł jej satysfakcji. Ostateczną karą była samokastracja- poczucie winy było tak niewyobrażalnie wielkie, że było po prostu nie do zniesienia, więc musiała się z przyczyną takiej sytuacji rozstać na zawsze.

Inna sprawa, że bohaterka jest typową psychopatką, o czym świadczy fakt świadomego, może celowego zakładania dziecku buty na odwrót.

Ogólnie film uważam za bardzo dobry, jest ciężki, ale jest zdecydowanie bardzo psychologiczny. I bardzo wartościowy.

ocenił(a) film na 8
Lavanya20

Ja połączyłabym trochę interpretację Twoją i Francmaconne. Wydaje mi się, że seks nie był czystą ucieczką co właśnie formą rozładowania napięcia, jednak ciągle pozostawało poczucie winy. Myślę, że odcięcie łechtaczki nie miało być samokastracją a pozbawieniem samej siebie możliwości odczuwania przyjemności z seksu i to poniekąd miała być kara.
Lubię u Fon Triera to, że po jego filmach ludzie mają różne poglądy na ten sam temat a jeśli dochodzi do tego kulturalna i merytoryczna dyskusja to wymiana poglądów staje się czystą przyjemnością.

ocenił(a) film na 10
Francmaconne

Odświeżyłam sobie ten film po latach i wciąż zgadzam się z własną oceną. Wspomnę jeszcze o paru rzeczach, które przychodzą mi do głowy po kolejnej analizie.

Ten film jest pośrednio ciosem w etykę chrześcijanską. Dzielenie czynów i stanów na dobre i złe. Główna bohaterka poprzez pisanie pracy zaczęła wierzyć, że jej depresja ma wartość moralną, że jest zła. Przez to sama brnęła w coraz gorsze czyny, wierząc, że to najprostsza droga, poprzez którą poddaje się swojej złej naturze (scena z początkowego stadium, kiedy zakładała dziecku odwrotnie buciki. Żeby poczuło jej ból być może?). Podczas gdy Defoe wyraźnie powiedział, że depresja nie ma żadnego związku z dobrem ani złem - jest amoralna, jest chorobą. I to jest klucz do interpretacji, bo w rozumieniu wspólczesnej filozofii cała natura jest amoralna. Bohaterowie zaczęli rozumować na poziomie ideologii chrześcijańskiej, stąd ich przeświadczenie, że natura jest zła jako kościół szatana, bo rani i zabija bezmyślnie, jak depresja. Być może nie doszłoby do tragedii, gdyby wyszli poza to myślenie. Ale ich urojenia pełne symboli zapanowały nad ich psychiką. Czy On musiał zabić Ją? Tak. Ale czy dlatego żeby sam mógł przeżyć, czy dlatego, że jak pojawi się trzech żebraków to ktoś musi umrzeć? Potem ją spalił (jak czarownicę) i widział wyznawców idących do niego. Ideologia chrześcijańska wygrała, wspólczesna medycyna upadła.

A co do erotyki jeszcze jedno. Wzmożone libido lub całkowity jego brak to jedne z objawów depresji (zależy od osoby). Tak jak akedia i anhedonia. W filmie widzimy pełne spektrum. Bohaterka dążyła do ekstremum, żeby poczuć cokolwiek (bo depresyjne znieczulenie zamykało wszystkie wentyle w jej ciele). Powiecie, że płakała. Owszem, ale normalnemu cżłowiekowi płacz pomaga, Jej nie przynosił ulgi. Musiała się okaleczać lub prosić o to, inicjować seks, atakować innych. Właśnie żeby poczuć cokolwiek.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones