opisz mi co w nim głupiego?

Chociażby to, że przedstawia złożone organizmy, które były w stanie jakimś cudem wyewoluować w atmosferze próżni, bez dostępu do wysokoenergetycznych substancji pokarmowych, w temperaturze o amplitudzie sięgającej 300 stopni C. Nawet gdyby była to forma życia oparta na krzemie, to i tak raczej nie miałaby szans rozwinąć się do tego stopnia. Poza tym ich cechy morfologiczne wskazują, że w warunkach księżycowych lub zbliżonych żyją od dawna (mimikra) zatem człowiek, ani żaden inny organizm żywy, nie stanowi ogniwa w ich łańcuchu rozrodczym, pokarmowym czy jakimkolwiek innym. Gdyby coś takiego faktycznie istniało, to nie miałoby najmniejszego powodu aby zainteresować się nieszczęsnymi astronautami. Poza tym przyjęcie cech otoczenia sugeruje, że te stworzonka mają jakiegoś naturalnego wroga, przed którym się ukrywają lub są drapieżnikami i na coś polują z ukrycia, co jest kolejnym absurdem biorąc pod uwagę realia księżyca. SF według mnie staje się porażająco głupie gdy wprowadza rozwiązania nieprawdopodobne. Między innymi dlatego tak nas bawi część filmów tego gatunku z lat 50 i 60.

Aha. Skoro tak znasz się na ewolucji to wytłumacz mi jakim cudem wyewoluowała mega skomplikowana pojedyncza komórka? System (mechanizm) nie jest w stanie działać, gdy zabraknie choćby jednej części. Każdy system lub organellum wewnątrz komórki biologicznej posiada wieloskładnikowe części, z których wszystkie są niezbędne do jego funkcjonowania. Jeśli usunie się choćby jedną część, dany system jest bezużyteczny. No więc wytłumacz mi jak to możliwe.

Nawet ewolucjonista Bonner pisze:

"Komórka jest doprawdy tak zadziwiającą jednostką, że gdy myślimy o niej z punktu widzenia ewolucji, to łatwiej jest wyobrazić sobie, że z pojedynczej komórki rozwinęły się złożone organizmy, niż wyobrazić sobie, że z grupy substancji chemicznych rozwinęła się żywa komórka (T.T. Bonner, The Ideas of Biology)."

Jak coś tak skomplikowanego może powstać spontanicznie przedstawiając logiczną całość pełną przeróżnych mechanik? A to dopiero jedna komórka, nie mówimy o jeszcze bardziej skomplikowanych organizmach które się składają właśnie z wielu komórek. Pytam bo zauważyłem że pisząc o ewolucji piszesz jak o czymś absolutnie prawdziwym, czymś co ponad wszelką wątpliwość zaistniało i jest faktem.

Wiesz co, nie chce mi się w to wchodzić. W każdym razie te żyjątka filmowe są idiotyczne. Moim zdaniem mogli pokombinować z wirusem jakimś na ten przykład, co byłoby bardziej prawdopodobne. A co do ewolucji, to mimo wszystko nie ma póki co lepszej teorii, chyba że ktoś wyznaje kreacjonizm albo programowanie mutacji przez kosmitów. :D

ja uważam że początkowe organizmy zostały zaprojektowane, to dla mnie bardziej sensowne niż przypadkowe mutacje choćby przez miliony lat to i tak dla mnie to jest niedopuszczalne - nieredukowalna złożoność, brak skamielin ogniw pośrednich oraz brak obecnie ogniw pośrednich (skoro ewolucja nie stoi w miejscu to ogniwa pośrednie obecnie powinny żyć nadal a ich nie ma) itp, polecam poczytać. Ale ok nie w tym rzecz.

Wiem, masz rację,u mnie czar prysł jak zobaczyłem te pajączki ale .. trudno coś wymyślić oryginalnego.. Fajnie gdyby to było coś bardziej niespotykanego, coś bardziej tajemniczego ale się nie udało - cholernie trudno coś oryginalnego wymyślić kiedy powstaje miliony filmów.. . jednak doceniam ten film za jego połowe (dobry klimat i odczucia) oraz o styl (found footage w kosmosie- nie było czegoś takiego) :)

Całkowicie ci przyznaję rację. Mnie też się klimat podobał przez 2/3 filmu ale później pojawiła się irytacja i poczucie, że ktoś chce zrobić ze mnie totalnego idiotę. I masz rację, że jakaś tajemnica, coś metafizycznego byłoby znacznie ciekawsze. Takie połączenie SF i horroru bywa bardzo wciągające i dla mnie dobrym przykładem takiego filmu jest http://www.filmweb.pl/film/Ukryty+wymiar-1997-559

oglądałem, dobry film:) ta tajemniczość, to że nie pokazuje się widzowi wszystkiego, ta oryginalność, ten sekret tego na co na prawdę się natknęli bohaterowie - to na prawdę świetne, tajemnicze i oryginalne:)