W trakcie, aby upewnić się, że nie jestem aż tak głupi, poczytałem sobie opinie z
łopatologicznymi wyjaśnieniami tego "arcydzieła".
A było tak. Na początku zaufałem ocenom i opiniom. "Pouczający", "rewelacyjny", "metafizyczny".
Więc zacząłem oglądać. Po kwadransie połapałem się, że zaczynam bawić się z reżyserem w
kotka i myszkę, czyli usiłuję rozpoznać znanych aktorów w dziwnych charakteryzacjach. Czasami
długo byłem nabierany. Rozpoznać Hugh Granta było czasami naprawdę ciężko. Tom Hanks
mnie śmieszył. Halle Berry jak zwykle bardzo ładna, mimo że niedługo zacznie się sypać. Ale
około 25 minuty, kiedy już byłem po cudownej scenie z rozbryzgiem na chodniku, zacząłem się
zastanawiać, o czym jest ten film. Zacząłem więc czytać, bo po prostu nie rozumiałem, o co
chodziło tym przeintelektualizowanym narcyzom i trefnisiom Wachowskim.
Czy mam kojarzyć zdarzenia po podobnych/tych samych bohaterach z różnych epok? Po polówce
krążącej w fabule zgubione/odnalezionej książki? Po wątkach homoseksualnych? A może po
czym głębszym intelektualnie, a więc po karmie, która przecież decyduje o naszym obecnym
losie? A może jeszcze czegoś nie złapałem?
Więc na osłodę za dobrą monetę wziąłem sentencję Wachowskiego mówiącą, że "(ten) film
opisuje wielką historię ludzkości, w której konsekwencje działań ludzi wpływają na siebie
wzajemnie poprzez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, morderca zamienia się w wybawcę, a
pojedynczy akt życzliwości wieki później kończy się rewolucją".
Próbowałem zrozumieć coś, co miało być kwintesencją filmu i wymiękłem. Jak konsekwencje
działań ludzkich wpływają na siebie wzajemnie w tym filmie poprzez przeszłość, teraźniejszość i
przyszłość? Już bardziej uwierzę, że gdy papież ogłasza, iż modli się za dzieci cierpiące w Afryce,
to coś może tam na nich z góry spływa. Tylko jak to ma się do fabuły filmu? Gdyby chodziło na
przykład o jakiś krążący artefakt, który przez 2000 lat przechodzi z rąk do rąk, a nieświadomi
niczego bohaterowie robią z niego rozmaity użytek, a wszystko pokazane w niechronologicznym
montażu, to bym jeszcze zaakceptował. Tylko o co, do cholery, chodziło w tym (!) filmie?
Sześciu bohaterów i sześciu zatrudnionych znanych aktorów, którzy odgrywali główne role w
swojej historii i drugoplanowe w nieswoich. Nie wiem czy Wachowskim szkoda było kasy na tak
rozbudowaną listę angażu, jednak przyjmijmy to, że każda z wykreowanych postaci jest w linii
prostej dziedzicem poprzedniej i wygląda tak samo. Czy tak jest naprawdę, tego się nie dowiem,
bo nie obejrzałem do końca. Szkoda życia i szkoda wolno rozwijającego się intelektu, który warto
zapełnić czymś wartościowszym. Podobna niektóre postaci pod koniec filmu odkupują grzechy
atentatów czynem przeciwstawnym.
Odetchnąłem z ulga, gdy trafiłem w sieci na podobnych sobie, którzy również mieli problemy.
Jedni nie łapali fabuły, inni tak zwanego przesłania, jeszcze inni pokrętnego przelatania się osób
tych samych/innych postaci z rzeczoną karmą.
Ja w żaden sposób nie oceniam vermesa tylko uprzedzam go by nie używał takich dziwnych zwrotów które nic nie znaczą.
Im taka "sztuka" najwyraźniej dostarcza "wzniosłych" przeżyć i głębokich "przemyśleń".
Nie wiem co ty próbujesz osiągnąć takim prowadzeniem tematu. Wolisz się kłócić, proszę bardzo. Liczyłem że w końcu znajdę się w temacie w którym nikt nie będzie wymądrzać się używając cudzysłowów nie wiadomo po co i tych swoich "wydmuszek" i wywyższać od drugiej osoby bo ma inne poglądy... ale rób jak chcesz. Ja napisałem co miałem napisać i szlus.
Proszę mi się tu nie popisywać! Jeszcze raz przywołuję do porządku. Założyłem temat, w którym negatywnie wypowiadam się na temat tego filmu. Mam takie prawo. Podałem też argumenty. Jeśli uważasz, że je obaliłeś, to stało się tak tylko w twojej głowie.
Nie. Ty tylko pytałeś, pytałeś, pytałeś, odpowiadałeś na pytania których nie rozumiesz i prowadziłeś sprzeczki poglądowe co jest zupełnie bez sensu.
"Proszę mi się tu nie popisywać!" - oh przepraszam Jaśniepana, uraziłem Jaśniepanu uczucia? Ojej serdecznie przepraszam. Błagam na kolanach o wybaczenie!
"Czemu z ciebie taki idiota?" - to zdanie pytajne, ale czy faktycznie pytanie? To tylko taki przykład.
Sam mało masz konkretnego do powiedzenia a sam oceniasz innych. I jeszcze masz czelność mnie pouczać. Phi! Może sam powinienieś pozbyć się pryszczy. Good luck with that.
Mdleję. Vermes wystarczająco opisał swoje odczucia i należę do grupy ludzi, którzy myślą o tym filmie podobnie. Podpisuję się pod każdą "wydmuszką", "przeintelektualizowaniem", "tanim chwytem" i "przerostem formy nad treścią" (btw normalne słowa użyte we właściwych kontekstach). Po latach zachwytów nad "Forestem Gumpem" mam do tego filmu bardziej krytyczny stosunek, tzn. do jego przesłania. Gdyby nie to, że całość jest świetnie zrobiona i uderza często w komediowe tony, nie wracałbym do tego filmu. Ale już na przykład "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" to straszne gówno i wydmuszka właśnie. Ten sam scenarzysta (od "Foresta Gumpa") równa się w tym przypadku: te same ograne motywy, porażające "metafory" i ogólna pustka bijąca z 3-godzinnego obrazu. A przecież na filmwebie "Ciekawy..." ma ocenę 7,7, przecież coś w tym filmie być musi. Owszem musi i jest - pożywka dla tego, co vermes określij mianem holywoodzkiej duchowości- metaforyczna papka, która ma napełnić brzuchy ludziom spragnionym tego, aby ich życiem kierował jakiś uroczy fatalizm.
Nie wiem czy to hr dooku pisał o agnostycyzmie czy ten drugi figo fago, nie będę przeglądał tematu w poszukiwaniu wątku, ale też kilka słów w temacie: wersja agnostycyzmu, którą tu przedstawiono jest typowa dla światopoglądowych rozbitków lub (i) młokosów. Dla nich zakładanie, że wszystko jest możliwe, jest wygodne egzystencjalnie, poznawczo i intelektualnie. Tymczasem wybór takiego poglądu niesie ze sobą poważne konsekwencje, ok jestem agnostykiem, ale co dalej ... Większość znanych mi agnostyków ( w tym ja) i tak siedzi po uszy w nauce Jezusa i ideałach chrześcijaństwa, nawet jeśli odrzuciło kościół i kwestionuje boskość Jezusa lub nawet jego istnienie. Kiedy wszystko, co odrzuciłem, jakiś specjalista od duszy próbuje zastąpić kolażem wyjątków z kilku religii i ogranych schematów kina s-f, budzi to we mnie autentyczną irytację. A moralnie- jak mam rozumieć "Atlas chmur"- mogę zabić człowieka i świat sobie z tym poradzi, bo za kilkaset lat jakiś kolo podobny do mnie swoim heroicznym czynem po wielokroć odkupi moje grzechy? Słabo w ch..j.
A na pryszcze dobry jest seks, sprawdź sobie w wiki co to. Ja od 10 lat mam buzię wolną od syfów a i głowę daleką od naiwności.
Tak dla ścisłości - Ja w nic nie wierzę. Co ma się wydarzyć to się wydarzy lub nie, ale teraz mam to w głębokim poważaniu.
To czy komuś odpowiada taki światopogląd to sprawa indywidualna. Nie sądzę jednak żeby kwestia gustu powinna mieć tu jakiekolwiek znaczenie bo to nie koncert życzeń.
Fatalizm - masz jakiś dowód że jest kłamstwem? Owszem nie i że prawdą też nie. Ale co do tego ma naiwność? Czy nazywając mnie czy innych naiwniakami twierdzisz że wiesz co się z nami stanie po śmierci i że ślepo wierzymy w inną prawdę? A może to ma związek z tym czy wygląda to fajnie czy nie i odpowiada twemu gustowi / twej własnej mieszance światopoglądowej?
Sam mi się tam wcześniej wyżalałeś że mnie niby denerwują odmienne poglądy, jakie to ze mnie dziecko blablabla (bezpodstawnie zresztą) Niby próbujesz pouczyć a sam się nie ustosunkowujesz do tego co napisałeś.
Więc używając zwrotów pseudo-intelektualny etc. próbujecie się wywyższać na szczeblach intelektualizmu a zdanie innych pozostawić jako jakiś nic nie znaczący frazes, śmieć. Już lepiej w ogóle się nie wypowiadać.
Wiesz co? Wszystko byłoby w porządku, gdy nie niedorzeczność twojej argumentacji. Zakładasz, że nie ma nic głupiego fakcie, gdy ktoś wyznaje hinduizm, ale akurat etykę przejmuje na przykład od mormonów lub Lapończyków?
To może ktoś inny dawał sobie prawo do robienia takich ideologicznych miksów życiu.
Ekhem... Słucham? Jak to "mogę zabić człowieka i świat sobie z tym poradzi, bo za kilkaset lat jakiś kolo podobny do mnie swoim heroicznym czynem po wielokroć odkupi moje grzechy"? Widzę, że rzeczywiście nie zrozumiałeś/łaś tego filmu w ogóle. Nie o to w nim chodziło, ale żeby to zrozumieć trzeba niestety (lub stety) zobaczyć film do końca.
taa tylko co to za film w ktorym trzeba posiedziec 3 godziny zeby zorientowac sie o co do cholery chodzilo w filmie.Jedni lubia chodzic do dentysty albo zrec spaghetti a ja nie lubie ani tego ani tego.Sa gusta i gusiciki.
Moze autor tego watku jest juz za stary zeby tracic zycie na ogladanie pseudointelektoualnego belkotu .I wysiadywac przed telewizorem i sie meczyc.
mailem tak w mlodym wieku gdy ogladalem namietnie Bergmana , Felinniego i almodovara. W pewnym momencie zorientowalem sie ze nei jest mi to za jasna cholere do niczego potrzebne.Po co mam tracic czas na film ktory jest nudny i pomieszany .
To tak jak z randka , jak sie czlowiek umawia z dziewczyna i po 1,5 h nie ma chemi , ani zainteresowania to w sumie po co to ciagnac?W nadziei ze z tego cos pozniej bedzie?
No po co ?
Ciekawa analiza. Ja wytrzymałem do końca i dodam, że film ma dwa wątki:
- promujący samodzielne i wytrwałe dążenie do realizacji wybranych celów,
- promujący spedalone związki.
Ten drugi nurt odbiera wartość wielu filmom, czyniąc je w mojej ocenie niemożliwymi do spokojnego obejrzenia. Co ciekawe: ta promocja pederastów nie znosi równouprawnienia; lesbijstwo nie ma takiego przebicia w kinie.
:D
A skutki? W latach 2000- 2010 wzrost zakażonych wirusem HIV pedziów w Polsce doszedł do 300%. W W. Brytanii co 12 pedzio jest nosicielem HIV. (http://www.wykop.pl/ramka/1415321/the-guardian-wzrost-zakazen-wirusem-hiv-1-na- 12-homoseksualistow-w-londynie/)
Tak dalej. Proponuję parę sequeli "brokeback mountain".
Widzisz, mi zlikwidowano cztery założone wątki w "Burek Moutain". O tym nie wolno pisać na żadnym forum, co mnie dziwi. W końcu polskie prawo zabrania prześladowania z powodu ... hmmm tych różnic. Natomiast pisanie, że homoseksualiści to zagłębie HIV, jest już zakazane.
Sami się wykończa - sodomici. Byle nie dopuścić do możliwości adoptowania dzieci przez tę bazę wirusów; 60% pedofili to pederaści.
Sądzę, że więcej. Poza tym sami niechętnie przyznają się, że ich środowisko funkcjonuje inaczej, jak normalne społeczeństwo. Normą są luźne związki młodzieńców bez utrzymania ze starymi grzybami, zapewniającymi im dom i jedzenie, a czasami i studia. Zwykła prostytucja zwana szumnie sponsoringiem.
Jak najdalej od tego siedliska chorób zakaźnych. Uważam, że normalnych ludzi powinno się ostrzegać, że film zawiera sceny z udziałem homosiów, jak ich Korwin nazywa.
Według mnie takie sceny istotnie deprecjonują wartość filmu.
Fuj.
Przyznam, że kiedy zobaczyłem tego... jak mu tam ... grał w Bondzie, nie zdziwiłem się, że zagrał sceny łóżkowe a la homo. Sam jest homoseksualistą, miał niedawno "cudowny" coming out". Pomyślałem wtedy, że tym internacjonalistycznym reżyserom pomieszało się w głowach. W niemal każdym filmie muszą zamieszczać jakiś wątek homo. Wynika czasami z tego, że homosiów jest nie 5 procent, ale 40 procent. Tego ostatniego chce sodomita Biedroń, który kilka lat temu wydał "Tęczowy podręcznik", w którym zachęca młodych ludzi po podejmowania praktyk homoseksualnych, dowodząc, że są piękne, uczuciowe, przyjemne i tylko skołtunione społeczeństwo nie chce przyjąć tego do wiadomości.
Tak przy okazji. Admini usunęli moje cztery tematy pod "Burek Mountain". ani nie przeklinałem, ani nie obrażałem. Krytykowałem i brzydziłem się ... publicznie. Oponenci przekonywali mnie, że swoje poglądy mam zachować dla siebie, podczas gdy oni będą się z zachwytu ślinić. Potem oczywiście zgłaszali do usunięcia.
Odnośnie tych wątków homo w filmach podzielam twój pogląd - to nienaturalne. Biedny ten, kto sobie da mózg wyprać taka nachalną indoktrynacją.
Co do usuwania tematów: doświadczyłem tego samego. Ostatnio usunęli mi cały temat w którym rzeczowo udowadniałem, że B. Streisand nie słusznie w mojej opinii opiewana jest genialną aktorką; jest przeciętna i tyle.
A co vermesa to jak i tak nic nie zrozumiałeś to mogłeś wytrwać do końca. Bo ujęcia i rozmach w tym filmie robią wrażenie. Aczkolwiek jak się nie wie o co chodzi to może nie jest to takie istotne. Mi to fabuła się nie podobała, reinkarnacje i inne takie to mega duperele i już oklepane.
Może i mogłem, ale na razie się nie zabieram do powtórnego seansu. O reinkarnacji już się wypowiadałem. Kiepskie ucięcie w fabule.
Ja wytrwałem do końca, a ujęcia i rozmach nie uratowały tego zwyczajnie nudnego obrazu. Zresztą nie przesadzajmy z tym rozmachem.
Siedliska chorób zakaźnych? Wiesz kto tak mówił? Może nie o homoseksualistach (choć także), ale jednak mówił. Mówił w ten sposób o żydach Hitler. Jest to wyjątkowo okrutne i bezpodstawne stwierdzenie, szczególnie, że dzisiaj, to raczej wielu hetero jest także chorych na HIV. Brzydzi mnie czytanie takich uwag, bo to tak jakby tylko to jedno społeczeństwo było winne upadku ludzkości. Plus, zauważyć chciałam, że wątek homo jest w tym filmie na tyle subtelny (w końcu pojawia się tu głównie pisanie listów), że aż nie rozumiem skąd wasze oburzenie. A może usuniecie to wszystko, żeby ogólnie historia tej jednej postaci straciła sens (był to w końcu główny powód, dla którego został on wydziedziczony przez ojca, a później odrzucony przez społeczeństwo), dodatkowo chciałam także zauważyć, że film powstał na podstawie epopei, więc nie był to pomysł reżyserów.
Och i to "normalnych ludzi". Tak, jakby oni byli kosmitami, którzy przybyli by nas zniszczyć każąc nam stawać się także homo i w ten sposób zakończyć rozród.
Promocja pederastów? Za przeproszeniem: sracie żarem bo zobaczyliście pedalski związek. Nie lubisz tego tematu to trudno. Nie oglądasz. Wyłączasz film i oglądasz coś innego. Może "Pociąg do Auschwitz", albo "Hitler powstanie zła" na odtrutkę? Ktoś kto dostaje takiej wścieklizny to chyba ma obsesję. Jak ktoś kto rzuca kamieniami bo zobaczył krzyż. Zresztą, to nie jest miejsce na politykę. Vermes: ty umiesciłeś sobie flagę izraela w awatarze, mam to uznać za prowokację albo promowanie syjonistycznego nacjonalizmu i międzynarodowego żydowstwa? Powinniście wyluzować, a takie heh, komentarze to tylko was ośmieszają. Naprawdę jest mi was żal. Nie lubie na przykład islamu i dręczenia zwierząt, ale jednak nie sram żarem bo zobaczyłem taką scenę w filmie. Jesteście chorzy.
Uśmiałem się. Naprawdę. Wścieklizna? Obsesja? Polityka? I do tego "sranie żarem". Super.
Chętnie nie oglądałbym filmów z ideologizującymi masy pederastycznymi scenami, ale nie ma na nich ostrzeżenia "UWAGA: " "UWAGA: HETEROFOBICZNY HORROR" lub coś podobnego.
Pociąg do Auschwitz - to było dobre. A dlaczego nie "Luther" albo "Che - rewolucja"? A może "Czerwony car"?
Jeżeli film z obscenicznie zachowującymi się facetami wywołuje u mnie mdłości albo choćby niesmak, to nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Sodomici to sodomici, pedofile to pedofile a kto się urodził kobietą nigdy nie będzie mężczyzną.
Zaprzeczanie faktom jedzie klimatem z filmów, które wymieniłeś.
Powtórzę: jeżeli pojawia się ostrzeżenia o zwyrodniałych scenach - nie będę zaczynał oglądać i nie będę musiał oceniać. Ot i całe lekarstwo na moją chorobę.
...panie "doktorze".
Poproś adminów portalu by umieścili znaczek "wątek homoseksualny" przy każdym filmie w którym on jest. I znajdź tyle osób ile tylko się da którzy cie poprą. Może się uda. Ale naprawdę nie wylewaj na mnie swoich pretensji. Mnie nie interesują Che ani czerwony car. Pieprzyć komuchów.
Nie wylewaj na mnie...
Weź kilka głębokich wdechów i przeczytaj spokojnie co napisałeś, zanim klikniesz enter. Unikniesz żenady.
Nie zamierzam nikogo o nic prosić - sam poproś, skoro nie jesteś w stanie tolerować mojej oceny i wpisów.
Jasne, że pieprzyć komuchów.
Tak w ogóle to o co chodzi z tym wątkiem. Oglądałem ten film już jakiś czas temu, ale jakoś nic takiego nie przykuło mojej uwagi. Może po prostu inne rzeczy były dla mnie istotne w tym filmie. Tym niemniej, może ktoś by mi przypomniał. Pozdrawiam
Znów oglądałem, tym razem w tiwi. Przebiłem ostatni swój czas o kwadrans. Robię postępy. Jak tak dalej pójdzie, to do 2018 zobaczę cały ten gniot.
Nie musisz się upewniać, gwarantuję Ci, że jesteś głupi, plus jeszcze kilka innych ułomności.
Nie czytałam do końca komentarzy pod twoim postem, bo nie wytrzymałam (podobnie jak ty na filmie).
Może ktoś już to napisał, ale powtórka ci nie zaszkodzi.
Ten film ma specjalny zabieg. Nie jest przewidywalny. Początek jest niezrozumiały, i prawdopodobnie nie podoba się nikomu. Koniec wyjaśnia wszystko i zachwyca.
Nie możesz go oceniać po nieobejrzeniu całości jak zwykłego filmu, którego dalszą fabułę jesteś w stanie przewidzieć.
To trochę inna kategoria. :)
To już jak chcesz. Jak się czegoś nie lubi to się tego nie ogląda. Jesteś masochista jakimś czy co? Ale jak się czegoś nie widziało w całości to się tego nie ocenia bo to nie ma sensu najmniejszego. Jeśli chcesz oceniać filmy to się je ogląda uważnie i do końca. To tak jakby oceniać całą książkę po 15 stronach. Ośmieszasz się.
Ależ ja nigdy nie kryłem, że oceniam tylko 73 minuty filmu.
Poza tym nie należy komuś pisać "ośmieszasz się", ponieważ to bardzo mocne i - co tu dużo kryć - niegrzeczne. Nie jestem homoseksualistą, żeby mnie można do woli obrażać.
Dużo przesady. Może niegrzeczne, ale niedługo to krzywe spojrzenie będzie niegrzeczne. Nie dajmy się zwariować! To nie jest jeszcze obrażanie, tylko zwracam ci po koleżeńsku uwagę, że zbłaźniłeś się taką metodą. Nie kryłeś się, że oceniałeś 73 minuty filmu. To jest podstawowy błąd. Ale mnie to już nie obchodzi czy ty obejrzysz ten film czy nie. Jeżeli go nie lubisz bo zobaczyłeś tam pedała, a fabuła jest niechronologiczna a sceny pomieszane to nie oglądaj ale też nie prowadź jałowych dyskusji.
Poza tym co to ma do rzeczy: obrażanie do bycia homoseksualistą. Może myślisz, że to od orientacji zależy to czy ktoś pozwoli się prać po pysku a kto nie? Niektórzy ludzie przyjmują obrazy na klatę, inni przyjmują obelgi i ukrywają twarz w dłoniach jak dziecko, a jeszcze ktoś inny odpowiada tym samym. I to naprawdę chyba nie ma związku z tym jak kto jest zorientowany. Jednakże ludzi którzy tak biadolą, że ktoś ich krytykuje cechuje pewna nadwrażliwość czy raczej przewrażliwienie. Dla mnie najlepszą metodą na to byłby pojedynek. Ten kto zwycięży tego racja i koniec. Jeśli ktoś jest biegły we władaniu bronią lub umie się bić może też bez racji obrazę zadawać, co bywa nieuczciwe, ale i tak to o wiele lepsza metoda. Ale jakby mnie ktoś wyzwał bo ośmieliłem się mu zwrócić uwagę na takie głupstwo, to roześmiałbym się mu prosto w twarz. To dziecinne.